Jak podaje Euractiv, inicjatorem akcji jest europoseł Andrzej Halicki (PO), który buduje z europosłami różnych grup koalicję przeciwko decyzji Sassolego o odmowie otwarcia przedstawicielstwa białoruskiej opozycji w Parlamencie Europejskim.

Brukselski portal przypomina, że PE przyznał w październiku ubiegłego roku Nagrodę im. Andrieja Sacharowa w dziedzinie praw człowieka demokratycznemu ruchowi opozycyjnemu na Białorusi, kierowanemu przez Swietłanę Cichanouską, która wystąpiła przeciwko Alaksandrowi Łukaszence. Ceremonia wręczenia nagrody odbyła się w Brukseli 15 grudnia.

„Nie będziemy skutecznie wspierać walczących o demokrację i wolność po wschodniej stronie, nie tylko Białorusinów, ale i Rosjan, z lewicowcami na stanowiskach przewodniczących” - powiedział polski europoseł w rozmowie z Euractiv. Portal informuje, że tym cytatem Halicki odniósł się do Borrella, hiszpańskiego socjalisty, który pełni funkcję szefa unijnej dyplomacji, przewodniczącego PE, Włocha Sassolego, a także do swojego rodaka, Roberta Biedronia (Wiosna), przewodniczącego delegacji Parlamentu Europejskiego ds. stosunków z Białorusią.

Halicki zarzucił Biedroniowi „ograniczoną aktywność” delegacji, której przewodzi i bezczynność po przyjęciu we wrześniu rezolucji Parlamentu Europejskiego w sprawie Białorusi, w której wezwano m.in. do powołania unijnej misji wysokiego szczebla do prowadzenia mediacji z władzami kraju w celu przeprowadzenia wolnych i uczciwych wyborów.

Reklama

„Za tą rezolucją głosowało 500 posłów, ale nie ma misji na wysokim szczeblu” - powiedział Halicki, który ubolewał, że inicjatywa została zastąpiona przez misję Parlamentu Europejskiego kierowaną przez Biedronia, mającą na celu przygotowanie raportu o sytuacji na Białorusu. Raport był gotowy na początku stycznia, ale - jak pisze Euractiv - nie został jeszcze przedstawiony Sassolemu.

„Na co oni czekają?” - pytał Halicki. „Nieoficjalne informacje, które otrzymałem, są takie, że dzieje się to za radą Borrella. (...) Dzięki liderom Grupy Socjalistów i Demokratów my, Europejczycy, nie odniesiemy sukcesu w walce o demokrację w innych krajach” - dodał Halicki w rozmowie z Euractiv, a wizytę w Moskwie szefa dyplomacji UE nazwał „wstydem dla Europy”.

Pomysł otwarcia przedstawicielstwa białoruskiej opozycji wyszedł od Pawła Łatuszki, szefa Narodowego Zarządu Antykryzysowego Białorusi (NAM), reprezentującego krajową opozycję, który zgłosił taką sugestię w liście do Sassolego w listopadzie.

Euractiv podaje, że NAM powstało pod koniec października 2020 r. w celu zarządzania pokojowym przekazaniem władzy na Białorusi, w tym w ramach organizacji nowych wyborów.

Halicki - wskazuje portal - uzyskał poparcie około 100 kolegów z różnych grup politycznych w Parlamencie, w tym Socjalistów i Demokratów (S&D), Odnowić Europę i Zielonych. W grudniu ubiegłego roku napisał do Sassolego, prosząc go o „podjęcie odważnych kroków w tym procesie i utworzenie Biura Wspólnoty ds. Nagrody im. Sacharowa” w PE, które reprezentowałoby białoruską opozycję w instytucjach UE.

W piśmie z dnia 27 stycznia Sassoli odpowiedział, że „wsparcie demokracji, jakie może zaoferować PE, ma swoje ograniczenia” i że „w wymiarze instytucjonalnym nie jest wspieraniem jakiejkolwiek politycznej opozycji w kraju poprzez tworzenie dla nich biura przedstawicielskiego w PE ”.

Eurposeł - jak relacjonuje portal - powiedział, że on i jego koledzy otrzymali list Sassolego dopiero w poniedziałek. W rozmowie z Euractiv polski europoseł powiedział, że odpowiedź Sassolego to „nie koniec historii, ale początek” i zapowiedział "unieważnienie" tej decyzję.