Milion hrywien? To za mało, by ryzykować życie

Władze Ukrainy oferowały młodym ludziom milion hrywien i pakiet przywilejów, by skusić ich do służby. Kampania miała być alternatywą wobec obowiązkowej mobilizacji, skierowaną do tych, którzy dotąd nie podlegali poborowi. Mimo hojnych zapowiedzi, niewielu zdecydowało się na podpisanie umowy.

ikona lupy />
Oferta programu 18-24 / Inne / UA

Jak przyznał w telewizyjnym wywiadzie wiceprzewodniczący kancelarii prezydenta Ukrainy, Paweł Palisa, rzeczywistość nie spełniła oczekiwań:

„Mi też by się chciało, żeby ta liczba była większa. To jest do 500 osób. Choć zgłoszeń było naprawdę dużo” – powiedział, komentując wyniki programu.

Według niego, głównymi powodami fiaska były przekonanie o rychłym zakończeniu wojny i silny wpływ rodziców, którzy odwodzili swoje dzieci od ryzykownego kroku.

Lista brygad się wydłużała, ale chętnych nie przybywało

Na początku kampanii można było zaciągnąć się do 6 jednostek wojskowych, z czasem lista powiększyła się do 16 brygad Sił Zbrojnych Ukrainy i 3 brygad Gwardii Narodowej. Mimo to, liczba kontraktów nie wzrosła znacząco. Jeśli rzeczywiście udało się sformować tylko jeden batalion, eksperci mówią wprost: to katastrofa.

Zginęli za kontrakt – dramatyczne dane z nekrologów

Spośród niespełna 500 osób, które podpisały kontrakt, część już nie żyje. Ich nekrologi opublikowano. To tylko potwierdza, jak wysoka jest cena udziału w wojnie, nawet dla tych, którzy teoretycznie mieli być bardziej zmotywowani niż zmobilizowani przymusowo. W obliczu takich informacji nawet milion hrywien przestaje być przekonującym argumentem, zwłaszcza dla młodych ludzi stojących u progu dorosłości. Chęć przetrwania zwyciężyła nad pieniędzmi, a politycy i wojskowi z Kijowa muszą zmierzyć się z konsekwencjami tej porażki. Coraz bardziej prawdopodobne jest objęcie tej grupy mężczyzn przymusową mobilizacją.

Źródło: 24tv.ua

Sławomir Biliński