Żadnego porozumienia pokojowego ani żadnych sił pokojowych w niebieskich hełmach w strefie wojny, które odgradzałyby od siebie walczące strony. Zdegradowany do roli pomocnika Czerwonego Krzyża, jedynym osiągnięciem Guterresa było zasadnicze porozumienie w sprawie pomocy dla oblężonej ludności cywilnej w Mariupolu – tak wizytę sekretarza generalnego ONZ w Rosji opisuje Alexander Gillespie, profesor prawa na Uniwersytecie Waikato, na łamach serwisu The Conversation.

Guterres następnie udał się do Kijowa, gdzie skrytykował Radę Bezpieczeństwa za to, że nie zdołała zapobiec wojnie. Rosja wystrzeliła zaś salwę rakiet w miasto, w którym przemawiał. To bardzo dalekie od ideałów twórców Karty Narodów Zjednoczonych. Chcieli oni uniknąć powtórzenia się historii. Poprzedniczka tej organizacji, Liga Narodów, poniosła klęskę właśnie dlatego, że wielkie mocarstwa uważały, iż nieprzystąpienie do niej lepiej służy ich interesom.

Aby zachęcić pięć najpotężniejszych państw powojennych (Stany Zjednoczone, Rosję, Francję, Wielką Brytanię i Chiny) do przystąpienia do ONZ, podzielono ją na dwie części. Zgromadzenie Ogólne było miejscem, w którym toczyły się rozmowy. Rada Bezpieczeństwa miała rzeczywistą władzę nad pokojem i bezpieczeństwem. Wielka piątka otrzymała prawo weta w stosunku do działań Rady Bezpieczeństwa, co oznaczało, że każdy z nich mógł zablokować każdą inicjatywę mającą na celu zapobieżenie wojnie lub jej zakończenie.

Reklama

Władza przez weto

Początkowo liczono na to, że weto będzie stosowane rzadko, a osoby, którym je przyznano, będą zachowywać się jak wzorowi obywatele międzynarodowi. Jednak od 1946 roku weto zostało użyte ponad 200 razy. Najczęściej korzystała z niego Rosja (a wcześniej Związek Radziecki), a następnie Stany Zjednoczone.

Od zakończenia zimnej wojny pojawiły się nowe wzorce: USA nadal używają weta w obronie Izraela, a Francja i Wielka Brytania milczą. Rosja, a także w coraz większym stopniu Chiny, używają weta najczęściej do udaremniania inicjatyw Rady Bezpieczeństwa. Obrócenie Syrii w gruzy było możliwe tylko dlatego, że Rosja pomogła militarnie swojemu sojusznikowi, a następnie wielokrotnie wetowała (często przy wsparciu Chin) interwencję lub potępienie ze strony Rady Bezpieczeństwa.

Teraz mamy do czynienia z taką samą sytuacją na Ukrainie. Prezydent Rosji Władimir Putin, korzystając z nieograniczonego prawa weta, przejechał czołgami po podstawowych zasadach Karty Narodów Zjednoczonych i nie podporządkował się Międzynarodowemu Trybunałowi Sprawiedliwości. Ostatnia proponowana rezolucja Rady Bezpieczeństwa, którą Rosja zawetowała, potwierdzała suwerenność terytorialną Ukrainy i potępiała inwazję Rosji jako pogwałcenie Karty Narodów Zjednoczonych.

Prawo Ukrainy do samoobrony

Mimo że większość świata domaga się ograniczenia stosowania weta, nic się nie zmieniło. Jedynym ograniczeniem jest zwoływanie Zgromadzenia Ogólnego w celu zbadania i skomentowania sytuacji po użyciu weta. Podczas gdy ONZ pozostaje bierna i bezsilna, Ukraina korzysta ze swojego suwerennego prawa do samoobrony, w tym prawa do pozyskiwania sprzętu wojskowego z innych krajów. Jest to całkiem legalne w świetle prawa międzynarodowego, chyba że chodzi o zakazaną broń lub sam handel jest zakazany przez embargo ONZ, jednak to nie dotyczy Ukrainy. Oznacza to, że bierność ONZ zastępuje (mimo gróźb Moskwy) co najmniej 40 państw, które obecnie zajmują się dostarczaniem broni i środków, by pomóc Ukraińcom w obronie własnej.

Efekt jest taki, że jeden stały członek Rady Bezpieczeństwa najechał kraj, z którym sąsiadują trzej inni stali członkowie, zaopatrujący strefę wojny w zaawansowaną technologicznie broń. Od zawsze ryzykowna równowaga między członkami posiadającymi prawo weta wygląda niepewnie. A powojenne założenie, że wielkie mocarstwa będą zachowywać się z pewną powściągliwością, wydaje się teraz w najlepszym razie wątpliwe.

Wojenne punkty krytyczne

Chociaż skala i różnorodność dostaw broni na Ukrainę rośnie, sam ten fakt nie musi spowodować, że wojna rozprzestrzeni się poza granice kraju. Jednak jeśli zasięg geograficzny konfliktu rozszerzy się – np. jeśli rosyjskie cele poza Ukrainą będą wielokrotnie atakowane lub niezadowolenie rozprzestrzeni się na prowincje separatystyczne – niebezpieczeństwo wzrośnie. Również gdyby w odwecie za dostawy broni Rosja nękała państwa zachodnie cyberatakami, a poszczególne kraje (lub ewentualnie NATO działające wspólnie) odpowiedziałyby tym samym, sytuacja szybko wymknęłaby się spod kontroli.

Inną groźną możliwością jest zaatakowanie przez Rosję transportów broni na terytorium międzynarodowym, np. na pełnym morzu, lub – co gorsza – zaatakowanie ich na terytorium kraju NATO (lub w drodze tranzytowej przez ten kraj). Ostatecznym bodźcem może być nie to, że Rosja wygra tę wojnę, ale że zacznie ją przegrywać. Wówczas teorie i papierowe blokady ONZ, mające zapobiegać szerszym konfliktom i starciom supermocarstw, mogą upaść w mgnieniu oka.