Ameryce brakuje długoterminowej strategii

W próbie radzenia sobie z rosnącą potęgą Chin w amerykańskim podejściu brakuje jednego kluczowego elementu: długoterminowej strategii. Przez dekady zajmowałem się planowaniem strategicznym w Pentagonie, skupiając się głównie na tym nieuchwytnym punkcie, w którym budżet – pieniądze dla żołnierzy, zakup uzbrojenia, budowa zagranicznych baz, prowadzenie kluczowych badań – musi się spotkać z wykonalną koncepcją strategiczną.

I uwierzcie, że jest to bardzo trudna praca. Przybijaliśmy sobie piątkę, gdy udało nam się stworzyć krótki, pięcioletni plan wydatków na obronność, i było to jeszcze zanim pojawiła się potrzeba uznania Chin za prawdziwego rywala USA. Tymczasem mój odpowiednik w Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, pod czujnym okiem Komunistycznej Partii Chin, metodycznie, celowo i skutecznie tworzył plan wybiegający co najmniej 50 lat w przyszłość, jeśli nie o całe stulecie. Chiny są najlepsze w planowaniu długoterminowym, czego my w Waszyngtonie nigdy nie byliśmy w stanie powtórzyć.

Reklama

Nowa Komisja niesie nadzieję

Czy to może ulec zmianie? Być może. Kongres USA, który znajdzie się pod kontrolą Republikanów, zapowiedział powołanie w Izbie Reprezentantów Komisji ds. Chin (United States House Select Committee on China), na której czele ma stanąć republikanin Mike Gallagher z Wisconsin, były żołnierz Marines z dużym doświadczeniem bojowo-wywiadowczym, które zdobył na Bliskim Wschodzie oraz z tytułem doktora uzyskanym na Georgetown University.

W najlepszym razie Komisja może pobudzić długoterminowe myślenie, którego brakowało. Na czym ten organ powinien się skupić? Z kim powinni spotykać się jego członkowie i jak powinny przebiegać prace?

Należy zacząć od fundamentalnej rzeczy: unikania upartyjnienia. Komisja nie może stać się forum dla obu partii, które będą próbowały wzajemnie się podgryzać lub na inne sposoby szukać politycznych korzyści. Istnieje zbyt dużo istotnych niejasności, od których zależy bezpieczeństwo USA w ciągu najbliższych 5 lat: technologia i cyberprzestrzeń, Morze Południowochińskie, Tajwan, prawa człowieka, handel i tak dalej.

Pekin i Waszyngton rywalizują również o wpływy polityczne i w zakresie bezpieczeństwa w państwach rozwijających się, od Ameryki Łacińskiej, przez Afrykę Subsaharyjską po Azję Środkową. Chiny zbliżają się do Iranu i Korei Północnej, jednocześnie odmawiając potępienia Rosji za atak na Ukrainę. Amerykańskie i chińskie firmy rywalizują w obszarze budowy sieci 5G oraz kolejnej generacji mikroczipów.

Na szczęście w Waszyngtonie istnieje istotna zgoda co do zagrożenia ze strony Chin i musimy to utrzymać. Kongres USA musi podejść do tej złożonej relacji zgodnie z tym, czym jest: czyli z napięciem, ale i z potencjałem do poprawy.

Na czym powinny skupić się Stany Zjednoczone?

Członkowie Komisji powinni zacząć czytać i słuchać ekspertów. Chiny robią tak w odniesieniu do USA – polegając na najlepszych analizach swoich własnych badaczy i analityków oraz na tych amerykańskich. Pod wieloma względami Chiny wiedzą znacznie więcej o nas, niż my wiemy o Chinach.

Oprócz tajnych informacji wywiadowczych, które Komisja będzie otrzymywać, jej członkowie powinni czytać takie książki, jak:

  • „On China” (polskie wydanie: "O Chinach") – Henry Kissinger;
  • „ Destined for War: Can America and China Escape the Thucydides Trap” - Graham Allison;
  • “China in Ten Words” - Yu Hua;
  • “When China Rules the World: Second Edition” - Martin Jacques;
  • “Danger Zone: The Coming Conflict with China” - Michael Beckley;
  • Teksty mojego kolegi z działu opinii Bloomberg Hala Brandsa;
  • „Strategy of Denial” – Elbridge Colby;
  • “The Long Game” – Rush Doshi.

Wielu z tych badaczy i analityków mogłoby być rozważnymi świadkami prac Komisji. Podobnie jak wielu ekspertów od mikroczipów, takich jak Chris Miller z Tufts University, osoby z doświadczeniem wojskowym, takie jak emerytowani admirałowie Harry Harris i Mark Montgomery, znawcy tematu sztucznej inteligencji, tacy jak były zastępca sekretarza obrony Robert O. Work czy były szef Google Eric Schmidt.

Efektem prac Komisji powinna być międzyagencyjna, międzynarodwa, publiczno-prywatna strategia radzenia sobie z rosnącą potęgą Chin. Powinna ona składać się z odrębnych filarów z wielu obszarów.

Pięć filarów działań wobec Chin

Pierwszym powinna być obronność, skupienie się na cyberwojnie, sztucznej inteligencji, przestrzeni kosmicznej, broni hipersonicznej, platformach morskich i systemach bezzałogowych. Obrona Tajwanu przed atakiem militarnym jest być może najbardziej pilnym z priorytetów.

Drugim filarem powinna być dyplomacja. Oznacza to wzmocnienie sojuszy: z Japonią, której budżet wojskowy stanie się trzecim największym na świecie; z Koreą Południową; z Singapurem; z Australią (w tym program okrętów podwodnych i bezpieczeństwa w ramach AUKUS, obok Wielkiej Brytanii) oraz z partnerami z Azji Wschodniej.

Trzeci filar to handel i rywalizacja gospodarcza. Warto rozważyć członkostwo USA w Partnerstwie Transpacyficzym TPP, które administracja Donalda Trumpa głupio odtrąciła oraz w wielu dwustronnych i wielonarodowych umowach handlowych, które pozwolą zrównoważyć rozmiar i skalę chińskiej gospodarki. Kluczowa jest tu strategia w zakresie wytwarzania mikroczipów, która powinna oceniać efektywność sankcji administracji Joe Bidena na sprzedaż wysokiej klasy półprzewodników do Chin.

Czwarty filar dotyczy informacji i komunikacji strategicznej w zakresie globalnych wartości. Zachodnie wartości – demokracja, wolność, wolność słowa i mediów, równość płci i ras – są tymi właściwymi. Możemy egzekwować te wartości w niedoskonały sposób, ale mogą one rywalizować i wygrać na rynku idei. Ameryka musi wykorzystać swoje kulturowe przewagi w sieciach społecznościowych i w świecie rozrywki.

Piąty filar powinien obejmować poszukiwanie obszarów współpracy z Chinami, w tym w zakresie zmiany klimatu, ochrony oceanów, nierozprzestrzeniania się broni nuklearnej, misji humanitarnych, przygotowań pandemicznych oraz polityki antynarkotykowej.

Warunek sukcesu to ponadpartyjny plan

Dwa lata temu razem z moim kolegą weteranem Elliotem Ackermanem napisaliśmy o tym, co może pójść nie tak w stosunkach amerykańsko-chińskich. Wiele mówiący tytuł „2034: A Novel of the Next World War” („2034: Powieść o następnej wojnie światowej”) podkreśla negatywne spektrum możliwości.

Ale ta historia nie musi się potoczyć w ten sposób. USA powinny wypracować mądry, możliwy do realizacji długoterminowy plan. Taki, który łączy narzędzia wojskowe, dyplomatyczne, ekonomiczne, technologiczne i kulturowe. Powołanie Komisji ds. Chin, aby zrealizować ten plan, to sprytny ruch – ale zadziała tylko wtedy, gdy będzie ona funkcjonować w sposób ponadpartyjny i przemyślany.

Autor: James Stavridis