Telegram nie działa, operatorzy bezradni
To nie awaria, to prewencja – zapewnia rosyjski system reagowania kryzysowego. Mieszkańcom zalecono korzystanie z Wi-Fi i tradycyjnych połączeń głosowych, jeśli zajdzie potrzeba kontaktu.
Już teraz użytkownicy największych rosyjskich sieci – Beeline, MTS i Megafon – zgłaszają problemy z działaniem internetu. Telegram? Prawie niedostępny. Operatorzy rozkładają ręce – ich zdaniem winy nie ponoszą systemy techniczne, a ograniczenia są „niezależne od nich”. Oficjalnie Roskomnadzor twierdzi, że wszystko działa bez zarzutu. Rzeczywistość mówi jednak co innego.
Ukraińskie memy i rosyjska odpowiedź
W sieci zawrzało – zwłaszcza po drugiej stronie granicy. Ukraińskie media społecznościowe nie kryją satysfakcji z zamieszania w Moskwie. „Moskale się boją!” – piszą ukraińscy użytkownicy, dorzucając memy i uszczypliwe komentarze o „moralnej wygranej” nad Rosją.
Rosjanie nie pozostają dłużni. W prorządowych kanałach pojawiają się ostre riposty: „To nie strach, to ostrożność wobec nieprzewidywalnych sąsiadów”. Padają zarzuty o podżeganie do zamieszek i prowokacji – wskazuje się na wpisy ukraińskich polityków sugerujące „niespodzianki” podczas obchodów 9 maja. Szczególne emocje wywołała grafika z płonącym Placem Czerwonym i demoniczną twarzą prezydenta Zełenskiego.
Lepiej bez Internetu niż pod bombami?
Rosyjskie władze podkreślają, że w obliczu możliwych zagrożeń wolą dmuchać na zimne, nawet jeśli oznacza to kilku dniowe odcięcie od mobilnego świata. Przesłanie jest jasne: „Wolimy czasowy brak internetu niż ryzyko zamachu”. I chociaż niektórym mieszkańcom Moskwy może się to nie podobać, to większość zdaje się rozumieć, że 9 maja to dla władz data szczególnie wrażliwa.