Pancyr-S1 pada ofiarą współpracydronów
W najnowszym ataku ukraińskie siły wykorzystały innowacyjną dla konfliktów zbrojnych taktykę - bezzałogową łódź jako platformę startową dla dronów FPV. Rosyjski system Pancyr-S1, warty miliony dolarów, został zniszczony przez stosunkowo tanie urządzenie. Nagranie z tego zdarzenia pokazano 6 stycznia 2025 r. Sukces tej operacji pokazuje, jak asymetryczna wojna morska może niwelować przewagę technologiczną silniejszego przeciwnika.
Od eksperymentu do skutecznej broni
Historia wykorzystania ukraińskich nawodnych dronów z bronią na pokładzie sięga wiosny 2024 roku, kiedy to po raz pierwszy zaobserwowano łodzie wyposażone w niekierowane rakiety. W ciągu kilku miesięcy platforma ewoluowała - dodano możliwość wystrzeliwania dronów FPV, zamontowano systemy rakietowe powietrze-powietrze, a nawet zdalnie sterowane wieżyczki z karabinami maszynowymi. Te stosunkowo tanie jednostki skutecznie ograniczyły swobodę działania rosyjskiej Floty Czarnomorskiej. Przy tym przez znaczną część 2024 r. wydawało się że rosyjska flota przy wykorzystaniu dużych latających dronów patrolowych i śmigłowców nauczyła się skutecznie zwalczać drony nawodne. Sytuacja zmieniła się w grudniu, kiedy siłom ukraińskim udało się strącić atakujący drony nawodne rosyjski śmigłowiec MI-8, wystrzeliwując z drona nawodnego samonaprowadzającą się rakietę na podczerwień. Obecnie ukraińska strategia floty dronów nawodnych (tzw. floty komarów) całkowicie pokonała strategię wielkiej floty na Morzu Czarnym.
Wyzwania w zwalczaniu morskich dronów
Zwalczanie bezzałogowych łodzi okazało się niezwykle trudne. Poruszające się z prędkością około 100 km/h jednostki są trudnym celem dla konwencjonalnych systemów obronnych. Początkowo skuteczne okazały się śmigłowce ze strzelcami pokładowymi, jednak Ukraińcy szybko odpowiedzieli, wyposażając drony nawodne w rakiety przeciwlotnicze. Drony nawodne atakują grupami, które w składzie mają także jednostki - nosicieli dronów FPV, systemów walki elektronicznej i rakiet. Obecnie jedyną skuteczną i w miarę bezpieczną metodą ich zwalczania przez Rosjan pozostają ataki lotnicze prowadzone przez samoloty odrzutowe w idealnych warunkach pogodowych. Przy tym Ukraina zapewne już pracuje na d tym by na swych dronach nawodnych umieścić np. rakiety AIM-120. Taka rakieta z aktywną głowicą radiolokacyjną samonaprowadzania będzie mogła pracować na dość znaczną odległość i zagrozić nawet myśliwcom.
Być może problem z dronami nawodnymi zostanie tymczasowo rozwiązany, gdy Rosjanie nauczą się zagłuszać częstotliwości sterowania tych dronów lub satelitów komunikacyjnych. Przy tym do tej pory się to nie udaje, żadnej ze stron.
Wnioski dla Polski – flota dronów na Bałtyk?
Doświadczenia z Morza Czarnego są niezwykle istotne dla Polski, która posiada dostęp do Bałtyku ( i praktycznie nie posiada obecnie nowoczesnej "dużej" floty). Z jednej strony, bezzałogowe łodzie bojowe mogłyby znacząco wzmocnić polskie zdolności obrony wybrzeża, oferując możliwość asymetrycznego odstraszania potencjalnego przeciwnika przy relatywnie niskich kosztach. Takie drony to nie tylko kamikadze ale tez jednostki patrolowe. Mogą także np. minować wyjścia z portów, osłaniać lądowania grup dywersyjno-rozpoznawczych.
Z drugiej strony, Polska musi rozwijać systemy obrony przed tego typu zagrożeniami, ponieważ mogą one stanowić poważne ryzyko dla infrastruktury portowej oraz żeglugi na Bałtyku. Szczególnie istotne wydaje się rozwijanie systemów wykrywania i zwalczania tego typu jednostek oraz ochrony kluczowej infrastruktury portowej. Obecnie nikt nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa żeglugi cywilnej na morzu. Pokazują to sukcesy Ukrainy na morzu Czarnym i sukcesy jemeńskich Huti na Morzu Czerwonym.