Czołgi Abrams na Ukrainie

Wbrew licznym opiniom, czołgi nadal są cennym środkiem walki na nowoczesnym polu walki. W swoich prośbach o zachodni sprzęt wojskowy, Ukraińcy artykułują potrzebę przyjęcia dużej liczby czołgów. Pod względem liczby dostarczonych czołgów liderem jest Polska. Na Ukrainę trafiło ponad 300 czołgów.

Swoje maszyny wysyłali także Niemcy, Czesi czy Duńczycy. Względnie skromne dostawy pochodzą także ze Stanów Zjednoczonych. Amerykanie wysłali Ukrainie 31 czołgów M1A1SA. To starsza wersja zakupionych przez Polskę czołgów M1A2 SEPv3.

Reklama

Skąd liczba 31 pojazdów? To właśnie tyle liczy ukraiński batalion czołgów. Maszyny te pojawiły się na Ukrainie stosunkowo niedawno, a dopiero w lutym wysłano je do boju. Do utraty przez Ukraińców Awdijiwki, czołgi znajdowały się w odwodzie. Pierwsze dni na froncie zakończyły się utratą przez Ukraińską armię przynajmniej jednego czołgu M1A1SA.

Krążące w Internecie nagranie pochodzi z kamery rosyjskiego drona. Na nagraniu widzimy płomienie wydostające się z ukraińskiego czołgu. Dodatkowo w sieci możemy znaleźć ujęcie w dobrej jakości, które przedstawia pojazd już po trafieniu.

Kadr ujawnia kilka szczegółów. Po pierwsze, Abrams został trafiony, ale nie jest zniszczony. Uszkodzenia sugerują, że trafienie nastąpiło prawdopodobnie w tył lub bok wieży. To doprowadziło do przebicia pancerza tylnej niszy wieży (który jest wrażliwy na takie ataki), a następnie do wybuchu amunicji. Rosjanie do ataku użyli prawdopodobnie drona Lancet.

Izolowany magazyn amunicji w czołgu Abrams

Cechą charakterystyczną czołgów Abrams jest w pełni izolowany pancernymi drzwiami magazyn amunicji. O ile w przypadku innych konstrukcji częstym widokiem były wylatujące w powietrze wieże, o tyle zabezpieczenia tej maszyny chronią pojazd przed takim scenariuszem. Znajdujące się w wieży klapy wydmuchowe są otworami, przez które uwalniane są płomienie i gazy, które powstały wskutek detonacji amunicji.

Rozwiązanie to sprawia, że energia wybuchu kierowana jest na zewnątrz, a nie do przedziału załogi. Co prawda, to bardziej skomplikowane i droższe rozwiązanie, ale gwarantuje wyższą przeżywalność załogi oraz zwiększa szanse na odzyskanie czołgu.

Dostępne materiały sugerują, że w przypadku tego czołgu, jego załoga przeżyła, ewakuując się przez włazy. Bardzo więc możliwe, że pojazd ten nie jest stratą bezpowrotną, a po ewakuowaniu i remoncie, będzie mógł wrócić na front. Sama ewakuacja może być też nie lada wyzwaniem. Abrams to bardzo ciężkie czołgi o masie przekraczającej 60 ton. Większość rosyjskich i ukraińskich wozów wsparcia technicznego dostosowana jest do lżejszych czołgów.

Eksperci zwracają uwagę, że często na nagraniach możemy dostrzec ukraińskie czołgi operujące pojedynczo i bez obrony przeciwlotniczej. Taka taktyka zwiększa ich podatność na ataki przy pomocy dronów.

Polska stawia na Abramsy

Nasza armia dysponuje obecnie kilkudziesięcioma czołgami T-72 oraz 150 PT-91 oraz 235 Leopardami. Za 3,37 mld USD zamówiliśmy 180 koreańskich K2, spośród których do kraju trafiło już 28 sztuk. Największe zamówienia dokonano obecnie w USA.

W 2022 roku podpisaliśmy umowę na 250 czołgów M1A2 SEPv3 za 4,75 mld USD. Ich dostawy mają zostać zrealizowane w latach 2025-26. Za 1,4 mld USD zakupiliśmy w 2023 roku także 116 starszych czołgów M1A1SA. Ich dostawy mają zakończyć się w tym roku, a dotychczas trafiło ich do nas 69. Amerykańska armia udostępniła nam także 28 czołgów w wersji M1A2 SEPv2 do szkolenia polskich czołgistów.