Ministerstwo Finansów sprzedałoby znacznie więcej tych papierów, bo popyt, jaki zgłosili inwestorzy, przekroczył w sumie 20 mld zł. Z tego na przetargu głównym chciano kupić obligacje za ponad 16 mld zł.
– To rekordowy popyt. Nie przypominam sobie większego – mówi Seweryn Bandura z Banku Millennium.
Krzysztof Izdebski z PKO BP dodaje, że analitycy nie spodziewali się tak dużego zainteresowania ofertą MF.
– Skala popytu przekroczyła najśmielsze oczekiwania – mówi.
Reklama
Wyniki środowej aukcji stały się dodatkowym impulsem wzmacniającym dla rynku wtórnego. Część inwestorów, którzy nie kupili obligacji na przetargu, zrobiła zakupy na rynku i rentowności dwuletnich obligacji spadły o około 6 pkt bazowych do 5,02 proc.
Ceny obligacji rosną jednak od początku roku, choć teoretycznie nie powinny, bo MF musi sfinansować w tym roku potrzeby pożyczkowe o wartości 196,8 mld zł. Analitycy przyznają, że resort świetnie prowadzi politykę informacyjną. Najpierw ogłosił, że wielkość potrzeb zmalała o 7 mld zł wobec pierwotnego planu, bo udało się część z nich zaspokoić jeszcze w 2009 roku. Potem jego przedstawiciele informowali, że deficyt w 2009 roku był niższy od planu i niewykluczone, że tak będzie też w tym roku. A to dlatego, że wpływy podatkowe mogą być wyższe ze względu na szybszy wzrost gospodarczy. Pomocną dłoń wyciągnął też prezes NBP Sławomir Skrzypek, mówiąc, że bank centralny przekaże w tym roku znaczny zysk do budżetu. A to oznacza zmniejszenie deficytu o kolejne kilka miliardów złotych. Po informacji prezesa NBP rentowność obligacji spadła o kilkanaście punktów bazowych, bo niższy deficyt to mniejsza podaż długu.
– Nastroje wśród lokalnych inwestorów nie były najlepsze pod koniec ubiegłego roku, jednak to się zaczęło zmieniać po pierwszym udanym przetargu zamiany obligacji. Okazało się, że są chętni na papiery. Do tego doszedł sukces emisji euroobligacji – rynek przekonał się, że MF wcale nie musi szukać finansowania potrzeb pożyczkowych na rynku krajowym, bo z powodzeniem może to robić też za granicą. I to przeważyło szalę – mówi Krzysztof Izdebski.
Na początku tygodnia MF sprzedało obligacje warte 3 mld euro. Popyt był ponaddwukrotnie wyższy. Jedną emisją resort załatwił problem całorocznego rolowania długu w walutach obcych. Prawdopodobnie jednak nie poprzestanie na sprzedaży euroobligacji, w planach ma też emisję dolarową.
Ministerstwu sprzyja też sytuacja w sektorze finansowym. Banki utrzymują dużą nadpłynność. Na ostatnim przetargu NBP kupiły bony pieniężne za aż 68 mld zł.