- Ukraińcy tracą chęci do walki. Dezercje i niesubordynacja
- Ukraińską armię męczą masowe dezercje
- Dlaczego ukraińskie morale są tak niskie?
- Niesubordynacja pogarsza sytuację na froncie
- Rezerw już praktycznie nie ma. Dezercja uderza w sytuację na froncie
Ukraińcy tracą chęci do walki. Dezercje i niesubordynacja
Pierwsze sukcesy Ukraińców w 2022 roku dawały im nadzieję na wygranie wojny. Dostarczenie wyrzutni M142 HIMARS, udana obrona Kijowa czy odbicie Chersonia to wydarzenia, dzięki którym w latach 2022-2023 morale w ukraińskiej armii było wysokie. Armia mogła wtedy liczyć na ochotników, którzy zgłaszali się na przeszkolenie wojskowe.
Młodzi Ukraińcy masowo wstępowali do obrony terytorialnej, a Rosjanie łapali zadyszki, tracąc kolejne zdobycze. Coś jednak zaczęło się zmieniać, a zeszły rok upłynął pod znakiem rosyjskiej inicjatywy na froncie. Każdego dnia armia Kremla notuje olbrzymie straty. Tysiące czołgów i transporterów opancerzonych rdzewieje na stepach wschodniej Ukrainy, a liczbę zabitych i ciężko rannych żołnierzy można liczyć w setkach tysięcy.
Rosjanie, mimo ogromnych strat, kontynuują działania ofensywne. Wysokie zachęty finansowane sprawiają, że armia Putina nadal zasilana jest tysiącami skuszonych tymi pieniędzmi Rosjan. Rosja może liczyć także na wsparcie żołnierzy z Korei Północnej. Choć ich poziom wyszkolenia nie jest wysoki, to takie wsparcie pozwala łatać dziury w linii frontu. Rosji udaje się także uzupełniać straty w sprzęcie. Na front trafia mnóstwo kilkudziesięcioletnich czołgów, a składy zaczynają świecić pustkami, lecz nadal mogą prowadzić śmiercionośnie szturmy na kolejne ukraińskie pozycje.
W ten sposób pada wioska za wioską. Ukraińcy wycofują się na dalsze pozycje, ponosząc straty, które coraz trudniej uzupełnić. Choć ginie ich mniej niż Rosjan, to mniejszy jest także potencjał mobilizacyjny Ukrainy. Sprawę pogarszają dodatkowo masowe dezercje.
Ukraińską armię męczą masowe dezercje
Nic tak dobrze nie odda skali ukraińskich problemów z masowymi dezercjami jak liczby. W latach 2022-2023 wszczęto ok. 30 tys. nowych spraw karnych dotyczących dezercji czy też samowolnego opuszczenia jednostki wojskowej. Dużo? W okresie od stycznia do października 2024 roku było to dwa razy więcej — ok. 60 tys.
Jeszcze bardziej niepokojąco wyglądają dane za listopad, gdzie było to ok. 20 tys. Łącznie w okresie od początku wojny do 1 grudnia 2024 roku zliczono 114 tys. przypadków ucieczki z wojska. Z czego wynika ten silny trend wzrostowy? Wraz z brakiem większych sukcesów na froncie, Ukraińcy zaczęli porzucać nadzieje na szybki i zwycięski koniec wojny.
Nawet zajęcie części obwodu kurskiego nie zatrzymało tego trendu. Wartym zauważenia jest fakt, że zmienił się profil ukraińskiego poborowego. W latach 2022-2023 byli to ochotnicy lub osoby, które nie opierały się poborowi do armii. Dziś armię trapi zjawisko tzw. busyfikacji. Na czym ono polega?
Coraz częściej trafiający na front Ukraińcy, znajdują się tam z powodu łapanek organizowanych na ulicach miast w całym kraju. Tak „zrekrutowani” poborowi są następnie wywożeni autobusami do jednostek wojskowych, gdzie przechodzą szkolenie.
Dlaczego ukraińskie morale są tak niskie?
Na początku wspomnieliśmy o entuzjazmie, który towarzyszył Ukraińcom w pierwszych miesiącach walki. Dziś jednak na te wydarzenia możemy spojrzeć w inny sposób. Okazało się, że masowo wstępujący do obrony terytorialnej, często czynili to, aby uniknąć skierowania na linię frontu. Ukraińskie prawo stanowiło na początku wojny, że terytorialsi nie mogą być wysyłani poza granice swojego obwodu.
Coraz większe straty sprawiły, że dowództwo musiało łatać linię frontu. Z czasem żołnierze ukraińskiej obrony terytorialnej zaczęli trafiać na front, a ukraińskie prawo zostało zmienione, aby można było ich wysyłać poza granice macierzystego obwodu. Ta zmiana nie spodobała się żołnierzom obrony terytorialnej, którzy zaczęli protestować przeciwko nowej polityce Sztabu Generalnego. Okazało się, że wielu z nich wstąpiło do formacji, nie po to, aby walczyć, ale tej walki uniknąć.
Zjawisko dezercji nasila się szczególnie w dwóch grupach. Po pierwsze są to wcieleni siłą poborowi. Problem dotyka jednak także zmęczonych wojną weteranów, którzy w okopach spędzili już wiele miesięcy swojego życia i stracili chęci do dalszej walki na obecnych warunkach.
Do największych problemów zalicza się kiepski poziom szkolenia. Dodatkowo zdaniem szkolonych, nie jest wykorzystywany potencjał intelektualny rekrutów. Taka sytuacja może prowadzić do frustracji. Coraz częściej słyszy się także o fatalnej jakości dowodzenia. Coraz gorszy materiał ludzki oraz słabe wyszkolenie sprawia, że Ukraińcy ponoszą niepotrzebne straty. Wielu żołnierzy ginie, ponieważ dowódca nie wycofał swoich sił na czas. Słabe wyszkolenie i złe dowodzenia prowadzi do wysokich strat. Te skutkują z kolei problemami z poziomem rezerw, co oznacza rzadsze rotacje lub ich brak.
Niesubordynacja pogarsza sytuację na froncie
O tym, do jak tragicznych konsekwencji prowadzić może dezercja, przekonali się żołnierze 72. Samodzielnej Brygady Zmechanizowanej. Na początku 2022 roku brali udział w obronie Kijowa. To właśnie oni bronili lotniska w Hostomelu, a następnie stoczyli bitwę o Browary. Po udanej kampanii kijowskiej zostali wysłani do Donbasu. Tam bronili Bachmutu oraz Wuhłedaru.
Miasto dzielnie broniło się przez wiele miesięcy, stawiając zacięty opór i zadając przeciwnikowi olbrzymie straty. Miesiące mijały, a brygada, odpierając kolejne ataki Rosjan, wykrwawiała się coraz bardziej. Brak rotacji sprawił, że sytuacja zaczęła być krytyczna. Wtedy ukraińscy dowódcy skierowali w tamten rejon 123. Brygadę Obrony Terytorialnej.
Żołnierze 123. Brygady samodzielnie opuścili swoje pozycje, uniemożliwiając 72. Samodzielnej Brygadzie Zmechanizowanej bezpieczny odwrót z miasta. Na wieść o dezercji dowódca jednego z batalionów 123. brygady popełnił samobójstwo. Wielu żołnierzy z 72. brygady przypłaciło niesubordynację żołnierzy z obrony terytorialnej życiem. Początkowo w brygadzie zmechanizowanej służyło siedem batalionów, ale po kilku bitwach w kilku nie było już żołnierzy. Stan psychiczny niektórych jest tak tragiczny, że dowódcy sami piszą wnioski o usunięcie ich ze stanowiska.
Żołnierze z 123. Brygady Obrony Terytorialnej wrócili w tamtym czasie do domów w obwodzie mikołajowskim, gdzie zorganizowali demonstrację. Domagali się większej ilości broni oraz amunicji. Jeden z oficerów tej brygady, w rozmowie z FT przyznał, że gdy przybyli do Wuhłedaru, mieli tylko karabiny automatyczne. Na miejscu miało czekać 150 czołgów. Było ich jednie 20. Oficer przyznał także, że przez prawie trzy lata wojny w jego jednostce nie przeprowadzono ani jednej rotacji. Oznacza to, że nie mogli oni wrócić do bazy na nawet kilka tygodni.
Rezerw już praktycznie nie ma. Dezercja uderza w sytuację na froncie
Podczas ostatniego wywiadu w telewizji TSN, głównodowodzący Sił Zbrojnych Ukrainy przyznał, że tempo mobilizacji nie zaspokaja potrzeb armii, a w brygadach zmechanizowanych brakuje żołnierzy. Ukraińcy poprawiają sytuację przez redukcję komponentów logistycznych i zabezpieczenia. Choć zapewniają, że jest to robione w graniach rozsądku, to bardzo niepokojące zjawisko.
To właśnie od jakości jednostek wspierających zależy to, jak skutecznie walczą żołnierze w oddziałach frontowych. Im gorsze wsparcie, tym wyższe straty. Można więc mówić o błędnym kole, w które wpaść może ukraińska armia. Problemy rozwiązać miały szkolone w państwach NATO brygady. Ich los jest jednak również niepokojący.
Brygada zombie
Za przykład służyć może brygada zombie, czyli szkolona we Francji 155. Brygada Zmechanizowana. Kilka dni temu była ona na ustach dziennikarzy na całym świecie, gdy na jaw wyszły nowe fakty. Podczas śledztwa, które ujawnił ukraiński dziennikarz Jurij Butusow, odkryto, że z 155. Brygady Zmechanizowanej zdezerterowała znaczna część żołnierzy.
Powstanie brygady ogłoszono 6 czerwca 2024 roku. Pierwsza fala szkolonych została wysłana na szkolenie latem. Brygadę wyszkolić i wyposażyć mieli Francuzi. Liczyć miała ok. 5 tys. żołnierzy i otrzymać m.in. 18 haubicoarmat samobieżnych Caesar, 18 wozów rozpoznawczych AMX-10RC czy 128 kołowych transporterów opancerzonych VAB. Jeszcze zanim ukraińscy poborowi dotarli do Francji, z nowej jednostki zdezerterować miał ponad 900 żołnierzy. To jednak dopiero początek tragicznej historii.
Następnie w lipcu i sierpniu niewyszkolonych jeszcze w pełni żołnierzy zabrano z Francji i rzucono do walki i przydzielono do innych jednostek. We Francji pozostało niemal samo dowództwo brygady. Z czasem Wysłano kolejne 2 tys. żołnierzy, lecz 50 miało uciec z poligonu i zniknęło gdzieś we Francji. Z kolei w październiku i listopadzie zdezerterować miało 700 żołnierzy, którzy oczekiwali na wysłanie do Francji.
Gdy brygadę rzucono do walki, jej dowództwo nadal szkoliło się we Francji. Gdy sztab dotarł na Ukrainę, nie zastali już swoich żołnierzy. Ukraińcy rzucili ich w wir walk o Pokrowsk. W pierwszym tygodniu grudnia jeszcze przed wejściem brygady do walk dojść miało do 200 przypadków dezercji, a pierwsze dni walk okupiono wysokimi stratami. Według Batusowa jedną z przyczyn miało być kiepskie dowodzenie. Czy Ukraińcom uda się opanować sytuację? Najbliższe miesiące mogą być czasem kolejnych trudnych decyzji.