Można by sądzić, że gdzie jak gdzie, ale w branży ozdób choinkowych w wakacje można sobie pozwolić na niczym niezmącony wypoczynek. Nic bardziej mylnego. Właśnie w lipcu i sierpniu zaczyna się wysyłka na eksport. Żeby bombki Dagmary z Jasła mogły jak zwykle zdobić w czasie Bożego Narodzenia Pałac Buckingham, odpowiednio wcześnie muszą dotrzeć do firmy Fortum and Mason, od wieków zaopatrującej angielską rodzinę królewską.
W firmie Dagmara przygotowania do tegorocznego Bożego Narodzenia rozpoczęły się już jesienią 2009 r. – Tak jest co roku. Wtedy zaczyna się projektowanie kolekcji – tłumaczy Bartosz Jankowski, prokurent i kierownik rodzinnego biznesu. Każdego roku w Dagmarze powstaje około 100 nowych wzorów. W sumie firma ma w katalogu około 5 tysięcy wzorów. Potem w styczniu firma bierze udział w najważniejszej dla niej imprezie marketingowej – targach Christmasworld we Frankfurcie. Tam pokazuje swoje najnowsze kolekcje i rozpoczyna rozmowy z kontrahentami. Od marca zaczynają spływać zamówienia.
Dostawy eksportowe zaczynają się w lipcu i sierpniu, we wrześniu rusza polski rynek, a jesień to najbardziej gorące miesiące. – Koniec roku to niewątpliwie dla naszej rodziny szczególny okres – mówi Bartosz Jankowski.

Elastyczne i niszowe

Reklama
Z badania Polskiej Agencji Rozwoju Przedsiębiorczości wynika, że firmy rodzinne wykazują większą elastyczność w stosunku do potrzeb swoich klientów. Bardzo często działają w niszach rynkowych, realizują specjalne, niestandardowe zamówienia.
Charakterystyka ta pasuje jak najbardziej do Dagmary. Firma została założona w 1982 roku przez Krystynę Jankowską. Choć jak podkreśla syn – Bartosz Jankowski, tradycje rodzinne na tym polu są nawet dłuższe, bo dziadek pracował w hucie szkła i to on zaraził poniekąd córkę tym pomysłem.
– To, że jesteśmy firmą rodzinną, rodzi w nas większą determinację do działania i pozwoliło nam przetrwać na rynku, gdy weszła chińska konkurencja z tanimi wyrobami. Wiele firm z branży zakończyło wtedy działalność. My nie wyobrażaliśmy sobie takiego finału – mówi.
Jego zdaniem o sile Dagmary stanowią jakość i ciekawe wzornictwo. – Chińskie firmy robią zazwyczaj tanie plastikowe bombki o nieciekawych wzorach – dodaje.
Jak twierdzi, firma stosunkowo dobrze zniosła też ostatni kryzys, choć musiała wykazać się elastycznością. Wcześniej około połowy produkcji trafiało na rynki zagraniczne.
– Gdy nadszedł kryzys, sprzedaż w USA czy Niemczech sporo spadła. Przychody, które kształtują się na poziomie 4 mln zł rocznie, nie spadły. Zmieniła się tylko ich struktura. Obecnie 70 proc. sprzedaży realizowane jest w Polsce. Firma postanowiła także zainteresować się rynkiem rosyjskim.

Siła i słabość

Eksperci mówiąc o zaletach firmy rodzinnej, podkreślają, że ma ona szansę być lepiej zarządzana choćby dlatego, że taki właściciel bardziej dba o własność i w odróżnieniu od wynajętego menedżera jest mniej skłonny do rozrzutności. Z drugiej strony to może sprawiać też problemy, bo taki właściciel może mieć trudności z delegowaniem zadań na podwładnych. Wskazuje na to raport PARP, według którego charakterystyczne dla tego rodzaju biznesów są problemy z finansowym zarządzaniem firmą oraz organizacją pracy.

Wejść na wyższy stopień

Często ewidentnemu brakowi wiedzy na temat podstaw przedsiębiorczości oraz zarządzania towarzyszy brak świadomości niskich kompetencji. Najczęściej opisywanym przykładem złej organizacji pracy w firmie rodzinnej jest autorytarne zarządzanie. Zarówno w trakcie powstawania, jak i rozwoju firmy rodzinne preferują czerpanie z własnych zasobów finansowych. W większości z nich dostęp do kluczowych stanowisk kierowniczych dla osób spoza rodziny jest zamknięty.
To wszystko niesie zagrożenia: niekompetencja, hermetyczna kultura organizacyjna oraz nadmierne uzależnienie strategii przedsiębiorstwa od rodziny.
Właściciele Dagmary są o tyle w szczęśliwej sytuacji, że władzę dzielą między sobą trzy osoby. Zarządzaniem zajmują się oprócz Bartosza Jankowskiego jego mama Krystyna oraz brat Gracjan. To pozwala spokojnie zapanować nad firmą, która na stałe zatrudnia 70 osób, a od jesieni, gdy produkcja rusza pełną parą, dodatkowe kilkadziesiąt osób czasowo.
Bracia Jankowscy przygotowywali się do objęcia swych funkcji, np. świadomie wybierając studia na wydziale inżynierii materiałowej i ceramiki Akademii Górniczo-Hutniczej. Czy chcieliby, aby dzieci przejęły po nich schedę? – Oczywiście, jest takie pragnienie, ale jeszcze są na tyle małe, że za wcześnie to planować – mówi Bartosz Jankowski.
Co najbardziej rodzinie Jankowskich doskwiera przy prowadzeniu biznesu? Problem typowy dla sektora MSP w Polsce – trudności z pozyskaniem finansowania.
– Z kredytem obrotowym nie mamy problemów, ale gdy chodzi o finansowanie inwestycji, to trudno przekonać banki, aby udzieliły takim firmom jak nasza wsparcia – mówi Bartosz Jankowski. A przed jego firmą poważna inwestycja. Brakuje jej miejsca i chciałaby mieć większą halę, zainwestować w nowe maszyny. Dagmarze udało się na to uzyskać finansowe wsparcie z funduszy unijnych. Środki te pozwolą sfinansować 55 proc. inwestycji szacowanej na 5,5 mln zł, a resztę musi zdobyć sama firma. – Rozmawiamy z bankami, jesteśmy też otwarci na fundusze venture capital – mówi Bartosz Jankowski.
Podkreśla, że determinacji mu nie zabraknie. Wierzy, że inwestycja ta pozwoli Dagmarze wejść na nowy poziom.
ikona lupy />
Udział przedsiębiorstw rodzinnych w strukturze MSP / DGP