Rosjanie kontynuują zażarte ataki na ukraińskie pozycje w Donbasie, ale w międzyczasie szykują obrońcom niemiłą niespodziankę. W okolicach linii frontu, gdzie od dawna nie toczyły się już większe walki, odnotowano coraz więcej rosyjskiego sprzętu wojennego, tym razem jednak bez charakterystycznej litery „Z” na pancerzach.

Putin wprowadził nową armię. Nowe oznaczenia niepokoją wojskowych

Zdjęcia pojazdów wojskowych z nowymi, niespotykanymi dotąd oznaczeniami trójkąta opublikował w poniedziałek w swych mediach społecznościowych Petro Andriuszczenko, doradca byłego i wygnanego przez Rosjan mera Mariupola. Twierdzi on, iż w ostatnich dniach przez miasto zaczęły przejeżdżać liczne rosyjskie kolumny pancerne i pojawiło się mnóstwo wojska, którego obecność Rosjanie starali się jednak ukryć. Transportowali je w pomalowanych na biało ciężarówkach, mających imitować wozy cywilne, czyli dokładnie w ten sam sposób, w jaki w 2014 roku zaczęli przerzucać swe siły do Donbasu i na Krym. Wówczas sam Putin wyśmiewał podejrzenia Ukraińców, mówiąc o „zielonych ludzikach” i o mundurach, które „można kupić w każdym sklepie z mundurami”.

Według ukraińskiego polityka, wojsko rosyjskie przemieszczono w rejon wsi Manhusz i Nikoskie, ale i w samym Mariupolu widać gorączkowe przygotowania. Zdaniem Andriuszczenki, którego cytuje dziennik Kiev Independent, Rosjanie gromadzą duże ilości wojska oraz sprzętu na terenie Zakładów Metalurgicznych w Mariupolu. Wiadomości przekazane przez urzędnika pokrywają się ze skąpymi doniesieniami oficjalnych kanałów ukraińskiej armii, która już kilka dni temu przekazała lakoniczną wiadomość o przerzucie coraz większych sił rosyjskich na kierunek zaporoski. Co takiego mogą szykować Rosjanie?

Wojsko Putina szykuje nowy atak

W pierwszej chwili, gdy kilka dni temu pojawiły się pierwsze wiadomości o przerzucie rosyjskich żołnierzy na Zaporoże, komentatorzy wiązali te doniesienia z walkami pod Robotyne, czyli w rejonie ubiegłorocznej nieudanej, ukraińskiej kontrofensywy. Rosjanie od wielu tygodniu sukcesywnie likwidują ukraiński wyłom sprzed roku i są już blisko wyparcia Ukraińców na pozycje sprzed ataku. Teraz jednak wiele wskazuje na to, że Rosja może mieć inny, o wiele groźniejszy plan.

- Mariupol to jest cały czas kierunek donbaski, a przypomnę, że Putin zagarnął sobie obwody doniecki, ługański, zaporoski i chersoński, więc jeżeli on teraz opanuje Donbas, to jego kolejnym krokiem będzie opanowanie Zaporoża, czyli całego obwodu – mówi generał Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych.

W ocenie wojskowego, pojawienie się jednostek wojskowych z nowymi, niespotykanymi dotychczas oznaczeniami świadczyć może, że Rosja przerzuca wojska, które od dłuższego już czasu przygotowywała do nowej ofensywy. Atak może pójść nie tylko w kierunku Donbasu.

- To uderzenie może pójść dwukierunkowo, czyli jedno, okrążające w kierunku wojsk broniących się w Donbasie i w kierunku na Zachód, aby dojść do Dniepru. Wydaje mi się, że Rosjanie w tej chwili już chcą zająć nie tylko Donbas, ale chcą dojść za wszelką cenę do Dniepru, uważając, że właśnie Dniepr będzie rzeką graniczną między tą nową Ukrainą, a Rosją – ocenia generał Skrzypczak.

Pojawienie się dużego zgrupowania wojsk, które sami Ukraińcy szacują na około 90 tysięcy żołnierzy, każe też sądzić, że na atak nie trzeba będzie długo czekać. W ocenie generała Skrzypczaka bowiem, jeśli zbiera się tak liczne siły, to nierozsądnie jest długo trzymać je w miejscach ześrodkowania.

- Jak patrzy się na te doniesienia, to wydaje się, iż uderzenie to jest kwestia dni, a nie tygodni – przestrzega generał.