Amerykański prezydent porzucił własny pomysł zawetowania ustawy dającej prawo przetrzymywania więźniów Guantanamo w nieskończoność. Rozszerzono za to pojęcie terytorium wojny z terroryzmem. Będą nim całe Stany Zjednoczone.

>>> Czytaj też: Polscy żołnierze zginęli w pojeździe, którego Amerykanie boją się używać

Gdy ustawa wejdzie w życie, obywatel Stanów Zjednoczonych może zostać aresztowany na terenie USA, przewieziony do bazy na Kubie i w ten sposób wyjęty spod federalnego prawa. Jak czytamy w ustawie, w Gunatanamo będzie mógł być przetrzymywany, „dopóki nie ustanie przemoc” – czyli jak alarmują prawnicy, nawet odsiedzieć dożywocie bez wyroku.

>>> Polecamy: Polak to potrafi zrobić dobry biznes. Na pożyczce dla MFW możemy stracić 2 mld zł

Reklama
Poprawki dotyczą ustawy o bezpieczeństwie. Przewidują one też, że uczestnik każdego konfliktu (a więc także wojny z terroryzmem jako swoistego rodzaju wojny, w której naprzeciwko państwa stają podziemne organizacje terrorystyczne) podlega odizolowaniu w obozie jenieckim. Ta ostatnia zmiana w istocie kodyfikuje dotychczasową praktykę.
Zmiany mają zostać wkrótce podpisane przez prezydenta. Może to nastąpić już 23 grudnia. Zdaniem Białego Domu odrzucenie ustawy wywołałoby... „konfuzję w środowisku wywiadowczym”. W zamian głowa państwa otrzymała nieco większe prerogatywy do samodzielnego decydowania o wyłączeniu danej osoby z uznania za jeńca.
Przeciwnicy nowego prawa – obrońcy praw człowieka i część polityków – mówią o zamachu na podstawowe swobody obywatelskie. Jak relacjonował jeden z uwolnionych więźniów z Guantanamo, Turek z Niemiec Murat Kurnaz, więźniowie są w obozie poddawani wielorakim torturom.
– Przetrzymywanie ludzi bez wyroku jest nieamerykańskie. W tym przypadku wygrali terroryści – krytykuje przepisy republikański senator Rand Paul. Innego zdania jest jego partyjny kolega Lindsey Graham. – Przystępując do Al-Kaidy, nie wstępujesz do mafii czy do gangu. Przyłączasz się do ludzi stwarzających zagrożenie militarne, których celem jest zniszczenie nas – mówi „Guardianowi”.
Pikanterii sprawie dodaje fakt, że podczas kampanii prezydenckiej Obama obiecywał likwidację obozów w bazie Guantanamo. Początkowo podejmował nawet pewne inicjatywy zmierzające do realizacji obietnicy.
Według ostatnich dostępnych danych w Gitmo wciąż przebywa przeszło 150 osób podejrzewanych o działalność terrorystyczną. W sumie przez obóz przewinęło się ok. 775 jeńców. Jedynie trzech z nich, w tym kierowca Osamy bin Ladena Salim Hamdan, zostało skazanych prawomocnym wyrokiem przez amerykański sąd wojskowy. Innych wypuszczono na wolność lub przekazano władzom obcych państw, w tym niemających nic wspólnego z zatrzymanymi (kilku więźniów przyjęło np. maleńkie Palau, które Amerykanie nagrodzili dodatkowymi 100 mln dol. pomocy rozwojowej).
Obama ograniczył liczbę jeńców przetrzymywanych na Kubie, lecz zarazem rozbudował system podobnych więzień na świecie, tyle że nie tak głośnych pod względem medialnym. Rozbudowano m.in. więzienie w bazie Bagram w Afganistanie, służące także jako punkt zbiorczy dla schwytanych pod Hindukuszem talibów, których potem przerzucano do Gitmo. W czasach Busha więziono tam najwyżej kilkuset więźniów. Obecnie przebywa ich tam ok. 1700, przy czym – wbrew prawu międzynarodowemu – żaden z nich nie otrzymał statusu jeńca wojennego, co pozbawia ich praw zapisanych w konwencjach. Utrzymywane są też podobne więzienia w kilku innych afgańskich miastach.
ikona lupy />
ST