- Absolutnie nic nie wskazuje na to, że zdarzenie w Przewodowie to intencjonalny atak na Polskę; nie mamy żadnych dowodów, że rakieta została wystrzelona przez Rosję; jest wysokie prawdopodobieństwo, że była to rakieta ukraińskiej obrony - powiedział dziś prezydent Andrzej Duda. Tą wersję jako najbardziej prawdopodobną przedstawił też na swojej konferencji prasowej sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg.

S-300. Co to jest?

Ten system przeciwlotniczy i, w zależności od wersji, także przeciwrakietowy został stworzony w Związku Radzieckim, a pod koniec lat 70. wszedł na wyposażenie Armii Radzieckiej. W dużym uproszczeniu działa to prawdopodobnie tak, że po wystrzeleniu pocisków z samolotu, okrętu bądź lądu, Ukraińcy są o nich informowani przez Sojusz Północnoatlantycki, który widzi je m.in. poprzez wciąż latający nad Polską samolot AWACS. By odpalić swoje pociski rosyjskie samoloty nawet nie muszą wlatywać w ukraińską przestrzeń powietrzną. Gdy rakiety przeciwnika zbliżą się do celów, wtedy zazwyczaj ukraińscy obrońcy widzą je także na własnych radarach.

– Dzisiaj podstawą ukraińskiej obrony przeciwlotniczej są właśnie systemy S-300. Warto zaznaczyć, że przed tą wojną to właśnie Ukraina miała w Europie, drugi po Rosji, najbardziej rozbudowany system tego rodzaju obrony – wyjaśnia Norbert Bączyk, autor podcastu Wojenne Historie. - Do tej pory w żadnej wojnie na świecie nikt nie bronił się tak rozbudowaną obroną przeciwlotniczą. W zależności od wysokości i trajektorii lotu, systemy S-300 mogą niszczyć pociski i samoloty przeciwnika w odległości od kilkudziesięciu do nawet 200 km – dodaje ekspert.

Reklama

Eksplozja w Przewodowie. Przyczyna

Trzeba pamiętać, że gdyby nie rosyjska agresja na Ukrainę do tego incydentu by nie doszło. Wczoraj miał miejsce zmasowany arak rosyjski. Ukraińcy strzelali więc pociskami ze swoich systemów S-300 by się bronić. – Ale te rakiety są stare, często z lat 70 i 80. One atakują cele z góry, ale czasem się to nie udaje. Jak się nie uda, to następuje samolikwidacja pocisku. Nawet jeśli ona zadziała, to tylna część rakiety z silnikiem i paliwem po prostu spada w dół. I jeśli tam jest paliwo, to czasem dochodzi do wybuchu. Taka jest najbardziej prawdopodobna przyczyna wczorajszego incydentu – tłumaczy Norbert Bączyk.

S-300. Następca

Niejako rozwinięciem systemu S-300 jest system S-400 Triumf, który ma mieć znacznie dalszy zasięg, sięgający nawet do 400 km. Armia rosyjska dysponuje już całkiem sporą ilością tego sprzętu. Ta najnowsza wersja doprowadziła w Sojuszu Północnoatlantycki do poważnego kryzysu na tle… politycznym. Po tym gdy Turcja, która jest członkiem NATO, zdecydowała się na jego zakup, radykalnie pogorszyły się jej relacje ze Stanami Zjednoczonymi. Skutkiem tego było zawieszenie udziału Turcji w programie samolotu piątej generacji F-35.

Warto nadmienić, że są kraje NATO, które systemy S-300 posiadają. Są to Słowacja, Bułgaria, Grecja i właśnie wspominana Turcja.