O tym, że jednak w USA miasta zaczynają postrzegać powszechną „parkingozę” jako problem, dla CNN Business pisze Nathaniel Meyersohn.

Minimalne wymogi parkingowe to przywilej dla zmotoryzowanych

Reklama

O co chodzi w polityce minimalnych wymogów parkingowych? To kierunek, jaki obrało wiele amerykańskich miast, żeby sprostać potrzebom infrastrukturalnym, związanym z rosnącą ilością samochodów. W efekcie w ww. miastach wydzielone miejsce do pozostawiania samochodów musi być prawie wszędzie. Wokół niemal każdego biura, centrum handlowego, sklepu, kina, kręgielni, restauracji czy sklepu. Najczęściej w wymaganiach określona jest konkretna ilość miejsc parkingowych, które muszą się znajdować w pobliżu danego budynku.

Efektem tej polityki są duże powierzchnie parkingowe, które stanowią barierę pomiędzy budynkami a krajobrazem miejskim. Same budynki zaś stawiane są w oddaleniu od dróg i chodników. To z kolei sprawia, że mieszkańcy chętniej wsiadają w samochody, które, przy takim stanie rzeczy, mają uprzywilejowaną pozycję.

Winduje czynsze, odstrasza inwestorów

Parkingoza w amerykańskich miastach niesie ze sobą wiele negatywnych skutków. Pośród nich wymienić można zwiększoną emisję dwutlenku węgla, która jest rezultatem większego natężenia ruchu drogowego; czy mniejszą podaż tanich mieszkań – deweloperzy często pokrywają koszt poniesiony przy budowie parkingów, windując czynsze. Krytycy zwracają też uwagę na fakt, że taka polityka odstrasza mniejszych inwestorów, których zwyczajnie nie stać na spełnienie minimalnych wymogów parkingowych.

Włodarze miejscy zaczynają dostrzegać, że taka polityka infrastrukturalna w szerszej perspektywie jest dla miast niekorzystna. W zeszłym roku z wymogów parkingowych zrezygnowało m.in. kilka miast w Kentucky: Raleigh, Anchorage i Lexington. Kalifornia jako pierwszy stan uchwaliła przepisy znoszące minimalne wymogi wobec nowych inwestycji znajdujących się w pobliżu transportu publicznego. W bieżącym roku z wymogów zrezygnowały cztery miasta w Wirginii, w tym Richmond. Nashville (Tennessee) wprowadziło nawet przepisy, które zaostrzają rygory dotyczące budowy parkingów.

Buffalo i Seattle świecą przykładem

Do pionierów odchodzenia od minimalnych wymogów parkingowych należą Buffalo (Nowy Jork), które zniosło je już w 2017 roku; oraz Seattle (Waszyngton), gdzie nie obowiązują od 2012 roku. W efekcie w Buffalo powstało mniej parkingów. Deweloperzy zmienili też ich charakter – mają one teraz funkcję udogodnienia, za którą płacą konkretni użytkownicy. Osoby niezmotoryzowane nie muszą więc dokładać się do czyjejś pasji samochodowej wyższym czynszem.

W Seattle zbudowanych zostało o 40 proc. mniej parkingów, niż miałoby to miejsce, gdyby obowiązywały dawne przepisy. Sightline Institute szacuje, że, gdyby w obu tych miastach pozostać przy minimalnych wymogach parkingowych, 70 proc. nowych budynków w ogóle by nie powstało.