- 280 milionów dolarów spadło z nieba: Rafale strącony mimo przewagi Indii
- Rynki nie wybaczają porażek
- Francuski "elektroniczny pancerz" nie wytrzymał?
- Indie i Francja analizują porażkę w ciszy
- Chiński smok kontra francuski rycerz
280 milionów dolarów spadło z nieba: Rafale strącony mimo przewagi Indii
W nocy z 6 na 7 maja w wyniku starcia indyjskich i pakistańskich sił powietrznych Indie straciły prawdopodobnie 5 myśliwców — w tym na pewno, co najmniej jeden francuskiej produkcji Rafale. A spekuluje się ze mogło spaść więcej tych myśliwców. Choć samo uderzenie miało być pokazem siły New Delhi, efekt okazał się bolesnym policzkiem – zarówno dla Indii, jak i dla Francji. Szczególnie dotkliwa była strata Rafale – samolotu, którego jeden egzemplarz wraz z pełnym pakietem uzbrojenia i wsparcia kosztował Indie blisko 280 milionów dolarów. Tym większa kompromitacja, że to Indie były stroną atakującą i odpowiedzialną za całą operację, którą przygotowywały od tygodni.
Rynki nie wybaczają porażek
Jako pierwsi zareagowali inwestorzy – akcje francuskiego koncernu Dassault Aviation zaczęły spadać zaraz po doniesieniach o utracie Rafale. Choć firma nie wydała jeszcze oficjalnego oświadczenia, dla rynków wystarczyła sama sugestia, że flagowy produkt Dassault mógł zostać pokonany przez chińską technologię. To nie tylko wizerunkowy cios, ale potencjalne zagrożenie dla przyszłych kontraktów eksportowych.
Francuski "elektroniczny pancerz" nie wytrzymał?
Znajdujący się na pokładzie Rafali system SPECTRA, który miał być dumą francuskiego przemysłu zbrojeniowego, nie zadziałał tak, jak powinien. Ten zaawansowany system obrony elektronicznej, reklamowany jako jeden z najlepszych na świecie, miał wykrywać i neutralizować zagrożenia w czasie rzeczywistym. Tymczasem J-10CE, wspomagany przez chińskie kontenery walki radioelektronicznej KG600 i radarowe wsparcie z ziemi, mógł wygenerować tak silne i zróżnicowane zakłócenia, że system Rafale... pogubił się w szumie.
Indie i Francja analizują porażkę w ciszy
Indyjscy i francuscy eksperci próbują rozwikłać zagadkę, analizując elektroniczne rejestratory z Rafale. Na razie obie strony milczą, a producent systemu SPECTRA – firma Thales – nie komentuje sytuacji. W grę wchodzi jednak prestiż i wiarygodność zarówno sprzętu, jak i jego użytkownika. Indyjskie Siły Powietrzne mogły nie posiadać wystarczających danych o chińskich systemach, przez co ich Rafale nie były przygotowane na nowy rodzaj zagrożenia.
Chiński smok kontra francuski rycerz
Chiński J-10CE nie jest już tylko zwykłym myśliwcem – to platforma do elektronicznej walki. Wyposażony w nowoczesne radary AESA, systemy pasywnego wykrywania i aktywne środki przeciwdziałania, potrafi nie tylko zdezorientować wroga, ale też zagłuszyć jego komunikację i „oszukać” rakiety. W połączeniu z dronami i radarami naziemnymi tworzy spójną sieć elektronicznego pola walki.
Czy Pakistan wie zbyt wiele?
Na forach entuzjastów lotnictwa, nie brakuje też spekulacji, że Pakistan zdobył wiedzę o Rafale podczas wspólnych ćwiczeń wojskowych z Turcją i Katarem. Katar również używa francuskich myśliwców i brał udział w ćwiczeniach Anatolian Eagle. Choć nie ma na to twardych dowodów, plotki w wojskowych kręgach francuskich są coraz głośniejsze.
Kto tak naprawdę wygrał wojnę w powietrzu?
Zamiast spodziewanego triumfu, Indie i Francja otrzymały sygnał alarmowy: wojna przyszłości nie będzie tak łatwa jak opisywano w broszurach reklamowych producenta. Nie zawsze ten droższy pokona tą tańszą maszynę. I wygląda na to, że chińska technologia ma w tym obszarze więcej do powiedzenia, niż wielu chciałoby przyznać.