Czy mamy w Polsce niechciane, czy raczej zapomniane zasoby ludzkie? Czy polskie przedsiębiorstwa nie potrzebują części swoich pracowników? Czy działania aktywizujące niektóre grupy mogą zmienić oblicze polskiej gospodarki? Na te pytania odpowiadali uczestnicy debaty „Zapomniane zasoby ludzkie. Jakich pracowników potrzebują polskie przedsiębiorstwa” zorganizowanej przez „DGP” i Polską Agencję Rozwoju Przedsiębiorczości. Debatę poprowadził Marcin Piasecki, zastępca redaktora naczelnego „DGP”. Mogli w niej brać udział także internauci.
Marcin Piasecki
„Dziennik Gazeta Prawna”
Grupa, która jest szczególnie zagrożona bezrobociem, to pracownicy o niskich kwalifikacjach zawodowych. W pierwszym półroczu 2009 roku liczba bezrobotnych przypadających na jedną ofertę pracy w grupie mających zawód wynosiła 11 osób, natomiast w grupie bez zawodu aż 311. To ogromna dysproporcja. PARP prowadzi programy, które mają na celu wsparcie bezrobotnych o niskich kwalifikacjach.
Reklama
Anna Świebocka-Nerkowska
dyrektor zespołu rozwoju zasobów ludzkich PARP
Tak. Jednak aby dobrze dopasować te szkolenia do potrzeb osób bezrobotnych, przeprowadziliśmy badania, które miały na celu wskazanie, dlaczego osoby o niskich kwalifikacjach mają problemy z zatrudnieniem i dlaczego nie podnoszą swoich umiejętności.
Wynika z nich, że te osoby niechętnie się kształcą, bo mają bardzo dobre zdanie o sobie. Doświadczyły one bezrobocia i wiedzą, że ta praca, którą mają w tej chwili, jest dla nich dużym osiągnięciem i należy być z niej zadowolonym. Program, który PARP przygotowuje na przyszły rok, adresowany będzie do pracodawców, aby ich zachęcić do podnoszenia kwalifikacji swojej kadry i wysyłania jej na szkolenia, oraz do pracowników, aby mogli się kształcić.
Czesława Ostrowska
podsekretarz stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej
70 proc. bezrobotnych ma niskie kwalifikacje zawodowe. Większość wykazuje małe zainteresowanie ich podnoszeniem i chęcią nauki nowego zawodu. Osoby te już dawno opuściły system szkolny i mają problemy nawet z biegłym czytaniem. A tego często nie uwzględniają programy szkoleniowe.
Nieprawdą jest, że pracodawcom potrzebni są tylko pracownicy o wysokich kwalifikacjach. Szukają oni takich, którzy będą sumiennie i rzetelnie wypełniać swoje obowiązki. Gospodarka potrzebuje pracowników o niskich kwalifikacjach, na stanowiska, które wymagają jedynie przyuczenia. Nie wymaga to kosztownego przygotowania zawodowego. Współczesny rynek pracy oczekuje od nas szybkich zmian kwalifikacji i szybkiego dostosowania się do jego potrzeb. A z tym dobrze radzą sobie osoby ze średnim lub wyższym wykształceniem. One prędzej się odnajdują na rynku. Nawet jeśli stracą zatrudnienie.
Izabela Koryś
dyrektor Obserwatorium Regionalnych Rynków Pracy Pracodawców RP
Dla 45 proc. pracodawców najważniejsze są cechy osobowe, tj. lojalność, uczciwość, sumienność. Tylko dla 10 proc. ważne jest doświadczenie zawodowe. Oznacza to, że pracodawcy szukają przede wszystkim właściwego nastawienia pracowników. Najistotniejsze nie jest wykształcenie wyższe. Warto zauważyć, że dla osób, które ukończyły szkołę podstawową 40 lat temu, sytuacja na rynku pracy była zupełnie inna niż dla tych, które mają tylko takie wykształcenie dzisiaj. Teraz studia wyższe ma 50 proc. młodego pokolenia. Te osoby, które zostają na poziomie szkoły podstawowej, mają znacznie trudniejszy start niż ich rodzice, gdy podejmowali pierwszą pracę. Dlatego te osoby trzeba wyposażyć w tzw. umiejętności miękkie, których oczekują pracodawcy. Dobra postawa i sumienność mogą być ich atutem.
Jadwiga Kossakowska
dyrektor zespołu zarządzania kadrami PARP
Osoby o niskich kwalifikacjach to te, które mają wykształcenie podstawowe lub średnie. Należy jednak pamiętać, że każda z tych osób ma też swój talent, który może wykorzystać firma. Zatem pracodawcy powinni się przyjrzeć swoim systemom rekrutacyjnym i stawianym kandydatom wymaganiom. Powinni określić, jakie kompetencje są potrzebne do wykonywania prac na danym stanowisku. Często wybierają osoby z wykształceniem wyższym nie dlatego, że jest ono potrzebne, tylko że stało się ono standardem.
Wiktor Wojciechowski
członek zarządu, dyrektor działu analitycznego, ekonomista, Fundacja Forum Obywatelskiego Rozwoju
Osoby o niskich kwalifikacjach to te, które mają kwalifikacje niedopasowane do potrzeb rynku pracy. Dotyczy to też tych z wyższym wykształceniem. Pracodawcy potrzebują zarówno dobrego finansisty, jak i dobrego rzemieślnika. Firmy, które poszukują absolwentów uczelni wyższych, też mają problem, bo ci często nie mają takich umiejętności i kompetencji, które są konieczne. Zbyt wolna reakcja systemu edukacji na potrzeby rynku pracy jest praprzyczyną problemów.
Kluczem jest stworzenie takiego sytemu, w którym nie opłacałoby się nie pracować. Często jest tak, że osoby o niskich kwalifikacjach w legalnej pracy mogą niewiele zarobić. Dlatego mają bardzo dużą pokusę, aby pracować w szarej strefie.
Agnieszka Chłoń-Domińczak
SGH, Fundacja Rozwoju Edukacji
System edukacji powinien lepiej reagować na potrzeby rynku pracy. W tym celu są opracowywane przez rząd, przy udziale pracodawców, Krajowe Ramy Kwalifikacji (KRK). Określają one nie tylko to, jaką wiedzę powinni mieć absolwenci określonych kierunków, ale także jakie kwalifikacje muszą posiadać.
Edukacja zawodowa powinna obejmować także konkretne umiejętności. Tak aby osoba, która szkoli się w określonym zawodzie, była egzaminowana również z nich. Trzeba sprawdzić, czy potrafi wykorzystać je w praktyce. System edukacji powinien rozumieć potrzeby pracodawców, tak aby osoby o niskich kwalifikacjach były szkolone zgodnie z realnym zapotrzebowaniem w zakresie wiedzy i umiejętności.
Aneta Wilmańska
zastępca prezesa PARP
Pracodawcy nie dostrzegają potencjału, który tkwi w pracownikach. Zdaniem pracodawców osoby o niskich kwalifikacjach są łatwo zastępowalne, dlatego nie warto w nie inwestować. Tylko co czwarta firma w Polsce wydaje pieniądze na szkolenia. Musimy to zmieniać, bo trzeba uczyć ludzi zdobywania nowych kompetencji zawodowych.
Osoby o niskich kwalifikacjach czekają na inicjatywę swoich pracodawców, bo nie wiedzą, jak dalej może wyglądać ich ścieżka zawodowa, nie wiedzą, jaka wiedza i umiejętności mogłyby im się przydać. Wszyscy musimy się nauczyć nawyku uczenia się przez cale życie.
Agnieszka Durlik-Khouri
ekspert prawno-gospodarczy Krajowej Izby Gospodarczej
Brakuje zmotywowania pracowników do zdobywania kwalifikacji. Powinno się pokazywać bezrobotnym, jak szybko zdobycie nowych kompetencji przekłada się na znalezienie pracy. To zadanie urzędów pracy. Często jest tak, że oni świetnie sobie radzą w pozyskiwaniu różnych form pomocy socjalnej, w wypełnianiu setek formularzy. Może warto uświadomić im, że taka umiejętność mogłaby się przełożyć na znalezienie pracy.
Piotr Palikowski
prezes zarządu Polskiego Stowarzyszenia Zarządzania Kadrami
Rynek pracy to piramida. Najmniej potrzebujemy ludzi do zarządu, więcej na stanowiska średniego szczebla, a najwięcej do prostych prac. Warto mieć świadomość, że dół piramidy, czyli pracownicy o niskich kwalifikacjach, jest łatwo zastępowalny. Najtrudniej zastępowalni są pracownicy średniego szczebla, którzy wymagają kilkuletniego szkolenia. Za pięć lat możemy zacząć odczuwać brak napływu nowych pracowników, szczególnie w branżach, które potrzebują specjalistów. Dlatego już teraz powinniśmy podnosić kwalifikacje osób z najniższych stanowisk. To będzie kluczowe dla naszej gospodarki.
Elwira Gross-Gołacka
ekspert prawno-gospodarczy Krajowej Izby Gospodarczej
Konieczne jest nabywanie umiejętności psychospołecznych, ponieważ to one decydują o mobilności pracowników na rynku pracy, adaptacyjności do jego potrzeb. Jeśli absolwent studiów wyższych z zawodem, na który jest popyt, nie potrafi napisać CV, to pracy nie znajdzie. To nie jest kwestia wiedzy, zawodu czy rzemieślnictwa. Niezbędny jest wachlarz umiejętności miękkich. Rynek pracy musi być zróżnicowany, bo potrzebuje osób o rozmaitych kwalifikacjach, również do prac prostych.
Skończyły się czasy, kiedy wystarczyło się wyuczyć jednego zawodu i można było pracować w nim przez całe życie. Teraz trzeba być elastycznym i nieustannie podnosić swoje kwalifikacje.
Anna Świebocka-Nerkowska
Pracodawcy nie chcą szkolić swoich pracowników, bo uważają, że mają kadrę o odpowiednich kwalifikacjach na dziś. A w sytuacji gdy zmienią się wymagania na danym stanowisku pracy, to zmienią kadrę. Ciągle wśród pracodawców nie ma tego sposobu myślenia, że warto inwestować w ludzi, których się zatrudnia.
Jadwiga Kossakowska
Pracodawcy mogą się obawiać tego, że im więcej będą inwestować w pracownika poprzez różnorodne systemy szkoleń, tym łatwiej będzie mu zmienić pracę i odejść z firmy. Pracodawca zawsze może zatrudnić inną osobę o wyższych kwalifikacjach.
Warto byłoby umożliwić osobom o niskich kwalifikacjach, które mają pomysł na biznes, otworzenie własnej firmy. Należy stworzyć system zachęt, np. przez ulgi podatkowe. Jest wielu bezrobotnych, którzy chcieliby założyć własne zakłady rzemieślnicze czy piekarskie.
Dla tych osób należy stworzyć tzw. pasy startowe do przedsiębiorczości, ponieważ osoby o niskich kwalifikacjach nie wiedzą, jakie kroki podjąć, aby założyć własny biznes. Dlatego warto im pokazać, jak to zrobić.
Bogumiła Witan
dyrektor ds. szkoleń i rozwoju kadr UPC
W firmach, które zajmują się nowymi technologiami, gdyby pracodawcom nie zależało na rozwijaniu kompetencji pracowników, nie mogliby oni wykonywać swoich obowiązków na co dzień. Dlatego jest motywacja do tego, aby rozwijać kadrę. Pracodawcy rozwijają kompetencje pracowników nie tylko przez programy szkoleniowe, ale głównie przez samą pracę, która musi być wyzwaniem. Świadomi pracodawcy są zmuszeni kontrolować zapotrzebowania kadrowe. Niemożliwe jest zatrudnianie nowych osób w celu poszukiwania nowych kompetencji. Bardziej opłaca się pracowników kształcić. Zwiększa to ich zaangażowanie.
Na przykład nasza firma współpracuje z technikami. Z 50 uczniów, którzy biorą udział w szkoleniach, dwóch zapraszamy na praktyki letnie. Te osoby mają szansę na pracę u nas. Współpracujemy również ze szkołami wyższymi. Firmy dzisiaj muszą brać udział w kształceniu absolwentów.
Izabela Koryś
Dla rynku pracy lepszy jest technik elektryk niż kolejny magister zarządzania czy marketingu.
Te osoby, które kończą studia i nie mają wyuczonego zawodu, często zasilają armię bezrobotnych. Kilka lat temu pojawił się taki model błyskawicznej kariery kierowników marketingu. Zawód ten przynosił prestiż, pieniądze, obietnicę dobrego życia i ciekawej pracy. Wielu absolwentów chciało ten sukces podzielić. Dlatego młodzi ludzie wybierali zarządzanie i marketing na gorszych uczelniach, bo liczyli, że te kariery staną się ich udziałem. A w efekcie stracili.
Społeczeństwo przestało cenić fachowców. Dlatego teraz trzeba pokazać ludziom, że kariera kogoś, kto jest dobrym rzemieślnikiem, też jest cenna i daje stałą pracę, jeśli podnosi się kwalifikacje.
Jest dużo bezrobotnych i dlatego pracodawcy chętniej sięgają po osoby z wyższym wykształceniem. Ale nie dlatego, że potrzebne jest ono do wykonywania danej pracy. Pracodawcy wierzą, że za dyplomem stoi gwarancja tego, że jeśli ta osoba czegoś nie wie, to się szybciej nauczy niż osoba bez tytułu licencjata czy magistra, bo tego dziś uczą studia. Ale dyplom dyplomowi nierówny.
Bogumiła Witan
Technika zapraszają nas często do udziału w dniach otwartych. Po to by pokazać kandydatom możliwości zatrudnienia w danym zawodzie. Jest wielu pracodawców, którzy chętnie zatrudnią osoby z wykształceniem średnim, mające fach. Wykształcenie wyższe nie daje gwarancji zatrudnienia. Często łatwiej znaleźć pracę, mając dyplom technika. Ale trudno jest promować wykształcenie średnie, bo obecnie większość młodych osób wybiera studia wyższe i oczekuje, że szybko po nich zrobi karierę.
Czesława Ostrowska
Szkoły mają źle wyposażone warsztaty. Jeśli firmy chcą mieć dobrze wykwalifikowanych pracowników, same muszą zadbać o swoją kadrę, więc muszą nawiązywać kontakt ze szkołami.
Tą samą metodą przygotowania do pracy na danym stanowisku można kształcić również dorosłych o niskich kwalifikacjach. Trzeba powiązać praktykę z nauką. W Niemczech jest system kształcenia, który silnie wiąże szkolnictwo zawodowe z przemysłem. W Polsce pracodawców nie stać na taką współpracę. Powinno się zastosować system korzyści, np. preferencji podatkowych, które zapewniają praktyki uczniom ze szkół zawodowych.
Marcin Piasecki
A czy potrafimy wykorzystywać wiedzę i doświadczenie starszych pracowników?
Agnieszka Chłoń-Domińczak
Za kilka lat osób starszych będzie więcej. Rynek pracy będzie musiał czerpać z tych zasobów. Dlatego dziś trzeba szukać sposobów, aby dłużej pozostawały aktywne zawodowo i podnosiły kwalifikacje. Osoby starsze, które są na emeryturze, często poszerzają swoją wiedzę. Widać to po rosnącej liczbie uniwersytetów trzeciego wieku (UTW). Pracodawcy powinni zrozumieć, że są to osoby mające ogromny potencjał, który warto wykorzystać.
Czesława Ostrowska
Nasi przedsiębiorcy nie potrafią pracować z tą grupą. W innych krajach są oni traktowani jako mentorzy, którzy młodszym mają przekazać wiedzę zdobytą w ciągu lat pracy. Dobrze jest, jeśli w firmie pracują różne pokolenia. Wiele czasu poświęca się na odkrycie tych ścieżek, które znają starsi.
W dobie niżu demograficznego pracodawcy sięgną po te niewykorzystane zasoby, bo będą do tego zmuszeni. Dlatego lepiej już teraz zadbać o tych pracowników.
Elwira Gross-Gołacka
Zespoły zróżnicowane wiekowo są bardziej kreatywne. Pracodawcy muszą zdawać sobie sprawę, że aktywność zawodowa osób starszych po prostu się opłaca. Brak aktywności zawodowej powoduje wykluczenie społeczne czy nawet problemy ze zdrowiem.
Ważna jest rola pracodawców w odniesieniu do chęci zatrudniania starszych osób. Rządu, aby tworzyć instrumenty wspierające te osoby w godzeniu ról zawodowych i społecznych. A także nas samych, abyśmy chcieli być jak najdłużej aktywni zawodowo.