Polskie Porty Lotnicze stoją u progu realizacji największych przedsięwzięć w swojej historii. Spółka planuje działania na dwóch głównych frontach. Pierwszy to inwestycje infrastrukturalne, mające na celu maksymalizację zdolności operacyjnych istniejących portów, z Lotniskiem Chopina w Warszawie na czele. Drugi to działania w ramach polityki właścicielskiej w grupie kapitałowej obejmującej porty regionalne oraz kluczowy projekt – Centralny Port Komunikacyjny.

Kontynuowany jest projekt modernizacji warszawskiego lotniska, który ma umożliwić obsługę ponad 30 mln pasażerów rocznie już w 2029 r. Cel jest dwojaki. Po pierwsze, chodzi o to, aby odpowiedzieć na gigantyczny popyt – PPL właśnie kończy prace nad najnowszymi prognozami ruchu lotniczego dla Mazowsza i całej Polski. Po drugie, należy wytworzyć odpowiednią masę krytyczną, aby potem przenieść ją do portu w Baranowie.

Co się wydarzy w Warszawie

Obecna infrastruktura warszawskiego portu, wstępnie projektowana na ok. 16 mln pasażerów, już dziś osiąga, a nawet przekracza granice wytrzymałości. Wiemy, że w tym roku obsłużymy prawdopodobnie 24 mln pasażerów, albo będziemy blisko tej liczby. To jest swoisty rekord świata na obecnie dostępnej infrastrukturze – podkreśla Adam Sanocki, członek zarządu PPL ds. strategii i marketingu, dodając, że każdy pasażer widzi, szczególnie w sezonie wakacyjnym, jak bardzo zatłoczone stało się lotnisko.

Problem w tym, że największy port lotniczy w Polsce nie może być rozbudowywany w nieskończoność.

– Po pierwsze dlatego, że nie ma do tego miejsca wokół lotniska, gdyż jest zabudowane tkanką miejską. Po drugie, byłoby to bezcelowe, dlatego że są pewne ograniczenia, które wynikają chociażby z krzyżujących się dróg startowych, ale i limitów środowiskowych – mówi Adam Sanocki.

Dlatego należy osiągnąć wszystko, co możliwe w obecnej lokalizacji, jednocześnie dając możliwość rozwoju kluczowego ruchu hubowego.

– Gdy ktoś mnie pyta, jaką przepustowość ma lotnisko, to zawsze odpowiadam: zależy od tego, pod jaki ruch je planujemy – tłumaczy Adam Sanocki i dodaje, że specyfiką Chopina jest rola hubu, charakteryzującego się falami przylotów i odlotów. W Warszawie jest obecnie około 23,5 proc. pasażerów transferowych, czyli takich, którzy nie wychodzą poza terminal, lecz przylatują, aby się przesiąść w inny samolot. Ten ruch obsługuje głównie PLL LOT, wymaga on krótkiego czasu transferu.

Aby to osiągnąć, niezbędne są jednak głębokie zmiany infrastrukturalne. W sumie na liście zadań modernizacyjnych znajduje się 27 pozycji. Do najważniejszych należy wydłużenie pirsu południowego o 200–300 metrów oraz zwiększenie kubatury terminalu o około 15 proc. Przetarg na projektanta terminalu jest już praktycznie rozstrzygnięty.

Kluczową inwestycją w Warszawie będzie budowa tzw. procesora, czyli swoistego krwiobiegu lotniska. Chodzi o system zarządzania i przesyłu bagażu (BHS), aby walizki trafiały w odpowiednie miejsce i w odpowiednim czasie, a pasażer po przylocie mógł je szybko i sprawnie odebrać. Inne istotne działania to rekonfiguracja płyt postojowych. Zmienia się strategia i technologia ustawiania samolotów na płytach.

Ogromnym wsparciem operacyjnym, szczególnie dla ruchu non-Schengen, ma być niedawno podpisane porozumienie z 1. Bazą Lotnictwa Transportowego. PPL zyska dzięki temu możliwość operacyjnego wykorzystywania wojskowych dróg kołowania i płyt postojowych.

– Jest to rozwiązanie prawie bezkosztowe, dające bardzo dobry efekt synergii, które poprawi możliwość obsługi samolotów. Ma to rozwiązać komunikacyjny węzeł gordyjski przy pirsie północnym – tłumaczy Marcin Danił, członek zarządu ds. finansowo-handlowych PPL.

Równolegle trwa budowa nowej płyty PPS15, będąca częścią większej modernizacji terminalu, która ma się zakończyć w 2029 r. Płyta będzie elastyczna, pozwalająca na postój samolotów szerokokadłubowych (klasa E) lub, zamiennie, mniejszych (klasa C).

Inwestycje szybko się zwrócą

Wszystkie te prace, wyceniane na 940 mln zł, będą prowadzone na żywym organizmie, czyli działającym lotnisku. I tu pojawia się fundamentalne pytanie, czy inwestowanie prawie 1 mld zł w lotnisko, które ma zostać zastąpione przez CPK, jest sensowne.

Marcin Danił przedstawia twardą kalkulację biznesową. Po pierwsze, bez modernizacji spółka bezpowrotnie traciłaby pasażerów i pieniądze.

– Mamy to bardzo dobrze policzone, ilu pasażerów tracilibyśmy bezpowrotnie – tłumaczy.

Te utracone potoki ruchu nie przeniosłyby się automatycznie na CPK w momencie jego uruchomienia.

– CPK przy otwarciu notowałby znacznie mniejsze wolumeny pasażerów. Ruch musiałby się dopiero rozwijać przez kolejne lata – dodaje Adam Sanocki.

Wykorzystanie pełnych możliwości Lotniska Chopina spowoduje, że CPK już w pierwszym roku będzie rentowne.

Po drugie inwestycja ma się błyskawicznie zwrócić. Jak wylicza zarząd PPL, nieobsłużenie dodatkowych 5 mln pasażerów rocznie to strata rzędu 350 mln zł z samych opłat lotniskowych, nie licząc przychodów komercyjnych (sklepy, parkingi). W tym świetle inwestycja 940 mln zł, która zwróci się w ciągu kilku lat, jest w pełni uzasadniona.

Poza tym infrastruktura lotniska, po przeniesieniu ruchu na CPK, nie zostanie całkowicie zmarnowana. Część z nich będzie można przenieść na inne lotniska z portfolio PPL. Sam zmodernizowany terminal, dysponujący kubaturą około 200 tys. mkw., może w przyszłości pełnić zupełnie nowe funkcje. Jakie? Wśród możliwości jest stworzenie centrum konferencyjno-wystawiennicze, którego w Warszawie brakuje.

Nowa jakość w strategii PPL

Planowane inwestycje wpisują się w nową, 10-letnią strategię grupy PPL, która ma zostać ogłoszona w styczniu 2026 r. Jak zaznacza Adam Sanocki, będzie to pierwsza w historii firmy strategia zintegrowana.

– We wszystkich aspektach obejmuje ona kwestie zrównoważonego rozwoju – podkreśla Adam Sanocki i dodaje, że sama grupa PPL to dziś potężny organizm, składający się z 19 podmiotów. Zatrudnia ok. 7,5 tys. pracowników, z czego 2,5 tys. na samym Lotnisku Chopina.

Nowa strategia opiera się na trzech filarach. Pierwszym i absolutnie kluczowym jest Centralny Port Komunikacyjny. Jak potwierdza Adam Sanocki, zgodnie z listem intencyjnym PPL obejmie 49 proc. udziałów w spółce lotniskowej CPK za kwotę do 9 mld zł. Dokumenty transakcyjne mają być gotowe do końca tego roku.

– PPL nie chce być tylko pasywnym inwestorem finansowym. Chcemy być także operatorem. Wnosimy nie tylko pieniądze na poczet realizacji inwestycji, lecz także nasze know-how, sprzęt kupowany dziś dla Lotniska Chopina oraz – co najważniejsze – doświadczonych ludzi – wyjaśnia Adam Sanocki.

Jest to fundamentalna zmiana, gdyż, jak przypomina, w poprzedniej koncepcji budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego PPL miały de facto przestać funkcjonować. Obecna strategia ma zapewnić ciągłość funkcjonowania firmy i dać gwarancje zatrudnienia pracownikom. Jak dodaje Adam Sanocki, przeniesienie na CPK obejmie całe przedsiębiorstwo.

Drugi filar to porty regionalne, ze szczególnym uwzględnieniem Mazowsza. PPL, kontrolując już Chopina i Radom, w dalszej perspektywie chce zwiększyć kontrolę nad ruchem w regionie, co dotyczy m.in. Modlina. W jeszcze dłuższym horyzoncie czasowym, już po uruchomieniu CPK, spółka myśli o zwiększeniu zaangażowania w innych portach regionalnych w Polsce. Znaczenie tych portów dla gospodarki podkreślał niedawny raport PPL, wskazujący, że generują one ponad 500 tys. miejsc pracy i mają wpływ na gospodarkę rzędu 58 mld zł.

Trzeci filar stanowią akwizycje. Adam Sanocki przyznaje, że pojawienie się CPK było „game changerem”, który przekierował myślenie o przejęciach. O ile poprzednie zarządy myślały głównie o akwizycjach kolejnych lotnisk regionalnych, o tyle teraz PPL rozważa różnego rodzaju akwizycje w innych obszarach, które mają przyspieszyć rozwój. Chodzi przede wszystkim o rozwiązania informatyczne, cyfryzację oraz narzędzia wspierające sprzedaż i zrównoważony rozwój.

Akcent na ESG

Integralną częścią każdego z tych filarów, jak zaznacza Adam Sanocki, ma być ESG. Przyznaje, że pod tym kątem Europa odjechała Polsce, ale PPL zamierza szybko nadrabiać zaległości. Powołano już radę ds. ESG, pełnomocniczkę zarządu i stworzono 15 projektów z 55 komponentami. Kluczowy jest prestiżowy certyfikat Airport Carbon Accreditation – Lotnisko Chopina ma obecnie poziom 1. W przyszłym roku ma osiągnąć 2, a w 2027 r. – poziom 3 (na pięć możliwych).

PPL, jako udziałowiec w 12 z 15 polskich lotnisk, promuje te standardy w całej grupie – do programu dołączył już Gdańsk, a pracują nad tym Kraków, Radom i Zielona Góra. Równie ważny jest aspekt zarządczy, czyli dostosowanie procedur i paradygmatu myślenia menedżerów do funkcjonowania jako spółka akcyjna, a nie, jak do niedawna, przedsiębiorstwo państwowe.

Motywacja jest silna, bo potencjał polskiego rynku pozostaje ogromny.

– Wyprzedzamy obecnie Europę, ponieważ rośniemy 3,5 razy szybciej. Wyprzedzamy Europę również pod kątem ważnego wskaźnika, jakim jest connectivity, czyli liczba połączeń lotniczych. Rośniemy 10 proc. w skali roku, podczas gdy Europa tylko 1 proc. – wylicza Adam Sanocki.

Oprócz tego, jak dodaje, do 2040 r. liczba pasażerów w Polsce będzie dwa razy większa. Wskaźnik latania w Polsce wynosi wciąż 1,5 raza rocznie, podczas gdy w Europie sięga 3–4.

Środki własne, kredyt i apetyt na więcej

Ambitne plany inwestycyjne wymagają stabilnego finansowania. Jak stwierdza Marcin Danił, kondycja spółki jest bardzo dobra. –Jesteśmy przygotowani zarówno do modernizacji Lotniska Chopina, jak i inwestycji w CPK. Mamy na koncie do dyspozycji 1,9 mld zł – ujawnia Marcin Danił. To efekt kumulacji zysków, szczególnie po odbiciu rynku po pandemii. Przychody samego PPL w tym roku mają sięgnąć 1,7 mld zł, a zysk netto ponad 600 mln zł.

– Cała grupa kapitałowa PPL wygeneruje, według szacunków, 3,76 mld zł przychodów i 965 mln zł zysku – wylicza.

Tak dobre wyniki mają też drugą stronę medalu. Jak przyznaje Marcin Danił, linie lotnicze zrzeszone w Radzie Przedstawicieli Linii Lotniczych w Polsce (BARIP), widząc kondycję PPL, naciskają na obniżki taryf lotniskowych, które są regulowane przez prezesa Urzędu Lotnictwa Cywilnego.

– Stawki lotniskowe przez wiele lat nie były zmieniane, mimo inflacji. Mamy w planach inwestycje, na których skorzystamy nie tylko my. Wprowadzamy również opłaty promujące bardziej ekologiczne rozwiązania stosowane przez przewoźników – informuje Marcin Danił.

Finansowanie strategicznych projektów jest już rozplanowane. Pierwszy, czyli modernizacja Lotniska Chopina kosztem 940 mln zł, jak mówi Marcin Danił, zostanie pokryty poprzez fundusze, które dziś firma ma do dyspozycji.

Drugi, wielokrotnie większy wydatek, a więc inwestycja w CPK, będzie realizowany etapowo. Do momentu otwarcia portu w 2032 r. PPL szacuje swoje zaangażowanie kapitałowe w CPK Lotnisko sp. z o.o. na ok. 4 mld zł.

– Model finansowania jest mieszany. Będą to środki wypracowane przez spółkę i dług – wyjaśnia i dodaje, że wpłaty kapitałowe nie będą jednorazowe, lecz sukcesywne, w zależności od potrzeb inwestycyjnych CPK.

PPL poszukuje obecnie na rynku długu w formie kredytu lub obligacji na kwotę 4,5 mld zł w pierwszym etapie. Partner finansowy został wybrany w konkursie.

ikona lupy />
Materiały prasowe / Fot. Mat. prasowe

– Mamy wynegocjowane warunki brzegowe. Jesteśmy po wstępnych uzgodnieniach, mamy zgodę banku, przyrzeczenie na to, że dostaniemy potrzebne środki – mówi Marcin Danił.

Reszta potrzebnej kwoty ma pochodzić z bieżącej działalności operacyjnej. Spółka kumuluje gotówkę rok po roku. Spółka szacuje, że EBITDA osiągnie wartość między 500 a 600 mln zł w latach 2026, 2027 i 2028. W kolejnych zostanie podwojona, z uwagi na większy ruch na lotnisku.

– Oznacza to kolejne miliardy czystej gotówki. To pozwoli nam skumulować ponad 4 mld zł w tych latach, kiedy będziemy jeszcze funkcjonować. Do tego dojdzie 4,5 mld zł długu, co pozwoli uzyskać potrzebne 9 mld zł – wylicza Marcin Danił.

Co kluczowe, dług ten ma zostać spłacony do momentu startu nowego portu. – Zakładamy, że nastąpi to do 2032 r. A to oznacza, że w projekt CPK wejdziemy bez zadłużenia – podkreśla członek zarządu PPL.

Co więcej, PPL ma ambitne plany. Nie chce poprzestać na 49 proc. udziałów w spółce lotniskowej CPK.

– Chcielibyśmy jako PPL w spółce CPK Lotnisko powiększać nasze zaangażowanie, żeby mieć pełny wpływ na zarządzanie nią i mieć większość w kapitale zakładowym – zapowiada Marcin Danił.

Model biznesowy zakłada, że CPK (spółka matka) skupi się na budowie, a następnie PPL, jako wyspecjalizowany operator, obejmie zarządczo CPK Lotnisko. Dopełniłoby to proces transformacji i przeniesienia ruchu z Lotniska Chopina.

PAO

Coraz więcej pasażerów, cargo i lotów

PPL prognozuje, że Lotnisko Chopina zamknie ten rok z wynikiem ok. 24 mln obsłużonych pasażerów, wobec 21,3 mln w 2024 r. Wzrosty widać też w cargo – 15 proc. w październiku, licząc rok do roku. Co ciekawe, ostatnie dane, za październik (ponad 2 mln pasażerów), pokazują zacieranie się podziału na sezon wysoki i niski. Ruch dzienny latem notował rekordy 90 tys. pasażerów, podczas gdy w ubiegłym miesiącu średnia wyniosła 60 tys.

Siatka zimowa lotów z Chopina liczy 131 kierunków, niemal tyle samo co letnia (132). Pojawiają się też nowe, atrakcyjne trasy, m.in. LOT-u do Marrakeszu w Maroku, fińskiego Rovaniemi (od końca listopada), Malagi w Hiszpanii (4 razy w tygodniu) i Stavanger w Norwegii (także 4 razy w tygodniu). Rozwija się siatka dalekodystansowa, czego przykładem są połączenia LOT-u do Seulu w Korei Płd. (6 razy w tygodniu), a także loty na Bliski Wschód i do Zatoki Perskiej (Etihad do Abu Zabi 5 razy w tygodniu, Ethiopian Airlines do Addis Abeby, Air Arabia do Szarży, z kolei Qatar Airways w rejsach do Dohy przechodzi na większe Airbusy A330).

Rosnący ruch potwierdza jednocześnie konieczność budowy CPK – Lotnisko Chopina nawet po modernizacji osiągnie wkrótce granicę możliwego wzrostu.

Czytaj więcej w dodatku DGP | Kluczowe inwestycje dla Polski

Partner

ikona lupy />
Materiały prasowe