Narwa – od przyjaźni do zasieków
Pierwsze pół kilometra rowu jest już gotowe, a symboliczne znaczenie ma ża zaczeto prace w okolicach Narwy. To miasto, gdzie większość mieszkańców mówi po rosyjsku, a do niedawna z Rosją łączył je Most Przyjaźni. W sierpniu pojawiły się na nim stalowe wrota, a teraz dodatkowo teren zabezpieczy gigantyczny rów. To koniec iluzji dobrosąsiedzkich relacji.
Naturalne przeszkody, milionowe koszty
Nie wszędzie trzeba będzie kopać szeroki rów. Rzeka Narwa i jezioro Pejpus na granicy stanowią naturalne bariery, a bagna skutecznie blokują przejazd czołgów. Mimo to projekt kosztować będzie fortunę – mówi się o minimum 4,4 mln euro. To inwestycja w bezpieczeństwo, która i tak może okazać się tańsza niż skutki ewentualnego ataku.
Miny wracają na granice
Na tym jednak nie koniec. Estonia, podobnie jak Polska i pozostałe kraje bałtyckie, wypowiedziała konwencję ottawską zakazującą używania min. Otwiera to drogę do rozmieszczenia na granicy zarówno min przeciwpiechotnych, jak i przeciwpancernych. Oznacza to, że linia obrony będzie miała nie tylko rów i bunkry, ale też śmiercionośne pola minowe.
Kraj na celowniku Kremla
Tallinn od dawna prowadzi politykę otwarcie wrogą wobec Moskwy. Estonia wspiera Ukrainę, a jej twarda antyrosyjska retoryka czyni ją jednym z głównych celów rosyjskiej propagandy. Do tego dochodzi nie najlepiej traktowana mniejszość rosyjskojęzyczna w kraju, co tylko zwiększa ryzyko prowokacji. Bałtowie nie chcą czekać na rozwój wydarzeń – budują barierę, która ma zatrzymać każdego agresora.