Z Gią Japaridze rozmawia Sebastian Stodolak
Teoretycznie Polacy wiedzą, że w Gruzji ludzie masowo protestują. Niewielu rozumie, co wam się właściwie w waszym rządzie nie podoba.

W marcu zeszłego roku rządząca ekstremalnie prorosyjska partia Gruzińskie Marzenie przyjęła przepisy będące dokładną kopią prawa obowiązującego w Rosji od 2012 r. Dotyczy ono konieczności rejestrowania tzw. zagranicznych agentów. Trzy dni gwałtownych protestów zmusiły wtedy rząd do wycofania się.

Co oznacza ta konieczność rejestracji zagranicznych agentów?

Organizacje, które pozyskują więcej niż 20 proc. dochodu z zagranicy, powinny to ujawniać i rejestrować się jako zagraniczni agenci. Jeśli tego nie zrobią dobrowolnie, będą zarejestrowani zaocznie przez rząd.

Władza argumentuje to koniecznością przejrzystości finansowania uczestników życia publicznego. A co chce w ten sposób osiągnąć?

To samo, co osiągnęli Rosjanie. Najpierw wskazano formalnie zagranicznych agentów społeczeństwu, a potem zaczęto ich na różne sposoby szykanować.

Jak?

Utrudniając, np. administracyjnie, funkcjonowanie. Głównym celem rządu jest po prostu uniemożliwienie funkcjonowania organizacjom pozarządowym, mediom oraz osobom publicznym krytycznym wobec rządu.