Z rana nic nie wskazywało na tak optymistyczne zakończenie. Najpierw niepokojące dane napłynęły z Wielkiej Brytanii, gdzie inflacja w grudniu w ujęciu rocznym zwiększyła się o 2,9 proc. W porównaniu z listopadem oznacza to wzrost dynamiki cen aż o 1 procent, a to już rekordowa zmiana od ponad 13 lat. Inne negatywne zaskoczenie pojawiło się po publikacji niemieckiego indeksu ZEW opisującego oczekiwania niemieckich przedsiębiorców odnośnie kierunku gospodarki. Wskaźnik ten spadł do poziomu 47,2 pkt. co zaskoczyło negatywnie oraz dodatkowo oznacza, że spadek kontynuuje już czwarty miesiąc z rzędu. Mimo to rynki akcji przeszły nad tym bez żadnego drgnięcia, ale dane miały znaczenie dla walut, bo tam wyraźną reakcje można było zaobserwować w notowaniach EUR/USD. Euro do dolara osłabiło o jeden cent do poziomu 1,43.

Cały poranny i przedpołudniowy marazm rynku starano się wytłumaczyć oczekiwaniem na wyniki Citigroup. Niepewność odnośnie wyniku miała znaczenie, ale nawet po ogłoszeniu straty 33 centów na akcje (odrobinę gorzej od oczekiwań) WIG20 po chwili był na identycznym minimalnym spadku jak przed danymi.

Istotne zmiany miały miejsce w ostatniej godzinie. WIG20 na zamknięcie osiągnął nawet nowy rekord trwającej hossy i na 1,5 mld obrocie zbliżył się do granicy 2500 pkt. W tej chwili brakuje niewiele do technicznego potwierdzenia ostatnich wzrostów. Dziś szczególne mocno do zwyżki przyczyniły się banki z PKO BP, które na gigantycznym obrocie (400 mln zł) osiągnęło granicę 40 złotych, a więc znalazło się najwyżej od października 2008 roku. Pozostałe banki również radziły sobie dobrze, a jedyną przyczyną dlaczego WIG20 nie zyskał więcej niż jeden procent był tracący KGHM.

Obecna sytuacja parkietu, patrząc na wykres w dziennych układach, zachęca do inwestycji. Dzisiejszy wzrost zwiększa szansę na wybicie z miesięcznej konsolidacji, a obrót to potwierdza. Ponadto umocnienie złotego stwarza coraz większe szanse na agresywne inwestycje kapitału zagranicznego. Taki scenariusz stanie się wybitnie pociągający dla inwestorów po kolejnej zwyżce, bo dojdą do wniosku, że tak wyczekiwana korekta już była i był nią trend horyzontalny. Na razie w takim podejściu przeszkadzają jednak dwa fakty. Po pierwsze ostatnie zwyżki WIG20 dokonują się tylko i wyłącznie na fiksingach, a po drugie przed nami multum wyników finansowych spółek w Stanach za czwarty kwartał 2009 oraz wysyp prognoz na 2010 roku. Trudno mi sobie wyobrazić mocne wzrosty bez jasnego przekazu ze strony spółek, że nowy rok będzie istotnie lepszy od poprzednieg.

Reklama