Sprawa nieuzasadnionych premii dla menadżerów American International Group (AIG) stała się kolejnym powodem krytyki ministra finansów (skarbu) Timothy Geithnera. Pojawiają się nawet głosy, aby podał się on do dymisji.

Do usunięcia ministra ze stanowiska wezwali republikańscy kongresmani, Connie Mack i Darell Issa. Także niektórzy komentatorzy telewizyjni uważają, że powinien on zrezygnować. Nawet Demokraci, jak senator Ron Wyden, krytykują jego postępowanie w sprawie premii.

Geithnerowi zarzuca się, że mógł zablokować wypłatę premii w toku negocjacji z AIG na temat pakietu pomocy rządowej dla ubezpieczeniowego giganta; otrzymał on z budżetu 170 mld dolarów na ratunek przed bankructwem.

"Wall Street Journal" podał w czwartek, że w projekcie ustawy o pobudzeniu gospodarki do wzrostu był początkowo zapis, aby ograniczyć wynagrodzenia dla menadżerów korporacji otrzymujących pomoc od państwa m.in. przez cofnięcie premii, jeśli firma z ich winy ponosi straty. Tak właśnie było w wypadku AIG.

Współsponsor ustawy, demokratyczny senator Christopher Dodd usunął jednak ten przepis z ostatecznej wersji ustawy na prośbę - jak powiedział - administracji prezydenta Baracka Obamy. Jak wynikało z przecieków z rządu, chodziło głównie o Geithnera.

Reklama

Minister jednak zaprzecza, by żądał wycofania zapisu i tylko przyznaje, że ostrzegał, iż próba odebrania premii przyznanych wcześniej na podstawie kontraktów w AIG może napotkać przeszkody prawne. Twierdzi też, że dopiero w ostatniej chwili dowiedział się o wypłacie premii.

Geithnera krytykuje się także, że do dziś nie opracował wiarygodnego, konkretnego planu uzdrowienia sektora bankowego. Banki trzeba oczyścić z "toksycznych" aktywów, na wykup których przez rząd Kongres USA przeznaczył początkowo 700 mld dolarów.

Jak podano w piątek, minister ma ostatecznie przedstawić taki plan na początku przyszłego tygodnia.

W czwartek prezydent Obama powiedział, że ma pełne zaufanie do Geithnera i uważa, że doskonale wypełnia on swoje zadania.

Tomasz Zalewski (PAP)

tzal/ ap/