Protest - wznowiony po prawosławnym Bożym Narodzeniu - rozpoczął się przed siedzibą Komisji Wyborczej Republiki Serbii (RIK), a zakończył przed kościołem św. Marka, gdzie zebrani zapalili znicze upamiętniające serbskiego opozycjonistę z Kosowa.

"Dziś nie tylko Europa, ale cała planeta wie, że złapaliśmy złodziei na gorącym uczynku"

Ivanović został 16 stycznia 2018 roku postrzelony sześciokrotnie w plecy przed siedzibą swojej partii w Północnej Mitrovicy. Prisztina i Belgrad prowadzą równoległe śledztwa, ale po sześciu latach sprawcy i zleceniodawcy nie zostali pociągnięci do odpowiedzialności karnej - przypomniało RWE.

Reklama

Marinika Tepić, która w wyborach z 17 grudnia przewodziła liście "Serbia Przeciwko Przemocy", powtórzyła, że koalicja żąda nowych wyborów na nowych warunkach, twierdząc, że podczas przedterminowych wyborów parlamentarnych i lokalnych sprzed miesiąca doszło do kradzieży wyborczej.

"Dziś nie tylko Europa, ale cała planeta wie, że złapaliśmy złodziei na gorącym uczynku. Zwróciliśmy się do Europy, świata, społeczności międzynarodowej, aby pokazać, co dzieje się z naszym życiem w Serbii" - powiedziała Tepić.

Największa serbska koalicja opozycyjna rozpoczęła protesty już następnego dnia po głosowaniu, a ostatni protest z żądaniem unieważnienia wyborów odbył się 30 grudnia. 12 stycznia RIK ogłosiła ostateczne wyniki wyborów parlamentarnych; wszelkie zastrzeżenia opozycji zostały odrzucone.

Rządząca Serbska Partia Postępowa (SNS) zdobyła w nich 128 miejsc w 250-osobowym Zgromadzeniu Narodowym, a największa koalicja opozycyjna - 65 mandatów. Obserwatorzy wyborczy, reprezentujący UE i Radę Europy, ocenili, że wybory nie były sprawiedliwe, głosowanie zostało zmanipulowane, a sprawę powinna zbadać policja.