Od początku rosyjskiej inwazji na Ukrainę z różnych części frontu docierały informacje o barbarzyństwie najeźdźców, dokonywanych przez nich zbrodniach, ale dość cicho było o tym, co dzieje się wewnątrz samej rosyjskiej armii. A tam, jak ujawniają teraz dziennikarze, nie było wcale lepiej.
Tortury w rosyjskiej armii
Właśnie o okrucieństwo wobec własnych podwładnych, torturowanie ich oraz ostatecznie zabicie, oskarżonych ma być 7 rosyjskich oficerów i żołnierzy, a o kulisach stawianych im zarzutów informuje na Telegramie ASTRA, publikując dokumenty z aktu oskarżenia. Do tragicznych i mrożących krew w żyłach wydarzeń, o które oskarżani się rosyjscy wojskowi, dojść miało w lipcu 2023 roku w szeregach 6. Dywizji Strzelców Zmotoryzowanych. Ta świeża wówczas jednostka stworzona na froncie wschodnim, składała się głównie ze świeżych poborowych. I to oni mieli zacząć narzekać na panujące w wojsku warunki.
„Żołnierze twierdzili, że nie mają możliwości się umyć, kupić jedzenia, zmuszeni są walczyć bez munduru, ranni nie są ewakuowani z pola walki, jednostki nie podlegają rotacji” – informował portal Meduza, zamieszczając również nagrania skarżących się żołnierzy.
Efektem skarg było zdjęcie ze stanowiska dowódcy jednostki, w której służyli żołnierze, co wywołało zdecydowaną reakcję wyższych szarż, a do akcji wkroczyć miał sam dowódca dywizji, płk. Marat Ospanow. Zorganizował on specjalną grupę, która zajęła się wyłapywaniem malkontentów, zamykaniem ich w miejscach odosobnienia i torturowaniem ich. Ostateczny porządek z opornymi żołnierzami postanowili zrobić zaraz po zdobyciu miejscowości Popasna.
Dowódca dywizji uciekł do psychiatryka
Siedmiu najbardziej narzekających na panujące w wojsku warunki, grupa specjalna zabrać miała do miejscowości Bakhmutskoye, gdzie wtrącono ich do piwnicy jednego z budynków. W ślad za nimi wrzucono granaty. Gdy okazało się, że niektórzy przeżyli, dobito ich z broni ręcznej. Ofiar mogło być znacznie więcej, ale w jednostce pojawili się prokuratorzy przysłani przez Ministerstwo Obrony Narodowej. Ci wszczęli dochodzenie, którego efektem jest postawienie zarzutów 7 wojskowym.
„Sprawa została wszczęta na podstawie artykułów dotyczących nadużycia władzy (część 3 i 4 art. 286), bezprawnego pozbawienia wolności (część 3 art. 127) i zabójstwa dwóch lub więcej osób (część 2 art. 105)” – informuje Astra.
Nie jest pewne, jaki będzie los ówczesnego dowódcy jednostki, płk. Ospanowa, gdyż jak ustalili dziennikarze portalu „Suspilne”, którzy podając się za pracowników telewizji publicznej, skontaktowali się żoną oficera, ten trafić miał na obserwację psychiatryczną do Ługańska. A to właśnie jego podejrzewa się jako odpowiedzialnego za organizację całego zbrodniczego procederu.
Tortury w zachodnich armiach? „To niemożliwe”
Podobne torturowanie żołnierzy i znęcanie się nad nimi, nawet w czasie trwania wojny, nie mieści się w głowie generała Waldemara Skrzypczaka, przez lata dowodzącego licznymi jednostkami Wojska Polskiego, także na zagranicznych misjach. Nie jest to jednak dla niego nowość i wskazuje przykłady, gdy podobnie zachowywali się oficerowie w tzw. cywilizowanych armiach.
- Takie zachowanie to nie jest absolutnie rzecz zwyczajną, ale przypomnę, że w armii niemieckiej w czasie II wojny światowej również za opieszałe wykonanie rozkazów, lub za podejrzenie, że ktoś nie chce ich wykonać, niemieccy dowódcy skazywali swych żołnierzy na śmierć. Działo się tak i w armii radzieckiej, i w niemieckiej. To nie jest żadna nowość, ale jest raczej zjawisko charakterystyczne dla armii państw autokratycznych – mówi generał Skrzypczak.
Tymczasem w armiach państw demokratycznych tego typu praktyki wydają się być niemożliwe, choć kara śmierci za niewykonanie rozkazu, szczególnie w czasie wojny, może się przydarzyć. - Nigdy nie było mordowania własnych żołnierzy, choć zdarzały się wyroki sądów polowych za niewykonanie rozkazów w czasie działań wojennych – mówi generał.