Europejski Bank Centralny przykręca monetarną śrubę. Po trzech latach utrzymywania rekordowo niskiej ceny pieniądza EBC w czwartek podniesie stopy procentowe z 1 do 1,25 proc. – jednomyślnie przewidują eksperci. Ich zdaniem to będzie początek całej serii podwyżek, które mają powstrzymać rosnącą inflację. Efektem będzie osłabienie złotego do euro, co pomoże polskim eksporterom. Do tej pory kurs naszej waluty był względnie mocny, bo NBP już wcześniej zaczął podnosić stopy procentowe.

>>> Czytaj też: Belka: Stopy procentowe będą szły w górę

W marcu roczny wskaźnik wzrostu cen osiągnął w Eurolandzie 2,6 proc., zdecydowanie powyżej celu inflacyjnego unijnego banku centralnego (2 proc.). Tempo wzrostu cen od wielu miesięcy przyspieszało, jednak EBC zwlekał z podniesieniem stóp w obawie, że zdusi to i tak już bardzo anemiczny wzrost gospodarczy.
Teraz takich obaw już nie ma. – W tym roku niemiecka gospodarka będzie rosła w tempie 3 proc. Gdyby zamiast EBC decyzje podejmował Bundesbank, stopy zostałyby podniesione dużo wcześniej. A podwyżka byłaby na pewno wyższa niż o 0,25 proc. – uważa Jorg Kramer, główny ekonomista Commerzbanku.
Reklama

>>> Polecamy: Rynki finansowe czekają na decyzje banków centralnych

Dobre prognozy wzrostu PKB mają także inne kraje strefy euro: Holandia, Austria, Francja. Ale perspektywa podniesienia stóp procentowych wywołała panikę w peryferyjnych państwach unii walutowej, których banki utrzymywały się na powierzchni w znacznym stopniu dzięki negatywnym (niższym od inflacji) stopom. Giorgios Papakonstantinu, grecki minister finansów, ostrzegł wczoraj, że jego kraj może nie utrzymać stabilności finansowej, jeśli podwyżka stóp procentowych będzie zbyt gwałtowna.

>>> Zobacz też: Wróbel: Podwyżka stóp procentowych w strefie euro przesądzona

Co więcej EBC chce od czerwca stopniowo wycofywać się z nieograniczonych, preferencyjnych linii kredytowych, z których od końca 2008 roku korzystały m.in. banki Irlandii i Portugalii. W nowym układzie każda instytucja finansowa będzie miała ograniczoną pulę pożyczek do wykorzystania, a te banki, które wezmą wyjątkowo duży kredyt, będą obciążone wyższymi stopami procentowymi.
– Obawiam się, że zaostrzenie polityki monetarnej przez EBC zdusi wzrost i doprowadzi do spadku dochodów fiskalnych na peryferiach unii walutowej – powiedział „Financial Times” Nouriel Roubini, profesor ekonomii na New York University, który przewidział ostatni światowy kryzys finansowy. Jego zdaniem po raz kolejny w historii unii walutowej EBC zderza się z problemem nie do rozwiązania: opracowaniem jednolitej polityki monetarnej dla gospodarek o bardzo różnym stopniu rozwoju.
W analizie opublikowanej w „Wall Street Journal” sprawy tak samo widzi Irwin Stelzer, dyrektor Hudson Institute w Waszyngtonie. Jego zdaniem nawet jeśli wszystkie założenia programów ratunkowych dla Grecji i Irlandii zostaną spełnione, zaś rządy Portugalii i Hiszpanii wprowadzą obiecane plany oszczędnościowe, to i tak bankructwa przynajmniej niektórych z tych państw nie da się uniknąć. Wciąż nie podjęto bowiem reform strukturalnych, które umożliwiłyby tym krajom szybszy wzrost. W Hiszpanii bilans banków jest obciążony 1,5 mln niesprzedanych mieszkań, w Portugalii duża część pracowników jest na tyle słabo wykształcona, że nie są zdolni konkurować ze swoimi odpowiednikami w Chinach czy nawet Ameryce Środkowej. Grecja poza pakietami wyjazdów turystycznych nie jest w stanie niczego sprzedać do innych krajów strefy euro, zaś banki Irlandii jeszcze przez lata nie będą w stanie wydostać się z nagromadzonych złych długów.