Od kilku tygodni trwają ataki jemeńskich rebeliantów Huti na statki towarowe i kontenerowce przepływające przez Morze Czerwone, będące – wraz z Kanałem Sueskim – główną drogą morską łączącą Europę z Bliskim Wschodem i Azją.

Koalicja państw zachodnich – w tym USA i Wielka Brytania – odpowiedziała zmasowanym ogniem na pozycje rebeliantów. Sytuacja zaostrza się, bo rebelianci dysponują poważnym arsenałem, z dronami, pociskami manewrującymi i czołgami włącznie.

Transport towarowy po Morzu Czerwonym jest jednak nadal możliwy, choć trasa ta jest coraz bardziej ryzykowna. W ciągu dziesięciu dni na przełomie 2023 i 2024 roku wolumen żeglugi w Kanale Sueskim spadł w ujęciu rocznym o 15 proc., podczas gdy cieśnina Bab-el-Mandeb prowadząca do Morza Czerwonego odnotowała spadek aż o 53 proc. Liczba statków towarowych przepływających przez Kanał Sueski spadła tymczasem o 30 proc. dla ładunków i 19 proc. dla tankowców.

Reklama

Wpływ kryzysu na Morzu Czerwonym na światowy handel

Mimo tak znaczącego ograniczenia wolumenu żeglugi ekonomiści Allianz Trade oceniają w raporcie, że na razie przełożenie wydarzeń z Bliskiego Wschodu na światowy handel jest niewielkie.

Jeśli tylko zakłócenia pozostaną krótkotrwałe, to wpływ rosnących kosztów logistycznych na inflację, PKB i handel na świecie „pozostanie możliwy do opanowania”.

Jak wyliczyli ekonomiści Allianz Trade, ceny transportu morskiego, w tym frachtu kontenerowego, wzrosły od listopada 2023 r. o 240 proc., osiągając poziomy obserwowane w IV kwartale 2022 r., ale na razie znacznie poniżej szczytu z 2021 r.

„Pozytywną wiadomością jest to, że czasy dostaw dostawców znormalizowały się i są niższe niż średnie sprzed pandemii” – wskazano w odniesieniu do czasu realizacji zamówień.

Skutki przedłużenia kryzysu na Morzu Czarnym

Jeśli jednak kryzys przedłuży się na kilka miesięcy, to jego wpływ na wzrost wolumenu światowego handlu będzie już wyraźniejszy, bo obniży go o 1,1 pkt proc. - do 1,9 proc.

„Jeśli kryzys utrzyma się przez kilka miesięcy, podwojenie cen transportu spowodowałoby wzrost globalnej inflacji o 0,5 pkt proc., co skutkowałoby spadkiem wzrostu PKB o 0,4 pkt proc.” – napisano w raporcie.

Bardziej ucierpiałaby Europa, której wzrost PKB zostałby ucięty o 0,9 proc. pkt, niż USA, które straciłyby ze wzrostu raptem 0,4 pkt proc. Taki pesymistyczny scenariusz zwiększyłby też ryzyko opóźnienia w odbiciu światowej gospodarki po słabszych wynikach z 2023 r.

Ataki Huti a energetyka

Allianz Trade uważa, że ogniwem światowej gospodarki, które jest najbardziej wrażliwe na zawirowania w transporcie przez Morze Czerwone, są surowce energetyczne. Przez Kanał Sueski przepływa bowiem 12 proc. ropy morskiej i 8 proc. skroplonego gazu. Utrudnienia mogą przełożyć się zatem na światowe ceny energii, w tym przede wszystkim w Europie.

„(…) od 17 do 22 listopada, po pierwszych doniesieniach o atakach rebeliantów Huti, cena Brent - europejski punkt odniesienia dla cen ropy naftowej - wzrosła o blisko 2 proc., podczas gdy amerykańska cena WTI pozostała zasadniczo niezmieniona” – napisali analitycy w raporcie.

Ceny gazu ziemnego w Europie, w ciągu tych pięciu dni, również wzrosły - o 3,6 proc.

Jednocześnie ekonomiści Allianz Trade wskazują, że ceny ropy naftowej nadal spadają. Wynika to ich zdaniem z kilku czynników. Po pierwsze, inwestorzy na rynku ropy pozostają skupieni na ostatnich wiadomościach, wskazujących na wyższą niż oczekiwano podaż. Po drugie, panują obawy o niższy globalny popyt na ropę. Po trzecie wreszcie - tankowce z tym surowcem nadal pływają po Morzu Czerwonym.

„Jeśli chodzi o ceny gazu ziemnego w Europie, nie spodziewamy się, by napięcia podażowe miały znaczący wpływ na ceny w perspektywie krótkoterminowej, ponieważ rezerwy są wysokie, a sezon grzewczy dobiega już końca (pomimo trzaskającego niedawno mrozu)” – napisano w kontekście gazu.