W przyszłym tygodniu w Strasburgu w PE szefowa KE ma wygłosić coroczne orędzie o stanie UE.

Asertywna von der Leyen

„Orędzie o stanie UE jest wzorowane na orędziu, które wygłasza co roku prezydent USA. Jest w tym pewien zamysł ideologiczny, bo przecież USA to jest państwo, a Unia Europejska nim nie jest. Jest to więc przykład pewnej megalomanii ze strony Brukseli i kolejnych szefów Komisji Europejskiej, Jean-Claude Junckera i Ursuli von der Leyen. Każde takie orędzie powinno być konsultowane ze stolicami unijnymi przed jego wygłoszeniem. Tak nie jest i dlatego nie przypadkiem ugrupowania eurorealistyczne oraz eurosceptyczne wygrywają wybory w kolejnych krajach europejskich, jak w Szwecji, Finlandii, Włoszech, wcześniej w Czechach i na Węgrzech” – powiedział.

Zakup szczepionek na covid

Reklama

„Spodziewam się zaklęć, sloganów, pięknie brzmiących słówek, obietnic, "jak to będzie dobrze". Nie spodziewam się spojrzenia von der Leyen w lustro, zderzenia z wyzwaniami. Nie sądze, aby von der Leyen opowiadała o swojej wymianie smsów z szefem Pfizera w trakcie zakupu szczepionek na Covid-19. A ta korporacja otrzymała miliardy euro od UE! Ne sądze, aby wyspowiadała się z braku kolegialnego zarządzania Komisją, co jest faktem. Nawet krytykowany Juncker konsultował się z komisarzami, a pewne decyzje były podejmowane wtedy wspólnie. Von der Leyen dzwoni do Berlina i Paryża i nawet nie udaje, że decyzje są podejmowane kolegialnie” – dodał.

Zaznaczył, że oczekiwałbym ze strony Niemki informacji, kiedy nastąpi rozszerzanie UE na kraje bałkańskie oraz Ukrainę oraz co sadzi o pomyśle prezydenta Macrona o "Europie wielu prędkości", który może rozsadzić Wspólnotę. „Obawiam się jednak, że tak się nie stanie. Orędzie będzie miałkie i bezbarwne” – podsumował.

Z Brukseli Łukasz Osiński