Artyleria nadal jest boginią wojny? 2S22 Bohdana będzie kręgosłupem ukraińskich wojsk lądowych

Wojna na Ukrainie pokazała, że współczesne konflikty zbrojne nadal mogą opierać się na liczących setki tysięcy żołnierzy armiach, masowym budowaniu okopów czy ostrzeliwaniu się przy pomocy milionów sztuk pocisków artyleryjskich rocznie. Podczas toczącego się konfliktu na Ukrainie, duży ciężar spadł na barki artylerii. To lufowe armatohaubice na co dzień pozwalają obu stronom utrzymać linię frontu.

Co istotne, warto wspomnieć, że taka sytuacja jest wynikiem słabości lotnictwa po obu stronach. Ukraińskie jest dziś skrępowane i nie ma możliwości przeprowadzania systematycznego i masowego bombardowania pozycji przeciwnika. W teorii dużo lepiej do tej roli powinno być przygotowane lotnictwo Federacji Rosyjskiej, lecz ta także ma niemałe problemy z wywalczeniem przewagi powietrznej. W przeciwieństwie do Ukraińców Rosjanie są w stanie zrzucać na przeciwnika tysiące ton bomb każdego miesiąca, co istotne przekłada się na sytuację na polu walki.

ikona lupy />
Rosyjska bomba FAB z modułem UMPK, który czynią z niej precyzyjną bombę szybującą. / Ministerstwo Obrony Federacji Rosyjskiej

NATO-wska doktryna zakłada wywalczenie pełnego panowania w powietrzu i zniszczenie wojsk przeciwnika przy pomocy precyzyjnych ataków pociskami rakietowymi oraz masowego niszczenia okopanych wojsk przy użyciu bomb kierowanych. Lukę w zdolnościach lotnictwa uzupełniają na Ukrainie systemy artyleryjskie.

W pierwszej fazie wojny Ukraina polegać mogła jedynie na wsparciu z Zachodu. Kluczowe okazały się polskie armatohaubice Krab, niemieckie PzH 2000, amerykańskie M109 i ciągnione M777 czy francuskie Ceasary. Ograniczone zapasy w Europie i USA oraz niewielka ich produkcja sprawiły, że wysłanie kolejnych sztuk było coraz większym wyzwaniem. W tym czasie produkcję rozwinąć udało się samym Ukraińcom. Na początku wojny testy zakończyła haubica samobieżna 2S22 Bohdana, a niedługo rozpoczęła się jej produkcja. Początkowo było to skromne kilka sztuk miesięcznie, ale Kijowowi bardzo szybko udało się rozwinąć moce produkcyjne.

Wojnę zaczynają zawodowe armie, a kończą rezerwy

Wojskowi mówią, że wojny zaczynają żołnierze zawodowi, a kończą je rezerwy. W tym powiedzeniu jest sporo mądrości. Pokazuje ono, że to nie zdolności armii w pierwszym dniu wojny, lecz umiejętność uzupełniania strat gra kluczową rolę na polu walki. Straty podzielić można na osobowe i sprzętowe. Na początku wojny na Ukrainie to właśnie brak sprzętu był największym wyzwaniem dla Kijowa. Miesiące mijały, a ukraiński i europejski przemysł zbrojeniowy zaczęły dostosowywać się do wyzwań.

ikona lupy />
Armatohaubica samobieżna Krab w trakcie strzelania na poligonie. / 18 Dywizja Zmechanizowana

Problemem stały się rezerwy osobowe. Coraz większe trudności sprawia zrekrutowanie dobrego kandydata na szeregowego, nie mówiąc już o podoficerach i oficerach. Problemy opisaliśmy szerzej w tekście „Morale Ukraińców się załamały. Masowe dezercje z wojska. Front ledwo się trzyma”, ale na potrzeby tego materiału przytoczymy kilka faktów. Ukraińska armia od 2024 roku zaczęła zmagać się z tzw. busyfikacją. Coraz częściej trafiający na front Ukraińcy, znajdują się tam z powodu łapanek organizowanych na ulicach miast w całym kraju. Tak „zrekrutowani” poborowi są następnie wywożeni autobusami do jednostek wojskowych, gdzie przechodzą szkolenie. To od owych autobusów wzięła się nazwa tego niepokojącego zjawiska.

Skutki tego typu działań ją druzgoczące. Coraz więcej dezercji, słabsza jakość rekruta, niskie morale i tragiczne dowodzenie. To z kolei prowadzi do większych strat osobowych, co nasila problemy kadrowe. Eksperci mówią wprost — nawet 300 tys. armia nie da nam gwarancji zwycięstwa, bez zbudowania odpowiednich rezerw osobowych, inwestycji w poligony i koszary oraz wyszkolenia kadry instruktorów. Ukraina dotkliwie przekonała się o tym, że budowa zdolności szkoleniowych w trakcie wojny jest niezwykle trudnym wyzwaniem dla sił zbrojnych.

ikona lupy />
Żołnierze obsługujący haubicę 2S22 Bohdana / Facebook / 47. Samodzielna Brygada Artylerii

Gdy będziemy posiadać dobrze wyszkoloną i liczną armię zawodową i sprawny system szkolenia rezerw, do sukcesu potrzebny będzie ostatni element układanki — rezerwy sprzętowe i moce produkcyjne przemysłu. Bez sprawnego przemysłu szybka budowa rezerw sprzętowych jest niemożliwa. Ukraińcy wzięli sobie tę lekcję do serca.

2S22 Bohdana w służbie Ukrainy

Gdy dwa lata temu Rosja rozpoczęła otwartą wojnę, ukraińska armia miała w swoim arsenale tylko jedną armatohaubicę samobieżną 2S22 Bohdana. Zdolne do używania NATO-wskiej amunicji działo było intensywnie eksploatowane przez Ukraińców. To przy pomocy Bohdany ostrzelana miała być m.in. Wyspa Węży na Morzu Czarnym. Od tamtego czasu Ukraińcy robili wszystko, aby wznowić masową produkcję działa.

W maju 2021 roku na poligonie miały miejsce pierwsze strzały próbne. Na przełomie 2021 i 2022 roku w obwodzie odeskim przeprowadzono próby, podczas których oddano 450 strzałów na dystansie przekraczającym 40 km. Minister Obrony Ołeksij Reznikow przekazał w zeszłym roku, że w styczniu 2023 roku produkcja 2S22 ruszyła pełną parą, a pierwsze haubice miały być dostarczone w ciągu najbliższych kilku miesięcy. W grudniu 2023 roku ukraińskie media informowały, że ukraińskie siły lądowe otrzymać miały już ok. 30 Bohdan. Kilka miesięcy później, w kwietniu 2024 roku informowaliśmy, że Ukraińcy są w stanie produkować miesięcznie aż 8 haubic samobieżnych 2S22 Bohdana. Już ten wynik można uznać za imponujący, ponieważ daje to w skali roku blisko setkę nowych systemów artyleryjskich.

ikona lupy />
2S22 Bohdana w trakcie prób do defilady. / Ukraińskie Ministerstwo Obrony

Dziś armia ma otrzymywać nie 8 a ok. 20 haubic samobieżnych 2S22 Bohdana każdego miesiąca. Ukraińcy twierdzą, że produkcja może znacznie wzrosnąć. Igor Fedirko, dyrektor wykonawczy Ukraińskiej Rady Przemysłu Obronnego, w wywiadzie dla Radia NV z dnia 18 marca 2025 roku przyznał, że Ukraińcy byliby w stanie złożyć 115 haubic 2S22 Bohdana w ciągu zaledwie dwóch lub trzech miesięcy.

Na pierwszy rzut oka może się to wydawać imponująco dużo, ale należy pamiętać, że Bohdana to system, który w bazuje na importowanych zza granicy częściach. Kluczem jest finansowanie oraz dostępność podwozi. Ta jest obecnie wąskim gardłem. Prototyp zbudowano na podwoziu kołowym KrAZ-63221, ale w kolejnych wersjach armia tworzyła Bohdany w oparciu o MAZ-6317 oraz Tatra Phoenix 8×8. Dziś to więc zdolności produkcyjne czeskich zakładów Tatra wyznaczają poziom produkcji systemów artyleryjskich na Ukrainie.