Termobaryczny koszmar – jak działa ta broń?
Pociski termobaryczne nie eksplodują jak klasyczne bomby – one dosłownie zasysają powietrze z otoczenia. Po rozpyleniu łatwopalnej mieszanki w powietrzu następuje jej zapłon, co wywołuje ekstremalnie wysoką temperaturę i potężną falę uderzeniową. Zaraz za nią nadchodzi fala podciśnienia, która niszczy wszystko, co przetrwało pierwsze uderzenie. Co istotne – nawet okopy, mury czy bunkry nie zapewniają ochrony piechocie wroga. W zamkniętych przestrzeniach efekt działania takiej broni jest jeszcze bardziej śmiercionośny. To właśnie dlatego rakiety termobaryczne są używane m.in. do niszczenia umocnień, jaskiń i schronów.
„Tosoczka” – lekka, ale piekielnie skuteczna
TOC-2 „Tosoczka” została po raz pierwszy pokazana podczas rosyjskich ćwiczeń wojskowych „Kaukaz-2020”. W przeciwieństwie do poprzednich wersji systemu, jest osadzona na kołowym podwoziu ciężarówki , co zapewnia jej większą mobilność. Pojazd jest opancerzony, może samodzielnie ładować rakiety dzięki zintegrowanemu dźwigowi, a także wyposażony w komputerowy system kierowania ogniem i systemy celownicze.
Wyrzutnia może jednocześnie odpalać aż 18 rakiet – każda z głowicą zapalającą lub termobaryczną. TOC-2 używa zarówno starszych pocisków z systemu „Słońcepiek”, jak i nowych TBS-3M o zwiększonym zasięgu.
Broń z piekła rodem, ale nie bez wad
Choć „Tosoczka” robi wrażenie, nie jest bronią bez skazy. Eksperci podkreślają, że jej skuteczność sprawdza się głównie w lokalnych konfliktach lub operacjach antyterrorystycznych – przy większych działaniach zbrojnych system przegrywa z klasycznymi wyrzutniami rakietowymi pod względem zasięgu i uniwersalności.
Do największych słabości należą: duże gabaryty, słabe opancerzenie, mały zasięg oraz podatność na ataki przy użyciu ręcznych wyrzutni rakiet. czy dronów Zniszczenie pojazdu może też stanowić zagrożenie dla własnych oddziałów – na pokładzie znajdują się przecież ładunki, których siła rażenia nie zna litości.