Osoby, które po przejściu na emeryturę pozostały na etacie w dotychczasowej firmie, bez rozwiązania umowy, będą musiały teraz wybrać pomiędzy emeryturą a pensją - wynika z podpisanej przez prezydenta nowelizacji ustawy o finansach publicznych.

Od 8 stycznia 2009 r. można było łączyć pobieranie świadczenia z ZUS z pracą zarobkową, bez konieczności rozwiązywania umowy o pracę. Teraz rozwiązanie umowy będzie konieczne, choćby na jeden dzień.

W myśl podpisanej przez prezydenta nowelizacji, zmiany obejmą tylko te osoby, które po przejściu na emeryturę kontynuują pracę na etacie w swoim zakładzie bez rozwiązania umowy. Nie będą dotyczyły tych, którzy skończyli pracę w danej firmie, wzięli emeryturę, a następnie zatrudnili się gdzie indziej.

Emerytom, którzy kontynuują zatrudnienie w swojej dotychczasowej firmie, wypłacanie emerytury zostanie zawieszone przez ZUS, bez względu na wysokość przychodu uzyskiwanego przez emeryta z tytułu zatrudnienia.

Reklama

Po rozwiązaniu umowy o pracę, emeryci będą mogli ponownie się zatrudnić - nawet w tym samym zakładzie - i nadal pobierać emeryturę, tyle że będzie musiał się na to zgodzić ich pracodawca.

"Wielu emerytów boi się, że nikt nie będzie chciał ich już zatrudniać, a jeśli zechce, to za znacznie niższą niż dotychczas pensję, przy pozostawieniu takich samych obowiązków. Nowe przepisy są więc doskonałym sposobem na pozbycie się starszych, doświadczonych pracowników" - powiedziała PAP wiceprzewodnicząca Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych Wiesława Taranowska. Dodała, że "przepisy nakazujące wybierać między pracą a emeryturą, są niezgodnie z konstytucją, gdyż odbierają pracownikom prawa nabyte".

>>> Czytaj też: Emeryci nie będą mogli łączyć pracy z emeryturą

Także w opinii ekspertki organizacji Pracodawcy RP Magdaleny Janczewskiej, przepis nakazujący rozwiązywanie umowy o pracę przez emerytów pracujących w swojej dotychczasowej firmie jest "krótkowzroczny, szkodliwy dla naszego rynku pracy i zniechęci emerytów do dłuższej aktywności zawodowej".

"Wielu z kilkudziesięciu tysięcy emerytów, którzy rozwiążą umowę o pracę, nigdy już nie wróci na rynek pracy. Część straci do niej zapał, a części nie zechce przyjąć żaden pracodawca. Rozwiązanie jest więc kuriozalne - zamiast zachęcać Polaków do jak najdłuższej aktywności zawodowej, de facto ich z tego rynku pracy wypycha" - argumentowała Janczewska.

Prezydent przekonywał, że podpisana przez niego nowela ma w sobie "szereg bardzo ważnych rozwiązań, naprawiających finanse publiczne", ale też "jedną łyżkę dziegciu, którą jest ryzykowna chęć cofnięcia nie tak dawno przyznanych możliwości łączenia przez emerytów emerytury i pracy". Nowelizacja ustawy musiała być podpisana i została podpisana, dlatego, że jest to ważna ustawa z punktu widzenia skutków finansowych istotnych dla państwa - mówił Komorowski.

Prezydencki doradca Jan Lityński tłumaczył w rozmowie z PAP, że Bronisław Komorowski nie chciał wetować całej ustawy o finansach publicznych, bardzo ważnej dla budżetu państwa, dlatego zdecydował się ją podpisać, zapowiadając inicjatywę ustawodawczą ws. emerytów.

Opozycja skrytykowała prezydenta za niekonsekwencję. "Albo to jest jakaś gigantyczna niekonsekwencja, że prezydent jednego dnia podpisuje, a drugiego ma własne pomysły na rozwiązanie tego problemu, albo totalna niewiedza. Być może prezydent nie wiedział, co podpisywał" - powiedziała posłanka PiS Elżbieta Rafalska.

Wiceszef klubu SLD Marek Wikiński podkreślił, że prawo musi być stabilne - nie powinno być zmieniane "z roku na rok, a co dopiero z godziny na godzinę". "Widać gołym okiem, że PO goni za własnym ogonem. To jest już chocholi taniec. Jedną ręką prezydent Bronisław Komorowski podpisuje ustawę uchwaloną głosami PO, a za chwilę zapowiada, że przedłoży nowelizację przywracającą cały stan prawny sprzed 2 lat" - ocenił Wikiński.

>>> Polecamy: Załatany budżet i brak pieniędzy na emerytury czyli zmiany w OFE

Przewodnicząca klubu PJN Joanna Kluzik-Rostkowska zapowiedziała, że jeśli Komorowski "szybko przedstawi swoją propozycję", PJN nie będzie wnioskował do TK, by zbadał zgodność z konstytucją przepisów dotyczących emerytów.

Rzecznik klubu PO Krzysztof Tyszkiewicz powiedział PAP, że Platforma oceni propozycję prezydenta, kiedy ona powstanie. "Na razie nie wiemy, co dokładnie znajdzie się w propozycjach prezydenta" - zaznaczył. Z kolei szef klubu PSL Stanisław Żelichowski podkreślił, że przyjęte przez Sejm rozwiązanie wydawało się "bardzo logiczne", gdyż dawało szanse przede wszystkim młodym ludziom na zastąpienie osób będących na emeryturze. "Jeżeli teraz pan prezydent próbuje innych rozwiązań, to zetkniemy się z tym, co skieruje do parlamentu. Obecnie nic takiego nie ma" - powiedział Żelichowski.

W opinii Ogólnopolskiego Porozumienia Związków Zawodowych i Forum Związków Zawodowych, inicjatywa prezydenta to dobry pomysł, bo ustawa nakazująca rozwiązywanie umów o pracę przez osoby pobierające emeryturę, które wcześniej tych umów nie rozwiązały, jest niekorzystna dla starszych pracowników.

Również Pracodawcy RP uważają, że konieczność rozwiązania umów usunie na trwałe z rynku pracy tysiące osób starszych. Do zapowiedzi inicjatywy ustawodawczej prezydenta odnoszą się więc pozytywnie. Innego zdania są jednak pracodawcy z PKPP Lewiatan. Według nich należy jedynie przeanalizować, czy konieczność rozwiązywania umów o pracę przez tych, którzy nie robiąc tego już otrzymują emerytury jest zgodna z konstytucją. Generalnie opowiadają się jednak przeciwko temu, by emerytura stanowiła dodatek do pensji.

Minister pracy Jolanta Fedak powiedziała we wtorek PAP, że jeśli prezydenccy eksperci mają jakieś wątpliwości co do nowych przepisów, to w każdej chwili jest gotowa z nimi rozmawiać i wszystko wyjaśnić.

Od 8 stycznia 2009 r. można było łączyć pobieranie świadczenia z ZUS z pracą zarobkową, bez konieczności rozwiązywania umowy o pracę. Według podpisanej przez prezydenta ustawy o finansach publicznych, rozwiązanie umowy jest konieczne, choćby na jeden dzień. Według wyliczeń departamentu ubezpieczeń społecznych resortu pracy, obecnie jest ok. 50 tys. osób, które łączą pracę z emeryturą, mimo że nie rozwiązały stosunku pracy ze swoim pracodawcą.

Obecnie pracuje w Polsce ok. 32 proc. Polaków w wieku 55-64 lata.