Gdyby to ode mnie zależało, wszystko byłoby jawne – mówi Łukasz Wejchert. Ale ponieważ tak nie jest, bierze do ręki leżącą przed nim strategię Grupy Onet i chowa do szuflady.

Jawność w sieci

Zarządzany przez niego od sześciu lat Onet jest dziś dużą firmą, częścią giełdowej Grupy TVN. Ta wielka korporacja ma liczne ograniczenia: zakazuje mówienia o swoich planach dziennikarzom i stosuje okresy zamknięte, kiedy w ogóle nie można niczego komentować. Choć Łukasz Wejchert działa w takim otoczeniu od dawna, wciąż jest to dla niego trudny do zniesienia gorset. W głębi duszy nie jest on tworem korporacji, lecz przedsiębiorcą doskonale czującym się w wolnym świecie internetu.
Najchętniej opublikowałbym to wszystko na Facebooku – mówi o strategii. – Przecież i tak musimy to wszystko zrobić!
Reklama
Zarządzany przez niego Onet utrzymuje pozycję lidera polskiego rynku portali internetowych, przyciąga bowiem każdego miesiąca ponad 12 mln użytkowników. Grupa cały czas otwiera nowe serwisy. Jednak choć reklama internetowa rośnie błyskawicznie, Onet wciąż przynosi całej grupie zaledwie kilkanaście procent przychodów. Najwięcej wciąż daje telewizja, a za nią platforma n.
Łukasz Wejchert jest pewien, że te proporcje będą się zmieniać na korzyść sieci. Gdy wczoraj, po ogłoszeniu wyników za III kwartał Grupy TVN, jeden z pracowników działu relacji inwestorskich spółki stwierdził żartobliwie, że przychody Onetu to wciąż pikuś w całej grupie, Łukasz Wejchert z uśmiechem zapytał: – A kto tak powiedział? Cóż, za kilka lat i tak będzie pracować dla internetu.
37-letni Wejchert branżą internetową zaczął interesować się już na uczelni, w dublińskiej Portobello Business College, gdzie ukończył finanse i ekonomię. Zaraz po studiach, w drugiej połowie lat 90., chciał otwierać biznes internetowy, zainspirowany pierwszymi firmami raczkującej dopiero sieci, takimi jak America Online.
Jego ojciec, zmarły w ubiegłym roku założyciel Grupy ITI Jan Wejchert, zdołał jednak przekonać syna, by najpierw zdobył doświadczenie. Pierwszą pracą dzisiejszego prezesa Onetu był więc Carlsberg w Kopenhadze, a zaraz potem bank Merill Lynch w Londynie. Potem Wejchert przyjechał do Polski i trafił do ING Barings oraz Deutsche Morgan Grenfell. Specjalizował się w analizach rynku kapitałowego.
Łukasz Wejchert wie, że była to przemyślana strategia ojca, by przygotować syna do sukcesji.
W biznesie rodzinnym pojawił się w 1997 r., gdy na polskim rynku zadebiutował TVN. Ale na początku terminował czy też – jak sam mówi – nosił teczkę za swoim szefem, pełniąc funkcję asystenta wiceprezesa zarządu. Gdy w roku 2001 Onet trafił do ITI, Łukasz Wejchert został najpierw jego wiceprezesem.

Zegarek w komórce

Choć po śmierci ojca, oprócz funkcji w Onecie i TVN, przyjął też obowiązki członka komitetu wykonawczego Grupy ITI, stara się znaleźć czas dla żony i trójki synów. A także na sporty, które regularnie uprawia: jogging, piłkę nożną, tenis i golf. Uwielbia nowoczesne technologie i zawsze pierwszy testuje najnowsze urządzenia, ale w przeciwieństwie do wielu prezesów dużych spółek nie obnosi się z drogimi gadżetami. Zamiast cennego zegarka na ręce wystarcza mu zegar w komórce.
Ludzie z branży twierdzą, że jednym z jego największych atutów jest umiejętność przewidywania trendów. W maju ubiegłego roku przekonywał, że Facebook, który w Polsce dopiero raczkował, ostatecznie podbije rynek serwisów społecznościowych. – Wszędzie, gdzie się pojawiał, doganiał lokalne serwisy społecznościowe. Tak samo będzie w Polsce – mówił. Nie pomylił się. Dziś Facebook ma blisko 8 mln użytkowników i ciągle rośnie.