Jeszcze przed poniedziałkową rozmową Władimira Putina z Donaldem Trumpem pojawiło się oświadczenie Kremla, którego treść może zdumiewać. Dmitrij Pieskow stwierdził, że rosyjski lider "nie wyklucza" bezpośrednich rozmów z Wołodymyrem Zełenskim w sprawie ewentualnego zakończenia konfliktu na Ukrainie. Podkreślił on jednocześnie, że takie spotkanie "nie jest gotowe", wskazując przy tym warunki stawiane przez Kreml.
Spotkanie Putin Zełenski odbędzie się, ale pod jednym warunkiem
Pieskow w oświadczeniu podkreślił, że Kreml chciałby zakończyć trwający aktualnie konflikt na Ukrainie środkami dyplomatycznymi, zamiast rozwiązywać to za pomocą działań wojennych. W związku z tym rozmowy Putina z Zełenskim nie są wykluczone, choć nie wykonano jeszcze wszystkich prac przygotowawczych niezbędnych do przeprowadzenia takiego spotkania.
"Prace przygotowawcze do takiego spotkania nie zostały jeszcze wykonane. Chciałbym przypomnieć, że sam prezydent nie wyklucza możliwości zorganizowania takiego spotkania" - stwierdził podczas konferencji rzecznik Kremla.
O jakie prace dokładnie chodzi? Chodzi przede wszystkim o działania "na szczeblu eksperckim" oraz pokonanie pewnego dystansu, który dzieli dwóch przywódców. Jakkolwiek lakonicznie mogłoby to nie brzmieć z perspektywy przeciętnego obserwatora, tak tego rodzaju deklarację można odbierać w pewnym sensie, jako sygnał do faktycznego rozpoczęcia jakiś konkretnych rozmów między Putinem a Zełenskim.
Stanowcze działania Trumpa mogły wpłynąć na decyzję Kremla
Stosunki między Donaldem Trumpem a Władimirem Putinem w ostatnim czasie uległy poważnemu pogorszeniu. Wszystko zaczęło się od ultimatum, jakie prezydent USA przedstawił rosyjskiemu przywódcy. Chodziło bowiem o zakończenie trwającej wojny na Ukrainie w ciągu najbliższych 50 dni.
Jeszcze pod koniec lipca termin ten został skrócony do 10-12 dni i jego ostateczny termin wypada między 6 a 8 sierpnia 2025 roku. Jeśli do tego czasu konflikt nie zostanie zażegnany, to Rosja będzie musiała liczyć się z poważnymi sankcjami.
Dodatkowo 1 sierpnia Donald Trump wydał rozkaz rozmieszczenia dwóch okrętów podwodnych o napędzie nuklearnym w "odpowiednich rejonach", jako odpowiedź na groźby Dmitrija Miedwiediewa. Co bardzo ciekawe, decyzja ta także spotkała się z reakcją ze strony rzecznika Kremla, który stwierdził, że Rosja "bardzo ostrożnie podchodzi do wszelkich oświadczeń związanych z bronią jądrową". Podkreślił także, że obecnie nie dochodzi do żadnej eskalacji.
Zełenski od dawna gotowy na rozmowy z Putinem
Z drugiej strony Wołodymyr Zełenski już od dłuższego czasu podkreśla, że konieczne jest "zwiększenie dynamiki negocjacji". W jednym ze swoich lipcowych wystąpień stwierdził, że obie strony konfliktu potrzebują spotkania na poziomie przywódców, które zapewniłoby wyczekiwany i długotrwały pokój.
Dotychczasowe rozmowy ukraińsko-rosyjskie w głównej mierze dotyczyły wymiany jeńców i ciał poległych, a także kwestie związane z ochroną cywili. Możliwe jednak, że rosnąca presja ze strony Donalda Trumpa, który rzeczywiście traci cierpliwość i jest coraz bardziej wyczulony na kolejne działania Kremla, zmuszą Rosję do tego, aby zasiąść do negocjacji.