Ireneusz Jabłoński z Centrum im. Adama Smitha o ustawie budżetowej na 2011 r.

>>> Sejm uchwalił budżet na 2011 r.

"To nie jest budżet przełomu. Bo taki budżet musiałby być poprzedzony ważnymi decyzjami politycznymi, zmieniającymi charakter zobowiązań i wydatków państwa. Dopiero wtedy decyzje polityczne mogłyby skutkować decyzjami finansowymi na strukturę przychodów, a przede wszystkim strukturę wydatków budżetu.

Należy pamiętać, że przyszły rok jest rokiem wyborczym. W pewnym sensie to usprawiedliwia brak zdecydowania w dokonaniu przełomu w konstrukcji budżetu. To, co może budzić pewne zastrzeżenia, to fakt, że przy rządowej retoryce potrzeby oszczędności - skądinąd słusznej - mamy do czynienia ze wzrostem kosztów utrzymania wielu instytucji rządowych, takich jak Kancelaria Sejmu, Prezydenta czy Premiera. To musi budzić pewien rodzaj niesmaku. W sensie finansowym to nie są jakieś istotne kwoty, ale w sensie wizerunkowym wzrost tych kosztów z całą pewnością nie wpisuje się w tę retorykę rządu. A instytucje rządowe nie upadłyby, gdyby również wykazały pewną oszczędność.

To, co nas czeka w przyszłym roku, będzie kontynuacją polityki rządu, która miała miejsce w tym roku, czyli dalszego wzrostu zadłużania, w sposób może mniej lawinowy niż spodziewali się tego najwięksi pesymiści, niemniej w sposób dalej znaczący. Wszystkie te wyzwania, które są przed nami, czyli zmiana struktury samego budżetu i zobowiązań państwa oraz przejście wreszcie na budżet zadaniowy, stoją przed obecnym i przyszłym rządem.

Reklama

Budżet na 2011 rok jest przygotowany pod kątem roku przejściowego, jakim jest rok wyborów i nie rozwiązuje żadnych problemów, które skumulowały się w sferze finansów publicznych przez ostatnie kilkanaście lat.