Ta broń pozwala Rosji równać z ziemią ukraińskie pozycje
W pierwszych dniach wojny na Ukrainie Rosjanie z wielkim impetem wdarli się na dziesiątki kilometrów w teren swojego przeciwnika. Impet natarcia Kremla jednak szybko wygasł, a z czasem to Ukraina przejęła inicjatywę. Pozwoliły jej na to dostarczone z USA wyrzutnie rakiet M142 HIMARS. Fortuna jednak z czasem ponownie zaczęła sprzyjać Rosjanom.
Toporna taktyka Rosjan okazała się skuteczna. Zasypywanie Ukraińców tonami pocisków artyleryjskich przynosiło wymierne rezultaty. Pozycja po pozycji zdobywali ukraińskie wsie i miasta. Nic jednak nie może trwać wiecznie, a wraz z opóźnianiem (oraz niszczeniem przez Ukrainę) magazynów amunicji oraz składów sprzętu artyleryjskiego, Kreml miał coraz większy problem z utrzymaniem intensywności ostrzału.
Zatrzymać tego trendu nie pomogły nawet olbrzymie dostawy sprzętu i amunicji z Korei Północnej. Rosjanom udało się jednak znaleźć kolejnego asa w rękawie. Były nim bomby KAB z modułem UMPK. To rosyjski odpowiednik amerykańskich bomb kierowanych JDAM-ER. Mówiąc najprościej — do „głupiej” bomby dołączamy mechanizm sterujący (np. w postaci rozkładanych „skrzydełek”) oraz integrujemy go z systemem naprowadzenia przez nawigację satelitarną.
Otrzymana w ten sposób broń zaczęła zgniatać Ukraińców w ziemię. Nawet najpotężniejsze umocnienia muszą paść, gdy spadnie na nie kilkadziesiąt ton precyzyjnych bomb lotniczych. Usterzenie wytwarza także siłę nośną, więc bomba nie tylko może trafiać precyzyjniej, ale również lecieć dalej. Mówimy o zasięgu ponad 50 kilometrów przy zrzuceniu bomby z wysokości 12 km. To pozwoliło na prowadzenie przy pomocy bombowców Su-34 masowych bombardowań pozycji Ukraińców.
O jakiej skali mówimy? Rosjanie jeszcze w listopadzie i grudniu używali średnio ok. 130-150 bomb dziennie. W swoim arsenale posiadają bomby FAB-250, FAB-500 oraz FAB-1500 o wadze kolejno 250, 500 i 1500 kg. Gdyby więc wszystkie zrzucone bomby były najlżejszymi, 250-kilogramowymi, to ich masa wynosiłaby każdego dnia ok. 35 ton! Realnie chodzi więc o dziesiątki ton bomb zrzucanych każdego dnia na głowy ukraińskich obrońców.
Ukraińcy uginali się pod naciskiem lotniczej ofensywy
Każde, nawet najlepiej zbudowane fortyfikacje polowe nie są w stanie znieść masowych i precyzyjnych nalotów bombowych w tej skali. Pod tym względem eksperci są zgodni — to właśnie użycie bomb FAB z modułami UMPK było kluczowe dla powodzenia rosyjskich krwawych natarć. W krajach NATO, to właśnie lotnictwo wygrywa wojny. W Rosji jest ono zbyt słabe, aby dźwignąć na siebie ciężar prowadzenia działań zbrojnych, lecz nadal pełni ono kluczową rolę w ostatnich miesiącach konfliktu.
W okresie od czerwca do września było to średnio ok. 100 bomb każdego dnia. Na jesień rosyjskie naloty się zintensyfikowały, a wraz z nimi przyspieszyły rosyjskie postępy. W rekordowych pod tym względem miesiącach, czyli w październiku i listopadzie, średnia dzienna liczba zrzuconych bomb wynosiła 130-150. O rezultatach mogliśmy codziennie czytać w mediach. Rosyjski najeźdźca zdobywał kolejne wsie i miasteczka. Coś jednak się zmieniło.
W drugiej połowie listopada intensywność nalotów przy pomocy bomb kierowanych drastycznie spadła do poziomu ok. 50 i dziś utrzymuje się na tym poziomie. Oznacza to, że w tryby rosyjskiej machiny wojennej wleciał piach. Rosjanie nie posiadają już takich zapasów czołgów, artylerii i amunicji, aby zrekompensować te braki. To zła wiadomość dla Kremla. Co się stało?
Rosyjskie problemy — dlaczego zrzucają 3-razy mniej bomb niż dwa miesiące temu?
Co sprawiło, że rosyjskie lotnictwo złapało zadyszki? Cóż — potencjalnych przyczyn jest kilka. Przede wszystkim problemy mogą być z samymi modułami UMPK. Jak nietrudno obliczyć, jeśli każdego dnia zrzucasz 100 bomb, to w ciągu 6 miesięcy możemy mówić o kilkunastu tysiącach takich modułów.
Jak twierdzą Ukraińcy, większość elementów, z których powstają moduły UMPK są do Rosji importowane. Część z nich można oczywiście zastąpić krajowymi odpowiednikami, ale są też krytyczne elementy, w których przypadku nie będzie to łatwe. Jednym z nich są serwomechanizmy. Z uwagi na duże obciążenie skrzydeł szybującej bomby, nie ma zbyt wielu producentów odpowiedniego sprzętu.
Jak wykazało śledztwo, Rosjanie części sprowadzają od Chińskiego producenta. Chińczycy w ostatnim czasie ograniczyli dostawy części sprzętu wojskowego do Rosji. Skutkiem tych działań jest mniejsza dostępność elementów wykorzystywanych w produkcji modułów UMPK.
Nie tylko importowane części — oto możliwe przyczyny zmniejszenia intensywności nalotów Rosji
Jarosław Wolski, jeden z ekspertów aktywnie komentujących wojnę na Ukrainie, wymienia kilka potencjalnych przyczyn. Zdaniem Wolskiego, inną potencjalną przyczyną są problemy ze sprawnością samolotów Su-34, które są nosicielami tych bomb. Rosjanie posiadają ich ponad 160. Każdego dnia do zrzucenia tysięcy kilogramów bomb potrzebne jest zaangażowanie kilkudziesięciu maszyn tego typu.
To właśnie problem z remontami Su-34 po trzech latach intensywnej wojny ma stać za spadającą liczbą bombardowań. Taka teza nie jest zresztą zaskoczeniem, ponieważ rosyjskie lotnictwo ma w czasie wojny liczne problemy ze sprawnością wielu typów maszyn. Mniejsza sprawność może być też w części pokłosiem użycie przez Ukraińców pocisków ATACMS.
Pierwszych ataków dokonano w drugiej połowie listopada. Dokładnie od tamtego momentu odnotowano gwałtowny spadek liczby użytych bomb. Pociski ATACMS mogą razić cele oddalone o 300 km, co oznacza potrzebę przeniesienia samolotów Su-34 na bardziej odległe lotniska, co z kolei utrudnia dokonywanie bombardowań.
Wśród potencjalnych przyczyn wymienia także zwiększoną aktywność i możliwości ukraińskiego lotnictwa (dzięki samolotom F-16), skuteczniejsze zagłuszanie sygnału satelitarnego (co utrudnia naprowadzanie bomb na cel), wzrost skuteczności rażenia rosyjskich dronów rozpoznawczych, większą aktywność ukraińskiej obrony przeciwlotniczej na linii frontu czy kiepską pogodę.
Najbardziej prawdopodobne wydają się trzy opcje — wydłużenie zasięgu ukraińskiej artylerii rakietowej, spadek sprawności Su-34 oraz problemy z importem kluczowych komponentów. Nie można jednak wykluczać, że inne wymienione przyczyny mają swój udział w problemach Rosjan.