Amerykańskie ostrzeżenie i ukraińskie niedopowiedzenia

Nieoficjalnie USA stanowczo sprzeciwiły się ewentualnym atakom na defiladę w Moskwie, ostrzegając zarówno Kijów, jak i europejskich sojuszników. Tak piszą niektórzy komentatorzy, ale trudno znależć potwierdzenie tej informacji. Tymczasem przywódca Ukrainy Zełenski zasugerował, że nie może zagwarantować bezpieczeństwa zagranicznym gościom w rosyjskiej stolicy, dodając, że „mogą pojawić się prowokacje ze strony Rosji”.

Niektórzy odebrali to jako próbę wycofania się z wcześniejszych, bardziej ostrych wypowiedzi o możliwych uderzeniach w dniu parady. Na domiar złego szef kancelarii prezydenta Ukrainy opublikował grafikę z płonącym Placem Czerwonym, sugerując możliwe ataki dronów w tym dniu.

ikona lupy />
Kijów ostrzega / Forsal.pl

Fico: „Jadę i kropka!”

Premier Słowacji Robert Fico nie tylko nie przejął się ostrzeżeniami, ale wręcz je wyśmiał. Określił groźby Zełenskiego jako „śmieszne” i „bezprecedensowe”. Co więcej, potępił próby niektórych państw UE, które rzekomo chciały uniemożliwić mu przelot do Moskwy.

„Niech zajmą się poważniejszymi sprawami” – powiedział Fico, ironizując na temat histerii wokół swojej podróży. Zapewnił, że pojawi się na obchodach i nie zamierza zmieniać planów. Jeszcze niedawno jego wizyta stała pod znakiem zapytania z powodu problemów zdrowotnych, ale jak mówi – „wszystko jest pod kontrolą”.

ikona lupy />
Robert Fico / Shutterstock

Xi Jinping, Maduro i... prezydent Kuby

Na liście potwierdzonych gości znajdują się przywódcy z całego świata, w tym przywódcy Chin, Kuby, Wenezueli, Kazachstanu i Serbii. Przy tym ten ostatni był niedawno w szpitalu, ale wizyty w Moskwie jeszcze nie odwołał. Xi Jinping spędzi w Moskwie aż cztery dni – od 7 do 10 maja – co samo w sobie jest silnym gestem dyplomatycznym.

Prezydent Kuby Miguel Díaz-Canel nazwał udział w uroczystościach „zaszczytem”, a przedstawiciele jego kraju pojawią się na defiladzie na Placu Czerwonym. Obecni będą też m.in. prezydenci Uzbekistanu, Kirgistanu, Mongolii, Tadżykistanu i Wietnamu.

Pekin jako tarcza – Ukraina rezygnuje z uderzenia?

Były dowódca ukraińskiego batalionu "Ajdar", Jewhen Dikij, otwarcie przyznał, że Ukraina nie zdecyduje się na atak na paradę w Moskwie tylko z jednego powodu – obecności Xi Jinpinga. Jak twierdzi, technicznie takie uderzenie byłoby możliwe, a sama defilada stanowi cel wojskowy.

„Przyszedł news, który zmniejszył moje nadzieje na to, że uderzymy w paradę. Technicznie – możemy. Ale udział potwierdził Xi Jinping. Jeden starszy Chińczyk zrobi to, czego nie potrafi rosyjska obrona powietrzna – sprawi, że nie zaatakujemy” – powiedział Dikyj.

W jego opinii, Moskwa „przykryła się Xi Jinpingiem jak tarczą”, a Kijów nie może pozwolić sobie na ryzyko popsucia relacji z Chinami – jednym z ostatnich globalnych graczy, z którymi Ukraina utrzymuje jakiekolwiek kontakty.

Miedwiediew grozi: „Kijów może nie dożyć 10 maja”

Były prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew zasugerował, że ewentualny atak Ukrainy na paradę 9 maja Moskwę może skończyć się dramatycznie dla Kijowa. W swoim stylu – bez ogródek – stwierdził, że „nikt nie może zagwarantować, że Kijów dotrwa do 10 maja, jeśli dojdzie do prowokacji 9 maja”.

ikona lupy />
Dmitrij Miedwiediew / Shutterstock

W tle tych gróźb Władimir Putin ogłosił trzydniowe zawieszenie broni – od 8 do 10 maja, które miało być gestem na cześć rocznicy zwycięstwa nad nazizmem. Zełenski na propozycję odpowiedział, że Ukraina jest gotowa na rozejm, ale chciałaby 30 dni ciszy, a nie trzech. Kreml natomiast pozostaje nieugięty – zamiast „pauzy” chce rozwiązań długofalowych.

Europa się wycofuje, ale nie wszyscy

Zdecydowana większość liderów UE nie wybiera się 9 maja ani do Moskwy, ani do Kijowa. Według słowackiego wiceprzewodniczącego parlamentu Tibora Gašpara, europejscy przywódcy wolą nie manifestować politycznych sympatii w tak napiętej atmosferze.

Równolegle Ukraina próbowała przekonać ich do przyjazdu do Kijowa, przedstawiając to jako „dyplomatyczne przeciwważenie” dla moskiewskiej parady. Bezskutecznie. Z zaproszenia skorzystało niewielu, a Indie w ostatniej chwili odwołały nawet przyjazd ministra obrony do Moskwy, tłumacząc to eskalacją napięć z Pakistanem.

Defilada mimo napięcia

Mimo ostrzeżeń i wojennego kontekstu, Rosja nie zamierza rezygnować z hucznego świętowania. W próbach defilady uczestniczyli już żołnierze z Chin, Mongolii i Wietnamu. Atmosfera w Moskwie przypomina czasy zimnowojennej propagandy: kolorowe transparenty, marsze i pokaz jedności antyzachodniego bloku. Kreml pokazuje Zachodowi, że izolacja Rosji się nie powiodła i tu także poniósł on porażkę.

Wszystko wskazuje na to, że tegoroczna Parada Zwycięstwa stanie się nie tylko symbolem przeszłości, ale i areną politycznych deklaracji – tych złożonych w milczeniu, przez samą obecność.

Sławomir Biliński