W 2009 r. prześcignęła Arabię Saudyjska, uzyskując status pierwszej potęgi naftowej świata. Jednak przychody z eksportu ropy i gazu spadły w wyniku kryzysu i drastycznej obniżki cen. Zmusiło to Kreml do poszukiwania nowych rynków zbytu, np. w Chinach. Ceny ropy spadły na początku ub. roku 5-krotnie (do 32,7 dolara), a popyt na gaz w Europie skurczył się o 30 proc. Pociągnęło to gospodarkę Rosji w dół, gdyż połowa budżetu kraju oparta jest na eksporcie surowców.

Ceny ropy pod koniec 2009 r. częściowo odbudowały się do ponad 70 dolarów za baryłkę, ale i tak daleko im do poziomu sprzed kryzysu, gdy baryłka kosztowała 150 dolarów. - Pracownicy przemysłu naftowego cieszą się, że z racji nadpłynności globalnej zainwestowano w ropę w ramach ucieczki od tracącego na wartości dolara. To było miłe zaskoczenie – mówi wiceprezes ds. komercyjnych operacji w moskiewskim oddziale Deutsche Bank Siergiej Sovereign.

>>> Czytaj też: MFW zapowiada dalszy wzrost cen surowców

Ograniczono inwestycje w wydobyciu ropy i gazu, bo rząd zablokował dostęp zagranicznym firmom do bogactw mineralnych. Obecnie Kreml jest gotów cofnąć decyzję. - Sytuacja gospodarcza zmieniła się znacząco - zauważa minister zasobów naturalnych Jurij Trutniew, jeden z tych, którzy proponują rozważenie dopuszczenia kapitału zagranicznego do strategicznych dziedzin. - Myśleć należy, bo być może jest to konieczne - dodaje. Jesienią premier Władimir Putin osobiście zaprosił inwestorów zagranicznych do wydobywania węglowodorów z bogatego półwyspu Jamał. Nakłady mogą przekroczyć 100 mld dolarów.

Reklama

>>> Czytaj też: Rosja zerwała negocjacje z Białorusią w sprawie ropy



Wyczerpywanie zasobów

Przychody rosyjskich spółek naftowych za 9 miesięcy 2009 r. spadły o jedną trzecią, a zyski nawet dwukrotnie. Szef największej firmy naftowej Rosneft Siergiej Bogdanczikow uważa, że najgorsze branża ma już za sobą. - Od października 2009 r. nie obawiamy się kryzysu. Uważamy, że cały 2010 r. będzie spokojny – mówi. Jego firma wykonała największy skok w wydobyciu ropy, uruchamiając zasobne pole Wankor we wschodniej Syberii.

W listopadzie Rosja pobiła rekord produkcji, gdy wydobycie skoczyło do 10,07 mln baryłek dziennie. Przodownictwo może być jednak krótkotrwałe. Zdaniem ekspertów maskuje to problem wyczerpywania się pól naftowych w zachodniej Syberii i zmniejszenia inwestycji w rozwój nowych. Co grozi spadkiem produkcji ropy w niedalekiej przyszłości.

- Jednym z głównych problemów jest niedoinwestowanie. Zasoby istniejących pól są już wyczerpane - przyznaje Sovereign. - Nie zapomnijcie o inwestycjach - apeluje Fatih Birol, główny ekonomista Międzynarodowej Agencji Energii (IEA). Inaczej Rosji grozi obniżenie produkcji w najbliższych 20 latach.

>>> Czytaj też: Łukaszenka podpisał dokumenty o unii celnej Białorusi, Rosji i Kazachstanu

Rynek nabywcy gazu

To samo dotyczy sektora gazu, gdzie odłożono duże projekty po spadku popytu w Europie. Inwestorzy zamierzają jednak rozwijać gigantyczne pola gazowe Sztokman i Bowanenkowo. - Wielkie projekty gazowe, zwłaszcza te, na których zasoby nie mamy poważnych klientów, będziemy zamrażać i czekać - mówi Leonid Fedun, współwłaściciel koncernu Lukoil, jednego z największych niezależnych producentów gazu w Rosji. Przyznaje, że konflikt gazowy Rosji z Ukrainą na początku 2009 r. osłabił pozycję Gazpromu w Europie, która jest dla firmy rynkiem podstawowym.

>>> Czytaj też: Gdańsk wypada z gry o tranzyt rosyjskiej ropy

Komisja Europejska już zaapelowała do członków Unii, aby zmniejszyli zależność od gazu rosyjskiego. Rosja stara się minimalizować zagrożenie odnowienia konfliktu. Pozwoliła dotkniętej kryzysem Ukrainie na ograniczenie zakupów bez kar umownych w zamian za nieprzerwany tranzyt gazu do Europy. Gazprom w styczniu obiecał nawet „cały 2010 r. bez wojny”.

Obserwatorzy obawiają się, że ustępstwo na rzecz Ukrainy może wywołać reakcję łańcuchową w innych krajach Europy, gdzie zapotrzebowanie na gaz spadło, a chęć uniezależnienia się od Moskwy wzrosła. Gazprom twierdzi, że dostawy do Europy w 2009 r. spadły o jedną czwartą do 142 mld m sześc., a dochody z eksportu o jedną trzecią do 42,5 mld dolarów.

>>> Czytaj też: Spór Rosji z Białorusią o tranzyt energii do Kaliningradu



W 2010 r. Gazprom liczy na wzrost eksportu do 161 mld m sześc., a wpływów z eksportu do 51 mld dolarów. Moskwę utwierdza stopniowe ożywienie popytu, chociaż Zachód mówi, że na kilka lat musi zapomnieć o zwiększenie dochodów z gazu. Według IEA w 2009 r. popyt na gaz w Europie skurczył się o 8-9 proc., rynek wrócił do poziomu sprzed 10 lat i szybko nie odbuduje się. - Wcześniej był to rynek sprzedawcy, ale dziś jest to rynek nabywcy. Musimy walczyć o klienta - mówi Maksim Barskij, nowy szef rosyjsko-brytyjskiej spółki TNK-BP.

Fatih Birol twierdzi, że Gazprom traci konkurencyjność. Spadek popytu doprowadził do nadmiernej podaży gazu na świecie i obniżki cen na rynku instrumentów pochodnych. Dziś oferuje się coraz niższe ceny w natychmiastowych dostawach w porównaniu z długoterminowymi umowami, gdzie monopol Rosji skutecznie funkcjonuje. Dlatego szef konsorcjum gazowego UE Eurogas Domenico Dispenza uważa, że Gazprom powinien być bardziej elastyczny. Ostrzega, że przy mniejszym zapotrzebowaniu klienci w Europie będą rezygnować głównie z dostaw rosyjskich. - Europa za jakiś czas stanie się wielkim wyzwaniem dla Gazpromu – wtóruje mu Leonid Fedun.

>>> Czytaj też: Biełnieftchim: rosyjska ropa płynie do Europy

Azjatycka alternatywa

Rosja ma alternatywę wobec problemów w Europie. Kierunkiem ekspansji eksportu surowców będzie Azja. W strategii rozwoju sektora paliw i energii przyjętej przez Kreml w 2008 r., w 2030 r. udział dostaw energii do krajów Azji w łącznym eksporcie ropy i gazu wzrośnie z obecnych 6 proc. do 20-25 proc.

Jesienią Gazprom zgodził się dostarczać Chinom ok. 70 mld m sześc. gazu rocznie od 2014 r. Jest to prawie połowa eksportu gazu Rosji w 2009 r. i dwa razy więcej niż wyniosły dostawy do Niemiec, które są obecnie największym odbiorcą.

Rosjanie w styczniu uruchomili pierwszy naftociąg na trasie wschodnia Syberia - Ocean Spokojny, którym zamierzają dostarczać na rynki azjatyckich 30 mln ton ropy rocznie. - Rynek będzie rosnąć wraz ze wzrostem spożycia w Azji, bo w Europie nastąpi spadek. Wystarczy spojrzeć na liczbę produkowanych samochodów. Przyszłości należy do Azji - podsumowuje Maksim Barskij.