Zwrot USA w kierunku Rosji budzi obawy

Zwrot prezydenta USA w stronę Moskwy skłonił dawnych sojuszników od Berlina i Warszawy po Seul i Tokio do zmierzenia się z tym, co wydawało się nie do pomyślenia: w jaki sposób przygotować się na potencjalne wycofanie amerykańskiej tarczy nuklearnej - stwierdziła brytyjska gazeta.

Rozpadł się konsensus ws. nierozprzestrzeniania broni jądrowej

Zdaniem cytowanego przez "FT" Ankita Pandy z think tanku Carnegie Endowment rozpadł się konsensus wielkich mocarstw w sprawie nierozprzestrzeniania broni atomowej. Dzięki Trumpowi dostały wiatr w żagle ośrodki w państwach sojuszniczych, które postrzegają ewentualną własną broń jądrową jako "fundamentalne rozwiązanie problemu spowodowanego przez amerykańską niepewność".

Na mocy Układu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej grupa państw posiadających broń jądrową została ograniczona do USA, Rosji, Chin, Francji i Wielkiej Brytanii — pięciu stałych członków Rady Bezpieczeństwa ONZ. Indie, Izrael i Pakistan, które nigdy nie podpisały paktu, również rozwinęły broń jądrową, podobnie jak Korea Północna, jedyny kraj, który się z układu wycofał.

Ekspert: Dylemat sojuszników USA wcale nie jest nowy

Profesor Lawrence Freedman z londyńskiego King's College, specjalizujący się w strategii nuklearnej, zauważył, że dylemat niegdysiejszych sojuszników USA nie jest nowy. Przypomniał, że program zbrojeniowy Francji wyrósł z oceny Charlesa de Gaulle'a, który uważał, że Waszyngton jest niewiarygodny. Jednak sojusznicy USA dochodzili najczęściej do wniosku, że sięgnięcie po broń jądrową jest "trudne, kosztowne i zwraca na nich uwagę". Pogodzili się więc z brakiem arsenału nuklearnego. "Takie było ich stanowisko w przeszłości. Problem polega teraz na tym, że ze względu na obecny, niezwykle poważny kryzys nie są pewni, czy będą mogli nadal (tak samo funkcjonować).

Polska szuka nowych możliwości

"FT" przywołuje przypadki kilku krajów, w tym Polski. Przypomina, że premier Donald Tusk mówił o potrzebie rozszerzenia "parasola atomowego" na Polskę, i dodawał, że Warszawa rozmawia na temat propozycji Emmanuela Macrona, by użyć francuskiej broni jądrowej do obrony europejskich sojuszników. Zaś prezydent Andrzej Duda proponował, by Stany Zjednoczone rozmieściły w Polsce broń jądrową. Wiceprezydent USA J.D. Vance stwierdził jednak, że byłby "zszokowany", gdyby Trump zgodził się na tę propozycję.

Również Niemcy są gotowe na zmiany

Sytuacja zmieniła się także w Niemczech, odnotował brytyjski dziennik. Friedrich Merz, który w najbliższych dniach obejmie stanowisko kanclerza Niemiec, powiedział w lutym, że Berlin musi rozważyć, czy Wielka Brytania i Francja mogłyby podzielić się bronią jądrową lub przynajmniej pomóc Niemcom w zapewnieniu bezpieczeństwa nuklearnego. Merz nazwał szybkie wzmocnienie Europy swoim "absolutnym priorytetem", niezbędnym, by UE "mogła osiągnąć niezależność od Stanów Zjednoczonych". Choć ustępujący minister obrony Boris Pistorius nazwał obecną debatę o broni jądrowej "eskalacją zbędnej dyskusji", w prywatnych rozmowach niektórzy politycy zaczęli się zastanawiać, czy Niemcy nie powinny rozważyć zakupu własnej broni jądrowej - stwierdził "FT". Thorsten Benner, dyrektor Instytutu Globalnej Polityki Publicznej, wysunął pomysł, by kraj przynajmniej zapewnił infrastrukturę umożliwiającą szybkie zbudowanie broni jądrowej, jeśli zajdzie taka potrzeba. Zdaniem Bennera niepewność nie dotyczy tylko Stanów Zjednoczonych: co się stanie, jeśli Marine Le Pen wygra kolejne wybory prezydenckie we Francji?

Korea Południowa może zbudować własną broń jądrową

W Korei Południowej liderzy głównych partii popierają pomysł, jaki Benner przedstawił Niemcom: kraj powinien przygotować się do szybkiej budowy lub pozyskania broni jądrowej, jeśli zajdzie taka potrzeba. Burmistrz Seulu Oh Se-hun, uważany za potencjalnego kandydata na prezydenta, w marcu zwrócił się do USA o zgodę na gromadzenie materiałów nuklearnych, podobnie jak zrobiła to Japonia. Nieco wcześniej minister spraw zagranicznych Czo Te Jeol w przemówieniu wygłoszonym w parlamencie "nie wykluczył" możliwości nabycia broni jądrowej. "Musimy przygotować się na wszystkie możliwe scenariusze" – uzasadnił. Korea Południowa ma najwyższej klasy specjalistów w dziedzinie energetyki jądrowej: zagęszczenie reaktorów elektrowni jądrowych w tym kraju jest najwyższe na świecie, podkreślił "FT".

Temat broni jądrowej był w Japonii tematem tabu. Do teraz

Japonia, jedno z państw, które najwcześniej podpisało Układ o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej, obecnie dzięki rozwojowi energetyki jądrowej dysponuje znacznymi rezerwami materiałów, które można wykorzystać do tworzenia własnej broni. Według danych Japonii pod koniec 2023 r. Tokio posiadało ok. 8,6 ton plutonu, co mogłoby wystarczyć do produkcji kilku tysięcy bomb, przekazał "FT". Choć dla Japonii, która przetrwała atomowy atak, kwestia własnej broni jądrowej była tematem tabu, to działania Korei Północnej, Chin i administracji Trumpa zaczynają wpływać nawet na japońskich decydentów politycznych.

Jednak w ocenie profesora nauk politycznych z Międzynarodowego Uniwersytetu Chrześcijańskiego w Tokio, Stephena Nagy'ego, "cała strategia opiera się teraz na gwarancjach USA, że Japonia znajdzie się pod ich parasolem nuklearnym". Jego zdaniem "plan A polega na przytuleniu się do USA, a plan B na jeszcze większym zacieśnieniu więzi ze Stanami Zjednoczonymi. Zdobycie broni jądrowej jest przewidziane jedynie w ramach planu Z". (PAP)