Izraelskie F-35 w trybie bestii
W niedzielę, 16 marca 2025 roku służba prasowa Israel Air Force poinformowała za pośrednictwem kont na mediach społecznościowych, że do kraju przybyły kolejne zamówione samoloty F-35I Adir. Kolejne trzy sztuki zasiliły IAF, lądując w bazie lotniczej Nevatim. Jest to jedyna izraelska baza, gdzie na co dzień stacjonują samoloty 5. generacji F-35I. Na terenie bazy znajdują się wzmocnione hangary i schrony przeciwbombowe.
Razem z trzema nowymi myśliwcami Izrael ma już 42 F-35I oraz 240 myśliwców 4. generacji (66 F-15 oraz 174 F-16). Izraelskie Siły Powietrzne są dziś uznawane nie tylko za jedne z najliczniejszych i najnowocześniejszych, ale także najbardziej doświadczonych formacji tego typu na świecie. Wszystko z powodu stałego prowadzenia różnych operacji wojskowych w regionie. Nie powinno zatem dziwić, że to właśnie Izrael, a nie USA jako pierwszy użył samolotu F-35 w misji bojowej. Miało to miejsce 22 maja 2018 roku.
Wróćmy jednak do samego komunikatu, bo jego druga część zawiera znacznie ciekawszą informację. Jak czytamy, izraelski F-35I Adir został dostosowany do przenoszenia bomb kierowanych JDAM na zewnętrznych pylonach pod skrzydłami myśliwca. Jednocześnie to właśnie F-35I jako jedyne przeprowadziły ataki przy zastosowaniu takiego rozwiązania. Wojskowi mówią o nim „tryb bestii”.
Czy tryb bestii na F-35 ma sens?
Tryb bestii jest określeniem, które stosuje się w stosunku do samolotów wykonanych w technologii stealth. Ograniczona widoczność na radarach to jedna z największych zalet tych nowoczesnych samolotów. Nie oznacza to oczywiście, że samolotu tego nie da się wykryć, ale następuje ono znacznie później niż w przypadku klasycznych maszyn. To daje pilotom F-35 wielką przewagę nad przeciwnikiem. Trudnowykrywalna maszyna może wystrzelić pocisk w kierunku myśliwca 4. generacji, gdy ten nadal nie widzi swojego przeciwnika na radarze.
Dzięki temu F-35 są dziś predysponowane do atakowania obrony przeciwlotniczej. Mogą one wniknąć nad terytorium przeciwnika i precyzyjnie zlokalizować wyrzutnie czy radary obrony przeciwlotniczej, a następnie naprowadzić na nie pociski wystrzelone z bezpiecznej odległości. Przy zastosowaniu specjalnej komory na uzbrojenie, samolot może przenosić pociski rakietowe wewnątrz kadłuba, co sprawia, że nie traci on swojej obniżonej wykrywalności. Równie dobrze F-35 mógłby zatem nie tylko namierzyć, ale także zbombardować dostrzeżony cel.
Wewnętrzne komory na uzbrojenie pozwalają także na ograniczenie oporów aerodynamicznych (które powstają, gdy podwieszamy bomby i rakiety pod skrzydła), co sprawia, że maszyny te są bardziej manewrowe i mogą poruszać się szybciej. Kraje takie jak Singapur, Izrael czy USA zdecydowały się na miks samolotów uderzeniowych 4. generacji oraz F-35. W takiej konfiguracji samoloty F-15 traktowane są jako ciężarówki dla pocisków rakietowych i bomb, a F-35 niejako wskazuje cele i zajmuje się obroną przeciwlotniczą.
Izraelczycy zdecydowali się jednak na tryb bestii, co oznacza, że F-35I bierze nie tylko broń w komorze na uzbrojenie, ale również poza nią. Taka konfiguracja zwiększa skuteczną powierzchnię odbicia radarowego, ale zwielokrotnia masę uzbrojenia, które może wziąć dany samolot. Izraelczycy mogą więc zdecydować, czy w danej misji użyją F-35 w trudnowykrywalnej konfiguracji czy obładowanego bombami. Takie rozwiązanie może mieć dużo sensu.
F-35 z bombami GBU-31 JDAM
Na udostępnionym zdjęciu widzimy F-35I Adir wraz z czterema bombami GBU-31 JDAM na zewnętrznych pylonach oraz pociskiem AIM-120 AMRAAM w wewnętrznej komorze na uzbrojenie. To konfiguracja, która doskonale sprawdzi się w walce z przeciwnikiem, który nie dysponuje obroną przeciwlotniczą i pozwoli na zwiększenie tonażu zrzuconych bomb. Co warto zauważyć, nawet tak obwieszony bombami F-35 ma mniejszą skuteczną powierzchnię odbicia od starszych maszyn, takich jak np. F-15.
F-35 może wziąć na pokład maksymalnie sześć bomb GBU-31 JDAM — cztery na zewnętrznych pylonach i dwie w komorach na uzbrojenie. Nowością jest fakt użycia maszyn w tej konfiguracji bojowo, ponieważ loty F-35 z podwieszonymi pod skrzydłami bombami lotniczymi widzieliśmy już wielokrotnie. Dla przykładu w 2020 roku Włosi prezentowali swoje F-35B w locie z czterema podwieszonymi na zewnętrznych pylonach bombami GBU-12 Paveway II.
Bomba GBU-12 Paveway II składa się z „głupiej” bomby Mark 82 (o masie 227 kg) oraz specjalnego usterzenia i modułu naprowadzającego. Bomba naprowadzana jest laserowo, co ma swoje duże zalety, ale także ograniczenia. Konieczny jest żołnierz, dron lub samolot, który podświetli cel wiązką lasera. Jeśli jednak będzie to możliwe, to taka bomba może razić z tak dużą precyzją, że trafi nawet poruszające się cele.
Jeśli zaś chodzi o podwieszone pod izraelskimi F-35I Adir bomby GBU-31 JDAM, to te bazują na bombach niekierowanych Mark 84. Ich masa wynosi 909 kg. JDAM to specjalny moduł, który podobnie jak Paveway składa się ze specjalnych „skrzydełek” (w formie ogona łączonego z bombą) oraz modułu naprowadzającego.
O ile jednak Paveway naprowadzany jest przy pomocy lasera, to JDAM kieruje się przy użyciu nawigacji satelitarnej GPS. Nie ma więc konieczności podświetlania celu, ale rozwiązanie to nie jest aż tak dokładne i możliwe jest zakłócenie sygnału. Bomby rodziny JDAM są powszechnie używane przez kraje na całym świecie, a ich ulepszona wersja o zwiększonym zasięgu (JDAM ER) pozwala na rażenie celów oddalonych o ponad 70 km od nosiciela.
Warto wspomnieć również o izraelskich F-35I Adir, ponieważ są one wyjątkowe na tle innych maszyn. Adir jest izraelską wersją myśliwca F-35. Izrael jako jedyny kraj na świecie dostał możliwość integracji z maszyną własnych systemów walki elektronicznej, awioniki i uzbrojenia. Może on modyfikować swoje samoloty na własnych zasadach, co pozwala na szybsze dostosowanie do wymagań pola walki. Eksperci uważają, że izraelskie F-35I mogą być jednymi z najlepszych wersji tego myśliwca na świecie.