Przemówienie Władimira Putina było rytualne, defensywne i wpisywało się w linię propagandową, zgodnie z którą Rosja walczy z całym światem zachodnim. - Dziś pospolite ruszenie Donbasu razem z żołnierzami armii Rosji walczy na swojej ziemi. Walczycie za ojczyznę, jej przyszłość i za to, żeby nikt nie zapomniał lekcji II wojny światowej. Żeby na świecie nie było miejsca dla katów, mścicieli i nazistów - mówił prezydent i przekonywał, że atak na Ukrainę był prewencyjny.
- Trwały przygotowania do kolejnej operacji karnej na Donbasie, do inwazji na nasze ziemie historyczne, w tym na Krym - mówił. - Wszystko wskazywało na to, że starcie z neonazistami, banderowcami, na których postawiły USA i ich młodsi kompani, będzie nieuniknione. Rosja dała wyprzedzający odpór agresji. To była decyzja wymuszona, podjęta w samą porę i jedynie słuszna. Decyzja suwerennego, silnego, samodzielnego państwa - dodawał, ogłaszając podpisanie dekretu o „szczególnym wsparciu dla dzieci poległych i rannych towarzyszy broni”. Według Ukraińców na froncie poległo już 25,6 tys. Rosjan. Rosja nie podaje swoich strat.