Co z obowiązkowym OC dla rowerzystów?

Choć na drogach, nie tylko polskich, powinny rządzić przede wszystkim regulacje prawne, to jednak na co dzień są one również pełne emocji. Użytkownicy tworzą między sobą liczne podziały, a powodów do sporów jest z każdym dniem coraz więcej. Niechęć narasta już nie tylko pomiędzy kierowcami samochodów osobowych i ciężarowych, ale również pomiędzy użytkownikami pojazdów określonych marek. Można chyba jednak śmiało powiedzieć, że najwięcej złych emocji jest pomiędzy użytkownikami samochodów, a rowerzystami. Bo choć z jednej strony rower jako środek codziennego transportu ma w Polsce coraz to większe grono zwolenników, a dedykowana rowerzystom infrastruktura miejska jest w rozkwicie i zachęca do zamiany samochodu na dwa kółka, to jednak w naturalny sposób wraz ze wzrostem liczby rowerzystów na drogach, rośnie liczba kolizji i wypadków, a między kierowcami, a rowerzystami narastają konflikty, do których eskalacji przyczyniają się często nie tylko niejasne przepisy, ale też i ich niedostateczna znajomość wśród użytkowników dróg. I choć głównym problemem w przypadku zdarzeń drogowych, których uczestnikami są samochód i rower, jest to, że rowerzysta jest stroną, która w naturalny sposób ponosi większy uszczerbek na zdrowiu, to sprawa ta ma też zwykle drugą stronę o bardziej pragmatycznym, bo finansowym charakterze. W przestrzeni publicznej od dawna mówi się o tym, że rowerzyści powinni zostać objęci obowiązkowym ubezpieczeniem OC. Jak na razie jednak poza dyskusją nie są podejmowane działania, które miałyby zmierzać do usankcjonowania takiego stanu rzeczy. I choć rowerzyści mają możliwość dobrowolnego zawarcia umowy ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej – na takich samych zasadach, jak każda inna osoba może zrobić to w życiu codziennym – to jednak ze statystyk wynika, że niechętnie korzystają z tej możliwości. Tymczasem taka dobrowolna polisa mogłaby zapewnić ochronę finansową w sytuacji, gdy rowerzysta spowoduje wypadek lub kolizję, w wyniku których ucierpi inny użytkownik dróg publicznych. Chodzi tu o takie sytuacje, jak np. szkody odniesione przez pieszych, czy szkody w mieniu, np. związane z uszkodzeniem samochodu.

Rowerzyście płacą ubezpieczycielom nawet dziesiątki tysięcy złotych

Jednak czy brak ubezpieczenia sprawia, że rowerzyści są „bezkarni” i nie muszą pokrywać kosztów szkód, których wystąpienie zostało przez nich zawinione? Oczywiście nie. Każdy rowerzysta na ogólnych zasadach przewidzianych w przepisach prawa cywilnego ponosi odpowiedzialność za skutki swoich działań i zaniechań. Bez wątpienia jednak brak ubezpieczenia sprawia, że dochodzenie praw przez osoby poszkodowane jest trudniejsze – nie tylko trwa dłużej, ale również jest kosztowne. W najkorzystniejszej sytuacji są w takich przypadkach kierowcy samochodów posiadający dobrowolne ubezpieczenie AC. Mogą bowiem z niego skorzystać i naprawić powstałe szkody bez konieczności angażowania własnych środków finansowych, a następnie pozostawić odzyskanie pieniędzy ubezpieczycielowi, który ma możliwość wykorzystania w tym zakresie instytucji regresu ubezpieczeniowego uregulowanego w art. 828 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny. Mówiąc w uproszczeniu, polega on na tym, że zakład ubezpieczeń ma prawo żądać zwrotu wypłaconego odszkodowania od osoby, która spowodowała szkodę, w tym również od rowerzysty. I ubezpieczyciele, jako podmioty profesjonalne działające w tym zakresie w ramach jasnych procedur, korzystają z tego prawa. To jednak zaskakuje rowerzystów, wobec których roszczenia regresowa są często kierowane po upływie dłuższego czasu od wystąpienia zdarzenia, którego dotyczą. Tymczasem przepisy nie pozostawiają wątpliwości i wynika z nich wprost, że jeżeli nie umówiono się inaczej, z dniem zapłaty odszkodowania przez ubezpieczyciela roszczenie ubezpieczającego przeciwko osobie trzeciej odpowiedzialnej za szkodę przechodzi z mocy prawa na ubezpieczyciela do wysokości zapłaconego odszkodowania. Jeżeli zakład pokrył tylko część szkody, ubezpieczającemu przysługuje co do pozostałej części pierwszeństwo zaspokojenia przed roszczeniem ubezpieczyciela. Oznacza to, że choć dochodzenie roszczeń od rowerzystów, którzy nie posiadają ubezpieczenia OC jest utrudnione i może nastręczać problemów osobom fizycznym, to jednak sytuacja istotnie się zmienia, gdy roszczenie przechodzi na rzecz profesjonalistów, którzy posiadają w tym zakresie odpowiednie narzędzia i bez wahania odzyskują od sprawców szkód nawet dziesiątki tysięcy złotych.

Podstawa prawna

art. 828 ustawy z 23 kwietnia 1964 r. – Kodeks cywilny (j.t. Dz.U. z 2025 r. poz. 1061)