W Górniczej Izbie Przemysłowo-Handlowej wyliczono, że w 2000 roku w cenie każdej tony węgla było ok. 35 zł różnego rodzaju opłat i podatków. Obecnie jest to już 85 zł. A krajowy surowiec po ok. 270 zł za tonę jest wypierany z polskiego rynku przez węgiel importowany z Rosji.

>>> Polecamy: Polskie górnictwo jeszcze może być konkurencyjne na świecie

– Pobierana obecnie opłata eksploatacyjna, proporcjonalna do ilości wydobytej kopaliny z obszaru gminy, jest instrumentem rekompensaty społecznościom lokalnym za uciążliwości działalności górniczej. Niektóre gminy górnicze chcą więcej dochodów – mówi Dziennikowi Gazecie Prawnej Jan Rzymełka, przewodniczący sejmowej podkomisji.

W czyim interesie

Reklama
Posłowie zastanawiają się, jak daleko w głąb ziemi ma sięgać władztwo gmin oraz czy kopaliny są dobrem ogólnonarodowym czy własnością lokalną. W opinii prawnej prof. Marka Chmaja przygotowanej na zlecenie Katowickiego Holdingu Węglowego stwierdzono, że „w obecnym stanie prawnym pobieranie przez gminy podatku od nieruchomości w podziemnych wyrobiskach jest bezprawne i sprzeczne z konstytucją”. Stowarzyszenie Gmin Górniczych ripostuje opinią prof. Michała Kuleszy, który twierdzi, że przesłanką wprowadzenia zmian nie jest interes publiczny, tylko interes przedsiębiorców górniczych, którzy próbują wywłaszczyć gminy z należnych im wpływów podatkowych.

Naliczanie opłat

Po stronie rządu jest teraz opracowanie kompromisowej propozycji. – Akceptujemy wszelkie kompromisowe rozstrzygnięcia, ale nie wszystkie z wprowadzonych poprawek są do przyjęcia. Wynegocjowaliśmy z samorządami, że opłaty eksploatacyjne będą naliczane w okresie półrocznym. To wygodne dla przedsiębiorstw i gmin. Sejmowa komisja wprowadziła do projektu ustawy zapis, że opłaty trzeba naliczać co kwartał. Takie rozstrzygnięcie byłoby wyłomem, ponieważ wszystkie inne opłaty środowiskowe naliczane są w okresach półrocznych – twierdzi Henryk Jacek Jezierski, główny geolog kraju, wiceminister środowiska.