Z tygodnia na tydzień z ukraińskiego frontu docierają coraz to nowe informacje o sposobach, jakich chwytają się obydwie armie w zaostrzającej się wojnie dronów. Te kiedyś jedynie rozpoznawcze maszyny, obecnie służą niemal do wszystkiego, a skoro pojawia się nowa broń, to zaraz za nią zjawiają się środki jej zwalczania.
Rosjanie mają dziwną broń
I nie inaczej jest na Ukrainie, gdzie gdy drony weszły do powszechnego użytku, zaczęto kombinować, jak usunąć je z nieba. Zaczęło się od zwykłego strzelania, czy prób zakłócania sygnałów, a następnie armie przeszły do tworzenia własnych oddziałów myśliwskich dronów, których zadaniem jest atakowanie latających jednostek przeciwnika. I właśnie w trakcie jednej z takich misji Ukraińcy natknęli w powietrzu na nowy rosyjski wynalazek.
Nagraniem ze swej myśliwskiej misji pochwalił się w sieci jeden z ukraińskich żołnierzy, Serhij Sternenko. Kamera jego drona zobaczyła w oddali charakterystyczny kształt rosyjskiego drona zwiadowczego Zala 421, ale operatorowi coś nie pasowało. Nie zgadzały się kolory. Gdy podleciał bliżej, okazało się, iż Rosjanie próbowali zamaskować swą maszynę i przemalowali drona na kolory, jakich używa armia ukraińska, wraz z nalepionymi znakami w kolorach flagi narodowej Ukrainy. Jakby tego było mało, na końcówkach skrzydeł Rosjanie umieścili kolejne oznaczenia, tym razem charakterystyczne krzyże „Balkenkreuz”, doskonale znane z niemieckich maszyn z czasów II wojny światowej.
Groźny dron zagląda na zaplecze frontu
Tym razem sztuczka się nie udała, rosyjski dron został strącony, a jak podkreślają analitycy z portalu „Militarnyj”, była to wyjątkowo nieudolna próba maskowania. Dron Zala bowiem już na pierwszy rzut oka różni się od innych jednostek zwiadowczych, a rozpoznanie jego charakterystycznego kształtu dla wprawnego oka nie stanowi żadnego problemu.
Drony Zala o zasięgu do 35 kilometrów są dość groźną bronią, bo choć same nie atakują, ale są w stanie w czasie rzeczywistym przekazywać obraz tego, co dzieje się na zapleczu frontu, do operatora. Są też trudne do wykrycia, gdyż posiadają tryb cichego lotu. Teraz, jak widać, Rosjanie starają się jeszcze bardziej je zamaskować i to w dość niezwykły sposób.