Konsultingowa firma Oxford Insights, która doradza organizacjom i rządom w kwestiach związanych z cyfrową transformacją, stworzyła zestawienie krajów pod względem wykorzystania AI w sektorze usług publicznych. Podium zajęły kolejno USA, Singapur oraz Wielka Brytania.

Wiele krajów, które zostały nisko ocenione we wspomnianym obszarze znajduje się w Afryce Subsaharyjskiej, Karaibach, Ameryce Łacińskiej oraz centralnej i południowej Azji.

Rozwinięty świat ma nieuchronnie gigantyczną przewagę w bardzo szybkim rozwoju sztucznej inteligencji. Dotyczy ona przede wszystkim wielkości środków inwestowanych w badania i rozwój nowoczesnych modeli AI. Autorzy portalu podkreślają jednak, że kraje rozwijające się mają znacznie bardziej palące potrzeby, a wdrożenie sztucznej inteligencji jest tam potrzebne w takich obszarach jak edukacja, ochrona zdrowia czy polityka żywnościowa.

Ile dwutlenku węgla generuje AI?

Pierwszy z aspektów opisywanego problemu to koszt – w przypadku „nauki” współczesnej sieci neuronowej to ponad 150 tys. dol. Innym aspektem są koszty środowiskowe. Wspomniany proces generuje ok. 650 kg emisji dwutlenku węgla, czyli z grubsza tyle co transamerykański lot. Gdy przyjrzymy się bardziej skomplikowanym modelom, to będzie to nawet pięciokrotność emisji generowanych przez przeciętny samochód w całym okresie jego eksploatacji. Kryzys klimatyczny oddziałuje jednak negatywnie przede wszystkim na ubogie kraje z półkuli południowej.

Z jednego z przeprowadzonych w 2020 roku badań wynika, że AI może pomóc osiągnąć aż 79 proc. celów w zakresie zrównoważonego rozwoju. Można ją na przykład wykorzystać do monitorowania jakości wody. Korzyści z wdrażania AI w świecie rozwijającym się mogą być ogromne, co przysłużyć się może także Zachodowi. Przykład? Chociażby możliwość ograniczenia rozprzestrzeniania się chorób.