125% cła i koniec współpracy?
Nowe chińskie cła na amerykańskie towary, wynoszące aż 125%, skutecznie podważają opłacalność zakupu maszyn Boeinga. W praktyce oznacza to, że koszt zakupu jednego samolotu może się niemal podwoić. Dla chińskich linii lotniczych to potężny cios finansowy – nie dziwi więc, że zdecydowano się wstrzymać planowane dostawy, które miały nastąpić w najbliższych miesiącach.
Boeing traci jeden z największych rynków
Chiny to kluczowy rynek dla Boeinga – szacuje się, że w ciągu najbliższych 20 lat kraj ten będzie odpowiadać za aż 20% światowego popytu na samoloty pasażerskie. Obecnie pod znakiem zapytania stoją dostawy m.in. popularnych modeli 737 Max, z których co najmniej dziesięć miało już wkrótce zasilić floty chińskich przewoźników. Tymczasem konkurencja nie śpi – europejski Airbus już teraz dominuje w Chinach, a lokalny COMAC coraz śmielej stawia pierwsze kroki.
Problemy Boeinga się piętrzą
Dla Boeinga to kolejny cios w trudnym okresie pełnym wyzwań – od katastrof modelu 737 Max, przez strajki pracowników, aż po kontrole regulatorów i problemy z łańcuchem dostaw. Notowania giełdowe firmy już wcześniej osłabły, a w obliczu nowych napięć handlowych z Chinami, inwestorzy tracą resztki optymizmu. Na domiar złego, amerykańska firma może nie być w stanie szybko przenieść dostaw do innych klientów – zwłaszcza że Airbus już pracuje na pełnych obrotach.
Konsekwencje dla całego przemysłu
Zatrzymanie dostaw to nie tylko problem dla Boeinga – cała branża lotnicza wchodzi na niepewny grunt. Linie lotnicze, leasingodawcy i dostawcy części muszą analizować swoje kontrakty pod kątem nowych taryf i możliwych opóźnień. Chiny już teraz rozważają pomoc finansową dla przewoźników, którzy leasingują amerykańskie samoloty i muszą zmierzyć się z rosnącymi kosztami utrzymania flot.