Jego zdaniem Niemców ledwo stać na opłacenie mieszkań w czasie, gdy władze przeznaczają lokale dla uchodźców; mnożą się zaś ataki nożowników, którymi często okazują się imigranci. Trzeba zacząć rozwiązywać te problemy, jeśli nie chce się, by prawicowa AfD rosła w sondażach - uważa Palmer, który w przeszłości należał do partii Zielonych.

Skąd się bierze popularność AfD w Niemczech

Aby zatrzymać wzrost popularności AfD, należy przede wszystkim zrozumieć, skąd się ona bierze – oznajmił burmistrz. „Ludzie są poważnie zaniepokojeni zjawiskami, dla których uznane partie nie widzą już żadnych rozwiązań” – stwierdził Palmer, podkreślając, że „coraz więcej decydentów podziela troskę o przyszłość gospodarczą kraju” i nigdy wcześniej nie spotkał tak wielu zaniepokojonych liderów biznesu, jak w ciągu ostatnich kilku miesięcy.

Reklama

„Mieszanka biurokracji, zaległości w cyfryzacji,eksplozji kosztów energii,niedoboru wykwalifikowanych pracowników i utraty popytu, a także politycznej nonszalancji stała się zbyt toksyczna” – ocenił samorządowiec.

"Dla wielu ludzi kryzys już dawno nadszedł"

„Dla wielu ludzi kryzys już dawno nadszedł. Dla wielu zaczęła się praca w niepełnym wymiarze czasu, zwolnienia. Inflacja sprawia, że życie jest droższe. Budownictwo mieszkaniowe stanęło w miejscu. (…) Znalezienie niedrogiego mieszkania jest jak wygrana na loterii” – wylicza Palmer. „Kiedy kanclerz (Olaf Scholz) wciąż mówi o zbliżającym się wielkim ożywieniu, wątpliwości co do realizmu polityki Berlina wśród zwykłych ludzi nie są całkiem irracjonalne” - dodaje burmistrz.

Zdaniem Palmera „uzasadnione obawy o dobrobyt coraz większej części społeczeństwa oraz fakt, że wielu liderów biznesu odwraca się od Niemiec jako miejsca prowadzenia działalności, odróżniają rok 2023 od roku 2015. Wówczas w kraju panowało ożywienie. Nic nie było w stanie wytrącić gospodarki z równowagi, wydawało się, że stać nas na przyjęcie miliona uchodźców bez konieczności godzenia się z zauważalną utratą dobrobytu”.

Kwestie imigracyjne

„Teraz jest zupełnie inaczej. Kiedy powstają mieszkania dla uchodźców, coraz więcej ludzi protestuje i pyta, gdzie są mieszkania dla nich. W mieście Tybinga, za które jestem odpowiedzialny, wszystkie mieszkania socjalne, które powstały od 2015 roku, zostały zajęte przez uchodźców. Desperacja osób poszukujących mieszkania, w tym wielu z tłem migracyjnym, rośnie” - podkreślił.

„Ciągły strumień wiadomości o atakach nożowników w przestrzeni publicznej i środkach transportu publicznego, w których to azylant regularnie okazuje się sprawcą, zazębia się z poczuciem poważnej utraty bezpieczeństwa” – stwierdził Palmer. „Bójek i awantur na odkrytych basenach nie należy lekceważyć jako przejściowego letniego problemu. Są one przez wielu uznawane za symbol tego, że sytuacja powoli nas przerasta i że po opuszczeniu domu nie można już czuć się komfortowo we własnym kraju” – zauważył samorządowiec.

"Do zmian potrzebny jest wstrząs"

Zdaniem Palmera, najlepszym sposobem na powstrzymanie wzrostu AfD w sondażach byłby „zbiorowy narodowy wysiłek” wobec gospodarki, w tym „drastyczne ograniczenie biurokracji i przepisów antybiznesowych oraz zrozumienie, że nasz system edukacji jest beznadziejnie przeciążony problemami społecznymi, dziećmi uchodźców i integracją w klasach”.

Według burmistrza Tybingi do zmian potrzebny jest wstrząs, ponieważ „dominuje wrażenie, że kraj bez oporu poddaje się swojemu losowi”.

„Tylko niewielka część populacji obawia się imigrantów, będących pielęgniarkami, kucharzami czy ślusarzami. Musimy otworzyć bramy dla tych ludzi. Jednak w każdej wsi, na każdym dworcu widać, że przyjmujemy ogromną liczbę ludzi, którzy nie wnoszą nic do naszej gospodarki i nie mają prawa do azylu. Słuszne i konieczne jest pokazanie tym ludziom na granicach zewnętrznych, w procedurze konstytucyjnej, że nie wolno im emigrować do Europy” – podsumował Palmer. (PAP)