Jak poinformowały oficjalne źródła amerykańskie podczas 90-minutowego spotkania na marginesie sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w Nowym Jorku, sekretarz stanu USA Antony Blinken powiedział ministrowi spraw zagranicznych Chin Wangowi Yi, że "utrzymanie pokoju i stabilności w Cieśninie Tajwańskiej jest absolutnie, kluczowo ważne".

Chińskie MSZ opublikowało po spotkaniu oświadczenie, w którym stwierdziło, że Stany Zjednoczone wysyłają w kwestii Tajwanu "bardzo złe, niebezpieczne sygnały" oraz, że "im bardziej energiczna będzie niepodległościowa aktywność Tajwanu, tym mniej prawdopodobne będzie pokojowe uregulowanie tej kwestii".

"Problem Tajwanu jest wewnętrzną sprawą Chin i Stany Zjednoczone nie mają żadnego prawa mieszania się do tego, jakiej metody użyjemy aby ją rozwiązać" - miał powiedzieć Wang według oświadczenia chińskiego MSZ.

Napięcia między USA i Chinami wokół Tajwanu wzrosły po sierpniowej wizycie przewodniczącej amerykańskiej Izby Reprezentantów Nancy Pelosi na wyspie. Kilka dni temu prezydent Joe Biden powiedział, że USA będą bronić Tajwanu, jeżeli dojdzie do "bezprecedensowego ataku" ze strony Chin.

Reklama

Zdaniem komentatorów to oświadczenie Bidena można było postrzegać jako krok w kierunku odejścia od prowadzonej przez Waszyngton od wielu lat w kwestii Tajwanu polityki "strategicznej niejednoznaczności", która nie wyjaśniała, czy USA zareagują militarnie na chińską inwazję.

Chiny uważają demokratycznie rządzony Tajwan za część swojego terytorium i dążą do przejęcia nad nim kontroli, nie wykluczając możliwości użycia siły.

jm/