Szef MSZ był pytany o zaplanowane na poniedziałek wizyty (jego i premiera Donalda Tuska w Paryżu oraz o wizytę Tuska w Berlinie).

Sikorski odpowiedział, że to jedna z wielu ważnych wizyt zagranicznych po Kijowie i Berlinie; podkreślił, że ma też nowy termin swojej wizyty w USA. Poprzednia, zaplanowana na pierwszy tydzień lutego wizyta szefa MSZ w Stanach Zjednoczonych, została przełożona z uwagi na nieobecność sekretarza stanu USA Antonego Blinkena w Waszyngtonie, związaną z sytuacją na Bliskim Wschodzie.

"To nasz bilet do kręgu quasi decyzyjnego w UE"

Reklama

Szef MSZ podkreślił, że w Paryżu spotka się ze swoimi odpowiednikami z Niemiec i Francji. Zaznaczył, że spotkania w ramach Trójkąta Weimarskiego są ważne, jako że "to nasz bilet do kręgu quasi decyzyjnego w UE". "Obecna opozycja będąc w rządzie wolała szczuć na naszego zachodniego sąsiada niż z nim wspólnie decydować o losach Europy" - zaznaczył.

Sikorski podkreślił, że choć jego spotkanie w Paryżu "będzie miało charakter zapoznawczy", to są do omówienia na nim bardzo ważne kwestie, w tym wsparcie dla Ukrainy, rozszerzenie i polityka obronna UE. Ocenił, że właśnie polityka obronna UE stanowi "trzecią polisę ubezpieczeniową Polski" - po wojsku polskim i współpracy z sojusznikami w ramach NATO. "Ale, moim zdaniem, obronność europejska to idea, której czas właśnie nadszedł" - podkreślił minister.

Polska jest "pomiędzy stanowiskiem niemieckim a francuski"

"Będziemy przekonywać naszych niemieckich i francuskich partnerów do kompromisu, jeśli chodzi o podwyższenie europejskiego budżetu obronnego. To jest kwestia 5 mld euro przeznaczonych na broń dla Ukrainy. I tu jeszcze nie ma zgody, są różne stanowiska. Polska akurat mieści się gdzieś pomiędzy stanowiskiem niemieckim a francuskim, więc możemy być akuszerem kompromisu" - zaznaczył.

Dopytywany, w jaki sposób możemy stać się akuszerem tego kompromisu, Sikorski odpowiedział, że kwestią do uzgodnienia jest to, "na co te środki powinny pójść i na ile powinny być przeznaczone na finansowanie dostaw z zapasów, które się ma, na ile na nowe zakupy, i w jakiej proporcji w Europie, a w jakiej szerzej, od sojuszników, i jaka proporcja powinna być zarezerwowana na misje zagraniczne".

"My byliśmy zwolennikami pierwotnych propozycji wysokiego przedstawiciela (szefa unijnej dyplomacji, Josepa) Borrella, który był w Warszawie wczoraj. Miało być 20 mld na kilka lat, ale te 5 mld to jest to minimum, które jest potrzebne" - uzupełnił. Zaznaczył, że kwestię tych środków uważa za najpilniejszą.

Autorka: Wiktoria Nicałek