Europejska polityka otrzymała w tym tygodniu duży ładunek energii kinetycznej. Było to możliwe dlatego, że w miejscach takich Berlin uświadomiono sobie, że wojna w Ukrainie w czasie najbliższej wiosny znów stanie się kinetyczna. Oczekuje się, że wtedy Rosjanie rozpoczną nową ofensywę, a Ukraińcy przeprowadzą swoje własne kontruderzenia, aby odzyskać okupowane terytoria.

Aby Ukraińcy mogli odnieść sukces w tej kolejnej fazie, którą przedstawiciele think tanków nazywają „wojną manewrową, Ukraina będzie potrzebować bardzo mobilnej zachodniej broni, takiej jak na przykład czołgi. Ale aby Kijów mógł otrzymać takie uzbrojenie, to zachodni liderzy, tacy jak niemiecki kanclerz Olaf Scholz, muszą je najpierw odblokować. Z nowym ministrem obrony Niemiec oraz z nowym stanowiskiem wobec dostaw broni na Ukrainę, wydaje się, że wreszcie zbliżamy się do tego momentu.

Czekanie na „Zeitenwende”

Reklama

Ważny jest tu również czas. W pierwszą niedzielę po tym, jak rosyjski prezydent Władimir Putin podjął decyzję o ataku na Ukrainę w lutym 2022 roku, kanclerz Scholz wygłosił przemówienie, w którym zapowiedział tzw. Zeintenwende, czyli dojście do historycznego punktu zwrotnego. Niemcy, jak mówił kanclerz, po dekadach naiwnego rozpieszczania Putina, miały się obudzić i zainwestować w swoją armię, aby stać się dobrym sojusznikiem w NATO i pomóc Ukrainie w obronie przed Rosją.

Jednak po tym retorycznym zwrocie nadeszło tradycyjne niemieckie dreptanie w miejscu. Niemcy przekazywały Ukrainie dużo środków finansowych, sprzętu i uzbrojenia, ale tylko wtedy, gdy inni, szczególnie USA, wiodły prym. Tacy sojusznicy, jak Wielka Brytania, Estonia i Polska, domagały się od Berlina o wiele większego wsparcia dla Ukrainy, podczas gdy Scholz nawoływał do ostrożności. Niemiecki kanclerz, o wiele bardziej niż Bałtowie, Polacy, Finowie i inni, bał się prowokowania Putina i eskalacji nuklearnej. To m.in. dlatego Olaf Scholz jak dotąd odmawiał wysłania na Ukrainę niemieckich czołgów Leopard 2.

Nie pomagał również fakt, że minister obrony Christine Lambrecht była najbardziej nieudolnym ministrem w rządzie Scholza, z kiepskim wyczuciem dyplomacji i bardzo małym pojęciem w sprawach wojskowych. Sojusznicy, którzy brali udział w spotkaniach z minister Lambrecht, często wychodzili z nich przewracając oczami. Stało się jasne, że „Zeitenwende” potrzebuje innego wykonawcy.

Tak więc Christine Lambrecht wpadła na dobry pomysł i w tym tygodniu złożyła rezygnację ze stanowiska. Zastąpił ją Boris Pistorius, stosunkowo mało znany regionalny polityk z Dolnej Saksonii, który – jak się wydaje – cieszy się zaufaniem kanclerza Scholza.

Spotkanie formatu Ramstein i Leopardy

Pierwszym dużym zadaniem stojącym przed Pistoriusem jest zorganizowanie spotkania w tzw. formacie Ramstein, które przewidziano na piątek (20. stycznia). Nazwa tego formatu pochodzi od nazwy amerykańskiej bazy wojskowej w zachodnich Niemczech. W spotkaniu wezmą udział ministrowie obrony i czołowi urzędnicy z 50 państw, które wspierają Kijów. Głównym zadaniem na liście do zrobienia w czasie spotkania będzie podjęcie decyzji o wysłaniu na Ukrainę czołgów bojowych, zwłaszcza Leopardów 2, wobec czego Scholz jak dotąd był bardzo ostrożny.

Wcześniej w tym miesiącu Niemcy zasygnalizowały już pewną zmianę, gdy Berlin ogłosił, że przekaże Kijowowi wozy piechoty Marder. Jak zwykle Olaf Scholz zdecydował się na to dopiero po tym, gdy wcześniej Francuzi złożyli deklarację wysłania na Ukrainę podobnych pojazdów, a Amerykanie swoich wozów Bradley. Gdy trafią do potrzebujących żołnierzy znajdujących się na linii ognia, opancerzone wozy bojowe są jednym z kluczowych elementów prowadzenia wojny manewrowej. Niemniej wozy te na polu bitwy mają współpracować z czołgami.

Następny krok zrobiła Wielka Brytania, która ogłosiła, że przekaże Ukrainie 14 czołgów Challenger 2. Jednocześnie Polska ogłosiła, że chce wysłać Ukrainie część ze swoich niemieckiej produkcji czołgów Leopard 2, na co musiałby się zgodzić Niemcy w ramach licencji reeksportowych. Finlandia zasygnalizowała podobne zamiary. Zatem Londyn, Warszawa, Helsinki oraz inni zaczęli wywierać presję, aby przekonać Niemcy.

Konsorcjum krajów zbrojących Ukrainę

W ramach tej płynnej dyskusji pojawił się kolejny pomysł. Dlaczego nie stworzyć konsorcjum krajów, które wysłałyby czołgi Leopard 2 na Ukrainę. Około 16 krajów, z czego 15 w Europie plus Kanada, posiada w swoich zasobach ok. 2000 czołgów Leopard. Zgoda na to, aby kilka krajów wspólnie zaopatrywało Ukrainę w te pojazdy, rozwiązałoby kilka problemów jednocześnie.

Po pierwsze, niektóre armie posiadają zbyt mało Leopardów, aby móc przekazać je innemu państwu bez osłabiania własnych zdolności bojowych. Ale już konsorcjum krajów mogłoby w łatwy sposób zebrać wystarczającą liczbę pojazdów, przeznaczyć części i amunicję dla Ukrainy i przekazać Kijowowi czego by potrzebował – na początek przynajmniej 100 czołgów.

Po drugie, taki pokaz jedności w dużej mierze skomplikowałby jakiekolwiek plany Putina, aby odegrać się na pojedynczym państwie za przekazanie czołgów – w formie większego sabotażu, działań hybrydowych czy jawnego użycia pełnej siły. W efekcie Putin musiałby zmierzyć się z Zachodem jako całością. Putin ze swoją bandycką mentalnością w obliczu takiej siły raczej wycofałby się niż chciał eskalować.

Ale nawet wtedy przekazanie czołgów bojowych Ukrainie nie może być ostatnim działaniem ze strony Zachodu. Leopardy i Challengery uzupełnią obiecane już wcześniej pojazdy i sprzęt artyleryjski. Niemniej prowadzenie wojny manewrowej oznacza, że ukraińskie wojska będą w końcu potrzebowały wsparcia na ukraińskim niebie. Zatem aby Ukraina mogła wygrać wojnę, a co za tym idzie, mieć jakiekolwiek perspektywy na pokój, będzie też potrzebowała zachodnich helikopterów i myśliwców.

Przez cały czas trwania tej wojny, zachodni przywódcy, tacy jak Olaf Scholz, popełniali błąd, pozwalając zastraszyć się Putinowi i zmuszając się do zgadywania, gdzie znajdują się czerwone linie rosyjskiego prezydenta. Tymczasem to Putin zaatakował mniejsze od Rosji sąsiednie państwo bez żadnej prowokacji, łamiąc wszystkie normy ludzkiej przyzwoitości i porządku międzynarodowego. Zatem Putin musi być pokonany. W tej walce los zdecydował, że Ukraina stała się Termopilami, a Ukraińcy – Spartanami. My zaś nie możemy pozwolić, aby Kijów przegrał.