Węgry przyjęły wobec Ukrainy „strategiczny spokój”. Hasło to padło po raz pierwszy w wywiadzie Viktora Orbána dla państwowej telewizji M1 kilkadziesiąt godzin po rozpoczęciu wojny. Premier mówił w nim: „bardzo ważne jest, aby kraj znajdujący się w pobliżu teatru wojny nie włączył się w nią. Nazywamy to «strategicznym spokojem», on jest teraz potrzebny”. Ów spokój to przede wszystkim kreowanie się na państwo neutralne połączone z brakiem zgody na dostawy broni dla Kijowa. Na początku tłumaczono, że mogłoby to zagrozić bezpieczeństwu mniejszości węgierskiej żyjącej w Ukrainie, w obwodzie zakarpackim. Ta według ostatniego spisu powszechnego (z 2001 r.) liczyła 150 tys. osób. Realnie szacuje się ją obecnie na 80–90 tys. osób. Zagrożeniem miały zaś być możliwe ataki na szlaki transportowe.

CAŁY TEKST W PAPIEROWYM WYDANIU DGP ORAZ W RAMACH SUBSKRYPCJI CYFROWEJ