Terrorystyczny rajd Hamasu na Izrael i załamanie się bezpieczeństwa na Bliskim Wschodzie odwróciły uwagę od problemów Ukrainy. Wzmocniły Rosję i Chiny w rywalizacji o wpływy na globalnym południu, osłabiając równocześnie Zachód. Ukraina stała się zaledwie jednym z frontów, a nie kluczowym wyzwaniem dla bezpieczeństwa.

Atak Hamasu ma bezpośrednie przełożenie na pomoc dla Kijowa

Ma to bezpośrednie przełożenie na pomoc dla Kijowa. W piątek Joe Biden w swoim orędziu przekonywał do dalszego wsparcia. Niezależnie od wydarzeń na Bliskim Wschodzie. Sprytnie jednak postanowił połączyć pomoc dla Ukrainy i Izraela w jeden – wart około 100 mld. dol. – pakiet, aby wydatki na opór przeciwko Rosji były obok „świeżej wojny”, która przyciąga uwagę świata i uzasadnia amerykańskie zaangażowanie. Połączenie tych wydatków wynika z tego, że Kongresowi trudno będzie odrzucić pomoc dla Izraela. A tym samym uda się również dopchnąć niemałe pieniądze dla Ukrainy.

Reklama

Jak przekonuje ambasador Ukrainy w USA Oksana Markarowa, z sumy 61.4 mld. dol. 46.1 mld. będzie przeznaczone na sprawy obronne, a 11.8 mld. stanowić będzie wsparcie dla balansującego na granicy załamania budżetu.

Abstrahując jednak od pieniędzy, z punktu widzenia Kijowa niepokojące muszą być zapowiedzi szefa Pentagonu. Loyd Austin oświadczył, że na Bliski Wschód zostaną wysłane dodatkowe zestawy systemów Patriot i Thaad. Część posłuży do obrony baz amerykańskich wojsk w regionie (USA wciąż np. mają w Iraku 2500 żołnierzy), część dotrze do Izraela. Amunicja do systemów przeciwlotniczych jest w tej chwili towarem deficytowym. Jeśli trafi na Bliski Wschód, mniej jej będzie na Ukrainie.

Podobnie jest zresztą z pociskami artyleryjskimi. Jak podaje serwis Axios, znaczna część amunicji 155 mm. pochodzącej z magazynów armii USA i pierwotnie przeznaczonej dla Ukrainy, zostanie przekazana Izraelowi. Władze w Jerozolimie miały się same zwrócić z prośbą do USA w tej sprawie.

Wsparcie dla Ukrainy już osłabło, jedność się sypie

Oprócz kwestii dotyczących pieniędzy i uzbrojenia, wydarzyło się również coś, co dla Zełenskiego ma znaczenie przełomowe. Jak podaje izraelski portal ynet, Benjamin Netanjahu miał delikatnie poprosić ukraińskiego prezydenta by ten – już po terrorystycznym rajdzie Hamasu z 7 października – nie naciskał na „wizytę solidarnościową” w Jerozolimie i Tel Awiwie.

Do tej pory to Zełenski rozdawał zaszczyty i zgody na spotkania ze sobą. Był centrum dystrybucji prestiżu. Tym razem to Izrael go asertywnie zablokował, przekonując, że to nie jest dobry czas i miejsce na spotkania. Stało się to mimo tego, że Zełenski próbował podłączyć się pod wyjazd Antony'ego Blinkena. Netanjahu nie widział jednak powodu, aby rozpraszać uwagę świata wojną, która nie jest jego. A Blinken nie wykazywał szczególnej gorliwości w poparciu dla pomysłu Zełenskiego. Jeszcze do niedawna politycy Zachodu bili się o obecność Ukraińca. Wojna z Hamasem, która może się przerodzić w konflikt regionalny z udziałem Iranu i jego proxy zmieniła wszystko.

Zełenski musi pogodzić się z tym, że ma konkurencję. Czas konferencji prasowych na stacjach metra minął. Zdjęcia z Gazy są – jakkolwiek brutalnie to nie zabrzmi – bardziej spektakularne niż doniesienia z Ukrainy. Biden chce kontynuować pomoc dla Zełenskiego. Ale niekoniecznie chce tego znaczna część republikanów w Kongresie. W Europie pomoc UE blokują Węgry a za chwilę pewnie i nowobudowany rząd słowacki na czele z Robertem Fico.

Niemcy, którzy mieli być nowym patronem Zełenskiego, są podzieleni. Rzecznik ds. obrony CDU, Roderich Kiesewetter, w rozmowie z DW powiedział, że „wsparcie dla Ukrainy już osłabło, jedność się sypie” a „głosy domagające się 'dyktatów pokoju' stają się głośniejsze”. To wszystko widzi też Rosja, która późną jesienią i zimą rozpocznie z pewnością kampanię nalotów na infrastrukturę energetyczną Ukrainy. Tym razem może być ciężko jej bronić, bo znaczna część amunicji przekazywana jest na Bliski Wschód. Niewykluczone, że Zełenski wchodzi w fazę krytyczną wojny. Niezależnie od ciepłych słów Bidena o konieczności pomocy, dla Amerykanów kluczowym problemem będzie zapobieganie wojnie Izraela na kilku frontach i rozlanie się starcia z Hamasem na Liban, Syrię i Iran.