„Chociaż wczorajsza noc była mniej dotkliwa, szkody prawdopodobnie przekroczą 500 milionów euro” – podkreślił premier. Jak dodał, szczególnie mocno ucierpiała infrastruktura drogowa i energetyczna, a także setki domów.
Położona w dolinie miejscowość Črna na Koroškem w północnej części kraju jest w dalszym ciągu całkowicie odcięta; woda pitna ma tam dotrzeć drogą powietrzną – stwierdził Golob. Gazeta „Vecer” poinformowała, że żołnierzom udało się tam dotrzeć w sobotę rano.
„Wczoraj gmina Dravograd (na północy kraju – PAP) doświadczyła apokalipsy o prawdziwie biblijnych proporcjach” – powiedział agencji STA burmistrz Dravogradu Anton Preksavec.
Premier Golob ocenił jednocześnie, że na chwilę obecną nie ma potrzeby ogłaszania stanu wyjątkowego, ponieważ „kraj ma jeden z najlepszych w Europie systemów pomocy w przypadku klęsk żywiołowych”.
"Straszliwe rozmiary katastrofy"
Według władz w ciągu ostatnich dwóch dni odnotowano 3 tys. różnego rodzaju zdarzeń w 145 z 212 gmin Słowenii, a ponad 100 osób zostało ewakuowanych.
„Liczby te mówią o straszliwych rozmiarach katastrofy, której Słowenia nie była świadkiem od czasu uzyskania niepodległości” – powiedziała prezydent kraju Natasza Pirc Musar, która zauważyła, że kilka krajów zaoferowało już pomoc Słowenii.
W czwartek i piątek Słowenia doświadczyła gwałtownych deszczy, a w ich wyniku - powodzi. Jak w piątek poinformował dziennik „Delo”, zginęły co najmniej trzy osoby. Pod wodą znalazło się kilka miejscowości, zniszczone zostały mosty, a władze w Lublanie wystąpiły o pomoc do sąsiedniej Austrii.
Obywatel Słowenii zginął w rejonie miasta Kamnik na północy kraju. Dwóch Holendrów poniosło śmierć w górach w regionie miasta Kranj, około 20 km na zachód od Kamnika; zmarli prawdopodobnie wskutek rażenia piorunem – napisał „Delo”.
Słowenia zwróciła się do Austrii o przyjmowanie rannych w szpitalu w przygranicznym Klagenfurcie. Minister spraw zagranicznych Tanja Fajon rozmawiała w piątek ze swoim austriackim odpowiednikiem Alexandrem Schallenbergiem, by omówić opróżnienie przez Austrię zbiorników wodnych na rzece Drawie, która płynie z Austrii do Słowenii. Fajon obawia się, że może dojść do przelania się jezior, co doprowadziłoby do kolejnych szkód w jej kraju.
Marcin Furdyna (PAP)